- Mikayla
choć ze mną – powiedziałam wstając od stołu
- A ja ? –
spytał Lou
- Ty
zaczekaj lepiej, bo się rozmyślisz i mi nie pomożesz – odpowiedziałam
- Już się
boję – odpowiedział, a ja się zaśmiałam
Wpadłam jak
burza do mojego pokoju poszukując potrzebnych mi rzeczy do mojego pomysłu, po
chwili dotarła i Mikayla
- Ale ty tu
masz syf – skomentowała wchodząc do pokoju. Miała co prawda rację nie zdążyłam
jeszcze posprzątać po tym jak przygotowywałam się na imprezę. Wszędzie leżały ubrania
( prawie cała moja garderoba), kosmetyki były porozwalane na mojej toaletce i
łóżko jeszcze które nie zdążyłam pościelić.
- Wiem,
dzięki za szczerość – odpowiedziałam tylko i podbiegłam do mojej szafy i
zaczęłam wyrzucać z niej resztę rzeczy.
- Ehm …
mogłaś by mnie oświecić jaki masz pomysł ? – zapytała Mikayla
- Za chwilę
– odpowiedziałam- Potrzymaj – powiedziałam i rzuciłam w nią ubraniami
- Chcesz
zawalić tymi ubraniami sąsiadkę czy co ?
- Nie –
odpowiedziałam krótko
Wzięłam
jeszcze parę kosmetyków do ręki kapelusz i perukę, potem ruszyłyśmy razem z
Mikaylą do salonu.
- Louis choć
tutaj – zawołałam go gdy właśnie jak gdyby nigdy nic oglądał sobie telewizję
leżąc na kanapie w samych bokserkach.
Podniósł
głowę i spojrzał na nas i uniósł jedną brew ze zdziwieniem.
- Po co to
wszystko ? – zapytał spoglądając na Mikayle która właśnie niosła wielką kupe
ubrań przez którą nic nie wiedziała.
- No właśnie
możesz nas oświecić w końcu ? – zapytała przyjaciółka
- Louis
zostaniesz moją babcią – powiedziałam chłopakowi poważnie patrząc mu w oczy, na
to on wybuchnął śmiechem i zleciał z kanapy. A gdy już skończył podniósł się z
ziemi nadal chichocząc i spytał :
- A tak na
serio ?
- Ale ja
mówiłam serio – odpowiedziałam na co chłopak spoważniał i tym razem to Mikayla
zaczęła się śmiać.
- Jeśli
dobrze rozumiem – powiedział moja przyjaciółka między śmiechem – Ty chcesz go
przebrać za swoją babcie tak ?
- No tak –
odpowiedziałam, na co znów się zaśmiała
- Życzę
powodzenia chłopie – powiedziała do Louisa klepiąc go w ramię.
- Myślałem,
że wymyślisz aby wyszedł przez okno podał się za twojego brata, ale za babcie ?
– Lou pokiwał głową z niedowierzaniem
- Ja chcesz
wyjść przez okno to proszę bardzo, ale to trzecie piętro. Jakbyś został moim
bratem to wątpię żeby sąsiadka w to uwierzyła, a poza tym co byś chciał się
ubrać twoje ubrania brudne i podarte a ja nie mam męskich rzeczy -
odpowiedziałam
- No masz
rację … ale babcia ?
- Ktoś ma
jakiś inny pomysł ? – spytałam spoglądając na Louisa i Mikayle.
- Nie ? No
właśnie … to bierzemy się do roboty – skomentowałam i pociągnęłam Lou za rękę. Usadziłam
go na krześle po środku pokoju.
- To może
zaczniemy od makijażu ? – zapytałam kierując te pytanie do Mikayli.
- Co jakiego
makijażu na nic takiego się nie pisałem – powiedział już wstając z krzesła ale
znów siłą je na nie popchnęłam.
- No ale musisz
wyglądać realistycznie – stwierdziłam na co on pokręcił głową, więc spróbowałam
z innej strony. Usiadłam na jego kolanach, a rękami oplotłam jego szyję.
- Louis
jesteś bardzo przystojnym mężczyzną – zamruczałam mu do ucha
- No zgadza się
– odparł z uśmiechem
- A do tego
odważny pewnie prawda ? – znów powiedziałam seksownym głosem
- No pewnie –
odpowiedział dumnie wypinając pierś
- I niczego
się nie boisz tak ?
- No tak –
znów odpowiedział pewnie obejmując mnie ramionami w tali.
- No Mikayla
bierzemy się do roboty ! – krzyknęłam szybko, uciekając szybko z objęć bruneta.
- Ale.. –
zaczął z przerażeniem chłopak
- Żadnych ale
– klasnęłam w ręce – Zaczynamy
Zrobiłyśmy
Lou mały makijaż, aby bardziej przypominał kobietę. Na głowę założyłyśmy mu
platynową perukę. Kazałyśmy mu założyć rajstopy, bo nie chciał się poddać za
żadne skarby depilacji, gdy chciał już wybiec z mieszkania ustąpiłyśmy. Później
zaczął się mały problem bo wszystkie moje ubrania były dla chłopaka za ciasne.
Znalazłam więc w mojej szafie spódnicę do kolan na gumce, w którą się zmieścił.
Na górę ubrał koszulę w kratę która wyglądała jakby miała się za chwilę
rozerwać. Dla podsumowania efektu z szafy wyciągnęłam płaszcz z futra, a na
głowę założyłam mu jeszcze ogromny różowy kapelusz aby jego twarz nie była zbyt
widoczna.
- No chyba
gotowe – podsumowałam i wymieniłam wzrok razem z koleżanką i wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Jeszcze to
– powiedziałam wręczając Louisowi ciemne okulary które zakrywały pół jego
twarzy.
- I co
jestem przystojną kobietą – powiedział piskliwym głosem na co znów się
zaśmiałyśmy.
- Jeśli to
wypali to naprawdę będzie cud – powiedziała między śmiechem Mikayla.
- To ty
lepiej sprawdź czy teren jest czysty lepiej gdyby sąsiadki nie spotkali –
odparłam
- Ok –
odpowiedziała przyjaciółka i poszła na klatkę zobaczyć czy ktoś się tam nie
kręci.
- Czysto –
skomentowała po chwili
- Dobra
idziemy – powiedziałam biorą Louisa pod ramię.
Wyszliśmy z
mieszkania powoli.
- Mikayla
jesteś pewna, że jej nie ma ? – tak odpowiedziała poganiając nas ręką. Właśnie
zamykałam drzwi kiedy usłyszałam że ktoś wchodzi po schodach.
- Ups –
mruknęła moja przyjaciółka
- O no
proszę moja kochana sąsiadka – odezwała się staruszka z sztucznym uśmiechem, która
właśnie skończyła wchodzić po schodach.
- Dzień doby
pani – odpowiedziałam, a Mikayli posłałam mordercze spojrzenie
- A to kto ?
- powiedziała wskazując na Louisa
- Nazywam
się Loui … - walnęłam się otwartą dłonią w czoło – Louisinda Korekinson – wybrnął
chłopak niepewnie – Jestem babcią … - tutaj się zaciął a ja przypomniałam
sobie, że w ogóle mu się nie przedstawiałam
- Eweliny –
szepnęłam szybko w jego stronę
- Babcią
Emily - przekręcił oczywiście imię, a sąsiadka
zmarszczyła brwi.
- Ona się
nazywa Ewelina- powiedział uważnie nam się przyglądając
- Eee … no
tak – przyszła z pomocą Mikayla – ale babcia Eweliny ma alzheimera …
- No właśnie
i myli mnie często – dodałam
- Właśnie
widzę - powiedziała nam się znów uważnie przyglądając
- A co pani
tu robi ? – spytała kierując pytanie do Louisa
- Przyszła
zobaczyć moje nowe mieszkanie – wyjaśniłam szybko zanim Lou znowu coś
powiedział niezbyt logicznego.
- Tak ? –
tym razem zwróciła się do mnie – nie widziałam żeby dzisiaj rano wchodziła
- No.. bo…
przyszła wczoraj wieczorem – odpowiedziałam coraz bardziej się denerwując
- Wieczorem
powiadasz – odparła staruszka świdrując mnie wzrokiem
- No tak –
odpowiedziałam
- To wczoraj
pewnie tak poprzebierane jechałyście po babcie
- eee… tak..
– zaczęłam się jąkać
- Wczoraj w
klubie seniora była mała zabawa dla staruszków – dodała ratując mnie Mikayla
- A te
dziatki na wasz widok miały dostać zawału tak ? – powiedziała spoglądając to na
mnie to na moją koleżankę
- Orzeszek
gdzie on jest ? – powiedział nagle udawanym kobiecym głosem Louis, spojrzałam
na niego ze zdziwieniem
-
Dziewczynki musimy już iść musimy znaleźć orzeszka – znów powiedział Lou
kierując się ku schodom, Mikayla patrzyła na niego zdezorientowana. A ja przechwyciłam
jego pomysł.
- Orzeszek
to pies babci – wyjaśniłam
- Jest tu
pies – powiedziała oburzona sąsiadka
- Nie –
zaprzeczyłam – orzeszek już dawno nie żyje, a babcia nie wzięła leków i choroba
się nawraca …
- Emily co
ty mówisz orzeszek żyje i choć idziemy go poszukać – znów chłopak zawołał
ciągnąc mnie za ręke.
- Do
widzenia pani – rzuciłam tylko przez ramię i poszliśmy schodami w dół. W końcu
odetchnęłam z ulgą udało się.
***
Oto 5 rozdział mały jubileusz, mam nadzieję że nie ostatni. Przepraszam was bardzo że dopiero dzisiaj i tak późno, ale cały weekend nie miałam nawet czasu żeby coś napisać bo ciągle próby do bierzmowania itp. Chciałam też bardzo podziękować Jen. która poleciła mnie na swoim blogu, bardzo ci dziękuje kochana. Następna sprawa to, to że nie wiem kiedy będzie następny rozdział bo mam mały kryzys twórczy i nie wiem co dalej, ale mam nadzieję że do wtorku coś wymyśle. Gdybyście mieli jakieś pytania to oczywiście możecie je kierować na mojego tt i gg 10678065. Tutaj też pozdrawiam Natalcia :*:* która mnie wspiera dzięki. Proszę bardzo jeżeli ktokolwiek przeczyta ten rozdział NIECH ZOSTAWI KOMENTARZ, wtedy może szybciej będę miała ochotę napisać kolejny rozdział.Dzięki też za wszystkie wejścia które stale rosną jesteście wspaniali xD.
Katy227
suuper :D
OdpowiedzUsuńEwelina miała świetny pomysł!A ta cała akcja mnie rozbroiła!Świetny rozdział:DD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie masz za co dziękować ;)
OdpowiedzUsuńPo drugie genialny rozdział, uśmiałam się nieźle :)
Sama chciałaby umieć tak fajnie pisać i żartobliwie, a nie wymyślać same tragedie :D
Pozdrawiam, życzę duużo weny i czekam na kolejny. xo xo
super rozdział czekam na kolejny oby jak najszybciej
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. :) Z tym przebraniem to miałaś fajny pomysł. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny, jak i zapraszam do mnie. :)
ooo ja. Nigdy jeszcze nie czytałam takiego świetnego opowiadania. Zabieram się za nastepny rozdział.:)
OdpowiedzUsuń-Louis zostaniesz moją babcią.
OdpowiedzUsuńjednym słowem jebłam :D
genialny rozdział.
popłakałam się ze śmiechu. genialne
OdpowiedzUsuńAahahahaha orzeszek mnie dobil!! xDDD
OdpowiedzUsuń