wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 26


Właśnie dojechałam na lotnisko całe szczęście było już po 22 więc mało ludzi się kręciło z łatwością zlokalizowałam niską blondynkę siedzącą na krzesełku w poczekalni.
- Ewelina ! – pisnęła z radości biegnąc w moją stronę i mocno mnie przytuliła – Przepraszam że zawracam ci głowę ale nie mam gdzie się podziać przygarniesz mnie chyba na tydzień obiecuję nie zrobię ci problemów – nawiała tak szybko że z trudem rozróżniałam słowa.
- Dobra już uspokój się. Możesz u mnie się zatrzymać – na te słowa znów rzuciła mi się w ramiona
- Dzięki jesteś moją najlepszą kuzynką !
- Dobra zbieraj się idziemy – oznajmiłam blondynka wzięła swoją walizkę i poszła szybko za mną.
- Wiesz chyba muszę cię uprzedzić, że mieszkam z chłopakiem – zaczęłam przerywając ciszę.
- Co ?! Ty z chłopakiem twój tata o tym wie ?
- Oszalałaś zabił by mnie.
- No to nie źle – powiedziała śmiejąc się
- A zapomniałam jeszcze dodać, że mamy współlokatora – na te słowa jeszcze bardziej wyszczerzyła oczy.
- A nie będą mieli nic naprzeciwko że się tam pojawię ?
- Chyba nie … - jęknęłam bez przekonania – Przekonam ich – dodałam widząc grymas na jej twarzy. Podeszliśmy do porsche które pożyczyłam w pośpiechu od Louisa bo nie mogłam znaleźć swoich kluczy.
Partycja stanęła jak wryta.
- To twój samochód ?
- Nie no co ty – odpowiedziałam otwierając bagażnik
- To czekaj bo czegoś nie rozumiem …
- Jest mojego chłopaka – wyjaśniłam od razu widząc już jej zdezorientowaną minę.
- To twój chłopak to stary milionerem który cię sponsoruje ? – zapytała pakują walizkę.
- Hej ! Za kogo ty mnie masz ? – powiedziałam z oburzeniem.
- No co ? Taka była moja pierwsza myśl – posłałam jej kpiące spojrzenie i zajęłam miejsce kierowcy – Ale tak dla pewności nie jest starszy od twojego ojca ?
- Patrycja – jęknęłam – On ma 20 lat zadowolona ?
- W takim razie odetchnęłam z ulgą – powiedziała posyłając mi szeroki uśmiech.
- Ty lepiej się pochwal co robisz w Londynie – zapytałam opuszczając parking lotniska.
- Ja … - spuściła wzrok na swoje dłonie – To długa historia – dokończyła po chwili.
- Ja mam dużo czasu przed nami pół godziny jazdy – na te słowa westchnęła.
- No dobrze, ale obiecaj że nie będziesz na mnie krzyczeć ani nie zadzwonisz do moich rodziców
- Nie podoba mi się już to – mruknęłam patrząc na nią podejrzliwie.
- Obiecaj, bo nic ci nie powiem – powiedziała hardo krzyżując ręce na piersiach.
- Dobra obiecuję – na słowa obietnicy od razu się rozpromieniła.
- Więc jak wiesz lub nie – zaczęła ostrożnie – bardzo lubię zespół One Direction.
- Tak ? – zapytałam próbując ukryć wybuch śmiechu.
- Znasz ich ?
- Coś mi się obiło o uszy – odpowiedziałam próbując przybrać obojętny ton.
- No więc mają za dwa dni koncert tu w Londynie więc przyjechałam na niego – dokończyła z uśmiechem.
Z tego co mówił Louis wszystko się zgadza ma się odbyć koncert w stolicy otwierający trasę po UK ale także to miał być powrót do ostrej pracy po urlopie jaki mieli. Nie cieszyło mnie to za bardzo bo to oznaczało, że mniej będę widywać Lou. Co prawda namawiał mnie, żebym z nimi jechała w trasę ale nie mogłam sobie na to pozwolić przez studia.
- A co na to twoi rodzice ? – zapytałam
- No i tu zaczyna się ta kwestia w której obiecałaś nie krzyczeć – mruknęła cicho.
- Czekaj, czekaj chcesz powiedzieć, że z domu uciekłaś ?! – podniosłam głos patrząc na nią z niedowierzaniem.
- Nie, to znaczy nie całkiem …
- No kontynuuj – ponagliłam ją 
- No to nie uciekłam powiedziałam, że jadę na wycieczkę że szkoły na tydzień podrobiłam zgodę na wyjazd i wszystkie tam inne. Pieniędzmi które mi dali opłaciłam samolot, a na bilet na koncert sama sobie nazbierałam …
- Ty jaja se ze mnie robisz ?! – wrzasnęłam zdenerwowana na cały samochód.
- Nie krzycz na mnie ja biorę na siebie całą odpowiedzialność, ciebie prosiłam abyś mnie tylko przenocowała nic więcej !
- Odpowiedzialność ?! Ty wiesz w ogóle co to jest ?! Przeleciałaś pół europy na jakiś głupi koncert, masz dopiero 16 lat ! – z zdenerwowania ścisnęłam kierownicę z całej siły aż pobielały mi knykcie.
- 17 – mruknęła tylko
- Co ?
- Mam 17 lat – powiedziała głośniej – I nie jestem małym dzieckiem jak nie chcesz mi pomóc to mnie tu wysadź poradzę sobie sama – odetchnęłam głęboko starając się uspokoić.
- Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej, nie zadzwoniłaś ?
- A jak myślisz ? Wtedy nawet bym na lotnisko w Polsce bym nie dojechała bo wszystko wygadałabyś od razu moim rodzicom. – Co do tego pewnie miałaby rację nie wzięłabym odpowiedzialności za taką chorą akcję.
- Zadzwonisz do nich ? – zapytała cicho dziewczyna patrząc na mnie błagalnie.
- Nie – odpowiedziałam do długiej ciszy, a dziewczyna rozpromieniała.
- Widziałam, że mogę na ciebie liczyć – krzyknęła szczęśliwa przytulając się do mojego ramienia.
- Nie ciesz się tak jesteś tu na moich zasadach jeden wybryk i dzwonię do rodziców rozumiesz ?
- Tak jest – odpowiedziała ze śmiechem.
Resztę drogi przebyłyśmy na przyjemniej rozmowie na temat tego co słychać w Polsce. Dziewczyna chciała coś dowiedzieć się o moim chłopaku ale staranie unikałam pytań. Wolałam nie mówić jej że jeden chłopak z jej ulubionego zespołu to mój chłopak. Miałam nadzieję, że jak przyjedziemy to chłopcy będą już spać. Ale jak na nieszczęście zauważyłam światło w salonie, czyli Louis na mnie czekał. Wyjeżdżając nie wytłumaczyłam mu za dużo tylko to, że jadę na lotnisko kogoś odebrać i się pospieszyć muszę.
Wysiadłyśmy z auta i Patrycję napotkało kolejne zdziwienie.
- Ty tu mieszkasz czy coś jest za tą willą ? – zapytała wytrzeszczając oczy.
- No tutaj tutaj – wyjaśniłam ze śmiechem.
- I ty mówisz, że twój chłopak nie jest jakimś starym milionerem …
- Chodź – powiedziałam przerwałam jej i poszłam w stronę drzwi.
- Ewelina to ty ?! – usłyszałam pytanie Louisa ledwo gdy zatrzasnęłam drzwi.
- Tak – odpowiedziałam ściągając kurtkę, Patrycja zrobiła to samo.
- Martwiłem się – powiedział Lou przychodząc do holu przytulając mnie i całując na powitanie w policzek. Blondynka opuściła walizkę z hukiem.
- O mój Boże – jęknęła po polsku – To jest Louis Tomlinson ! Czemu mi nie powiedziałaś, że twój chłopak to Louis Tomlinson członek One Direction ! – krzyczała przejęta wymachując rękami.
- Co ona mówi ? – zapytał Lou nie rozumiejąc ani słowa – Bo to chyba coś o boskim mnie – dodał a ja parsknęłam śmiechem.
- Louis to moja kuzynka Patrycja. Patrycja to mój chłopak Louis. 

*** 

Mam nadzieję, że nie przynudziłam was ale musiałam zrobić małe wprowadzenie do nowej postaci :P 
Wiecie chyba muszę złożyć gratulację  Alice która zgadła kto dzwonił do Eweliny szczerze wątpiłam, że ktoś da radę a jednak ... :D 
W sondzie wyszło, że mojego bloga czyta 105 osób O.o ! Serio nie spodziewałam się że tylu was jest. Dzięki wielkie tym którzy czytają jesteście kochani !
PS: Dzięki wam bardzo za wasze wsparcie w komentarzach to co tam pisaliście naprawdę podniosło mnie na duchu :D
Katy227

wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 25


- No zróbcie coś do cholery ! – wrzasnęłam w ich stronę
- Mam załatwić basenik z kisielem ? – zapytał głupkowato Louis
- Rozdzielcie je – jęknęłam
Zayn i Harry oprzytomnieli i ruszyli w stronę dziewczyn. Loczek chwycił Darię od tyłu przytrzymując jej ręce i odciągając ją od leżącej Cornelii. Rudowłosa ledwo została uwolniona od dziewczyny pozbierała się szybko i już chciała zaatakować blondynkę, ale Zayn szybko powstrzymał ją podobnym chwytem co Harry.
- Zabiję cię suko ! – wrzasnęła Cornelia szamotając się w ramionach mulata.
- Nie bądź taka do przodu bo się sznurówki wyprzedzą
- Idź po swoją lampę dziwko
- Już idę wiesz ja zawsze pod tą samą
- Ale zabłysłaś jak chrząstka w salcesonie
- Idź do parku sufit malować 
- Dość ! – krzyknęłam przerywając mi – Zayn weź Cornelię i jedź taxówką ją odwieść. Już ! – ponagliłam go
- Ja jeszcze z tobą nie skończyłam ! – wrzasnęła dziewczyna odchodząc z mulatem. Daria odpowiedziała jej tylko środkowym palcem.
- Puść mnie – warknęła w stronę Harrego chłopak przystał na jej prośbę widząc już dostatecznie oddaloną parę.
- Można wiedzieć co do cholery ci odbiło ?! – spytał loczek
- Ona zaczęła ! Rzuciła mną o samochód – dziewczyna od razu zaczęła się bronić – Ja … nie chciałam – dodała z drżącym głosem i jej oczy się zaszkliły. Twarde spojrzenie Harrego po tym widoku od razu zmiękło. Co jak co ale Daria widać do dobra aktorka. Chłopak objął ją przytulając do swojej piersi.
- Harry nie powinieneś … - zaczęłam ale Louis przerwał mi od razu znaczącym spojrzeniem że mam się w to nie wtrącać.
- Jedźmy do domu – zaproponował za to a my przytaknęliśmy mu zgodnie.
*
Po nie udanej (jak z góry przypuszczałam) randce siedziałam z Louisem na kanapie oglądając z jakąś komedię którą jak twierdził powinnyśmy obejrzeć na poprawę humoru. Jak widać napięta sytuacja i nam się udzieliła. Wiedziałam, że pomysł Harrego wyjdzie wszystkim bokiem, ale kto tu mnie słucha. Sam nasz organizator gdy tylko wróciliśmy zamknął się w pokoju razem z Darią i tyle ich widziałam. Ale po części się cieszyła może i jest to egoistycznie ale szczerze wolałam zapomnieć o problemach i ciągle przestać się zastanawiać czy jak zdenerwuję czymś Darię czy też będzie chciała mnie przejechać samochodem. Aż zadrżałam na samą myśl, a Louis przytulił mnie tylko mocniej do siebie.
Usłyszeliśmy trzask drzwi wejściowych i po chwili u progu salonu ukazał nam się Zayn.
- Nie przeszkadzajcie sobie, zostawiłem tylko w kuchni swoją kurtkę – oznajmił i zniknął w ciemnym korytarzu. Wyplątałam się z ramion Lou, a ten posłał mi zdziwione spojrzenie które zignorowałam i ruszyłam do kuchni.
- Jak Cornelia ? – zapytałam doganiając mulata.
- Oprócz paru siniaków i zranionej dumy dobrze – odparł smutnym tonem.
- Więc czemu jesteś taki przybity ?
- Jeszcze się pytasz ? – prychnął – One się tam chciały pozabijać !
- Nie wyżywaj się na mnie ja chce ci tylko pomóc
- Masz rację – odpowiedział spokojniej – Przepraszam
- Zayn widzę, że coś jest nie tak, nie duś tego w sobie – powiedziałam patrząc mu w oczy ale od razu odwrócił wzrok – Usiądź – zaproponowałam mu krzesło w kuchni przy blacie i usadowiłam się obok niego.
- Wiem Zayn, że z początku nam się nie układało ale martwię się o ciebie jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać to powiedz, może pójdę po Louisa …
- Nie Ewelina to nie o to chodzi – przerwał mi wpatrując się w swoje dłonie.
- Więc o co ?
- O mnie – odpowiedział podnosząc nagle wzrok i patrząc na mnie.
- Nie rozumiem – skrzywiłam się
- Nie kocham jej – szepnął cicho że ledwo go usłyszałam
- Corneli ? – upewniłam się na co kiwnął głową.
- Zawsze tak jest nie mogę znaleźć nikogo dla siebie. Na początku zmieniałem dziewczyny jak rękawiczki zależnie od kaprysu. To nie było w porządku wiem to, ale ja teraz chciałem się po prostu zakochać poczuć to szczęście. Mam pieniądze, sławę wszystko o czym marzyłem a nie mam z kim się tym podzielić.
- Nie zapominaj że masz przyjaciół – na moje słowa uśmiechnął się ale uśmiech nie dosięgał jego oczu.
- Wiem że chłopcy to najlepsze co teraz mam. Sława mi zabrała resztę dziewczyny oglądają się za mną przez mój wygląd, kasę czy chęć wybicia się, nikt nie docenia tego jaki ja jestem naprawdę. Związałem się z Cornelią bo ona to wszystko ma, ale za to dostrzegłem że problem nie tkwi w tych dziewczynach tylko we mnie.
- Zayn może po prostu nie spotkałeś tej odpowiedniej dziewczyny – chłopak prychnął tylko w odpowiedzi – Miłość przychodzi do nas niespodziewanie, musisz być cierpliwy, musisz do tego dojrzeć  wiem że teraz gadam trochę jak jakaś babcia na emeryturze ale tak to moim zdanie wygląda.
- Dzięki babciu – powiedział ze śmiechem, wstał i mnie przytulił.
- Czuję się zazdrosny – usłyszałam głos Louisa w progu.
- Powinieneś masz cudowną dziewczynę – oznajmił Zayn ubierając kurtkę – Zbieram się dzięki za wszystko – pożegnał się i wyszedł.
- Czy mi się zdaję czy wszyscy moi przyjaciele przystawiają się do ciebie.
- Widzisz to znaczy że nie doceniasz jaki skarb masz przy sobie.
- Masz rację – powiedział obejmując mnie  w tali i całując w szyję – Może czas zbadać ten skarb – dodał na co zachichotałam. Obróciłam się i przywarłam do jego ciepłych warg. Złączył język z moim bawiąc się z nim. Poczułam motylki w brzuch co spotęgowało moje pożądanie. Ugryzłam z jękiem jego dolną wargę lekko. Oderwał się ode mnie i posadził na blacie. Jego ręce powędrowały od pierwszego guziczka mojego sweterka w który się przebrałam gdy wróciłam z golfa. Louis odpinał po kolei powolnie guziczki za każdym razem całując, a czasem lekko gryząc kolejne kawałki mojej nagiej rozgrzanej skóry.
Ciszę przerwał dźwięk dzwonka mojego telefonu.
- Nie odbieraj – wychrypiał Louis nie przerywając pieszczoty. Chciałam tak zrobić ale ten ktoś co dzwonił był bardzo natarczywy i rozpraszał mnie. Z westchnieniem wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni i odebrałam.
- Słucham – powiedziałam do słuchawki. Louis przerwał mnie całować patrząc na mnie karcącym wzrokiem.
- Przyjedź po mnie na lotnisko – odezwał się głos po drugiej stronie
- Co ? – zapytałam i od razu zszedł mi uśmiech z twarzy.
 *** 


Jak myślicie kto zadzwonił do Eweliny ? 
 Nie bijcie mnie jeżeli chodzi o rozdział wiem że nie jest dopracowany ale starałam się bardzo że w ogóle był. Cały machnęłam dzisiaj więc jest to jakie jest. Znowu zwaliłam sobotę ale pisanie nie przychodzi mi z taką lekkością jak kiedyś nie wiem czemu wszystko piszę na siłę bo muszę ... może po prostu powinnam zrobić sobie przerwę czy coś ...
 Tyle na dziś dziękuję za 50 OBSERWATORÓW jesteście wielcy :P 


Katy227

wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 24


** 5 dni później **
Siedziałam na łóżku pośród porozwalanych wokół książek próbując się czegoś nauczyć. Louisa wywaliłam z pokoju, bo nie potrafiłam się przez niego skupić. Naprawdę potrafił zdekoncentrować człowieka chodząc po pokoju w samych bokserkach usilnie udając, że czegoś szuka wypinając się przede mną prezentując swój tyłek.
Ledwo udało mi się przeczytać jedną stronę moich notatek z wykładów usłyszałam pukanie do drzwi.
- Louis odejdź jeżeli chcesz być w jednym kawałku ! – warknęłam. Drzwi zaczęły się jednak uchylać, czyli jednak Tomlinson chciał umrzeć… Chwyciłam poduszkę i już chciałam nią rzucić w Louisa lecz jednak okazało się że to nie on. Ukazała mi się jednak głowa Harrego z niepewną miną.
- Można ? – zapytał
- Po co ? – warknęłam w jego stronę. Po naszej ostatniej kłótni przez już parę dni nie odzywaliśmy się do siebie. Ignorowałam go na ile to było możliwe, a on mnie. Widać było, że Louisowi nie podobało się nasze zachowanie. Trudno mu było wybierać między najlepszym przyjacielem, a własną dziewczyną. No ale nawet gdyby chciałam załagodzić tą kłótnię między nami, bo źle czułam się z tym to nie mogłam się do tego przemóc. Niby były to tylko słowa wypowiedziane w złości ale zranił mnie głęboko mimo że ukrywałam to przed chłopakami w środku cały czas słyszałam głos Harrego i jego zdanie „ Czy ty się zastanawiałaś kiedyś czy pasujesz do Louisa ?”. Odpowiedź na to pytanie brzmi nie, lecz po słowach loczka pierwszej nocy patrząc na śpiącego Tomlinsona obok siebie zadałam sobie to pytanie. Lecz po wielu przemyśleniach doszłam właśnie do tego że ja nie chcę znać odpowiedzi na to pytanie. Bo w głębi właśnie wiedziałam, że jestem zwykłą dziewczyną nie znaczącą nic dla innych, a mimo to Louis mnie pokochał. Choć miałam wątpliwości czy w ogóle zasługiwałam na takie uczycie to Hazza tylko te wątpliwości pogłębił.
- Chciałem porozmawiać … przeprosić cię za to co powiedziałem – westchnęłam i zrezygnowana odłożyłam książkę na bok.
- Wejdź
Harry przekroczył próg pokoju i stanął nie daleko łóżka. Zapanowała cisza.
- Louis cię przysłał ? – zapytałam, ponieważ próbował mnie już przekonać abym pogadałam z loczkiem ale widząc chyba że nic z tego nie będzie zwrócił się z tym do przyjaciela.
- Nie… - odparł łamiącym głosem patrząc na stopy i od razu wiedziałam że kłamał.
- Kiepski z ciebie kłamca – mruknęłam posyłając mu krzywe spojrzenie.
- No dobra – złamał się – Masz rację Louis mnie męczył żebym cię przeprosił a wiesz pewnie że potrafi być natarczywy…
- Wiem – potwierdziłam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Nie przyszedłem tu tylko dlatego że Lou mnie prosił wiem że powiedziałem za dużo oboje nas poniosło, ale sama przyznasz że nie powinnaś się do paru rzeczy wtrącać …
- To się te twoje przeprosiny ? Znowu na mnie najeżdżasz – zwróciłam mu uwagę starając się żeby nad sobą panować.
- No nie jestem w tym najlepszy – mruknął znowu spuszczając wzrok, drapiąc się z zakłopotaniem w szyję.
- No dobrze powiedzmy, że wina leży po oby stronach – zaproponowałam widząc te dziwnie podchody chłopaka. Na te słowa odetchnął z ulgą i posłał mi uroczy uśmiech ukazując dołeczki w policzkach.
- Więc jak ? Zgoda ?
- Jasne – odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak zwrócił się już powrotem do drzwi ale się zatrzymał się w połowie drogi.
- A co być powiedziała na podwójną randkę ? – zapytał nagle
- Co ?
- Albo nie potrójną Zayn z Cornelią się pogodzili więc może …
- Czekaj co ? – przerwałam mu nie za bardzo rozumiejąc do czego zmierza.
- No wiesz ty, Louis, ja i Daria. Świetnie by było jak Zayn by dołączył. Poznałaś by Darię  i zobaczyła że to świetna dziewczyna.
- Chętnie bym ją poznała, ale nie jestem pewna …
- To świetnie - przerwał mi – Ja wszystko załatwię o nic się nie martw – ledwo kończąc te zdanie znalazł się za drzwiami.
Randka ? Potrójna ? I jeszcze Cornelia i Daria w jednym pomieszczeniu nie to nie może się skończyć dobrze …
- Co ja się wpakowałam – jęknęłam do siebie.
*
W co się ubrać na golfa ? Pytanie nurtowało mnie od godziny. Czemu ? Właśnie dlatego, że na nasza potrójnej randka miała się odbyć na polu golfowym. Cudowny pomysł Harrego. Najgorsze jednak było to że wszyscy uważali to za świetny pomysł, ale ja miałam coś do tego spotkania złe przeczucia.
Zdecydowałam się w końcu na żółte rurki i białą bluzkę z kołnierzykiem w paski.
- O cóż ja widzę chyba nadajesz się na panią Tomlinson – w drzwiach zobaczyłam mojego chłopaka słodko się uśmiechającego.
- To jakaś propozycja ? – zapytałam wyzywająco podnosząc jedną brew do góry.
- A jaka była by odpowiedź ? – Louis podszedł do mnie od tyłu obejmując mnie w tali.
- Zapytaj a się dowiesz – odpowiedziałam chytrze obracając się do niego muskając lekko jego usta swoimi.
- Mam coś dla ciebie – oznajmił odrywając się ode mnie. Za pleców wyciągnął biały daszek który założył mi na głowę – I teraz wyglądasz jak prawdziwa golfistka – podsumował na co prychnęłam.
- Ja w życiu w golfa nie grałam.
- Nauczę cię – mrugnął do mnie.
 - Jakbyś umiał – usłyszałam za nami kpiący głos Harrego – Jesteście gotowi ?
- Wątpisz w moje umiejętności ? – zapytał wyzywająco Louis
- Lepiej nie odpowiem na to pytanie – odpowiedział Hazza który miał na sobie czarną czapkę z daszkiem którą zabawie otaczały jego loki wydostające się spod niej.
Zeszliśmy na dół gdzie zastałam Cornelię, ubraną w różową minispódniczkę, biały bezrękawnik do tego podobny daszek który ja miałam oraz białe rękawiczki. Po drugiej stronie salony ujrzałam Darię podobnie ubraną do mnie na co odetchnęłam z ulgą bojąc się że będę za bardzo odstawać przy rudej dziewczynie.
Na miejsce jechaliśmy busem chłopaków i towarzyszył nam ochroniarz chłopaków. Jazda przeszła bez jakichkolwiek  niespodzianek, ale wiedziałam że dziewczyny posyłały ku sobie groźne spojrzenia.
Każda para dostała jeden samochód do golfa oraz kije. Louis uparł się że będzie prowadził, więc po wielu namowach o tym że mężczyźni są lepszymi kierowcami uległam. Dojechaliśmy po masz pierwszy dołek jako ostatni z powodu naszej małej wymiany zdań. Hazza jako pierwszy zaczął. Obserwowałam go uważnie, żeby powielić jego ruchy. Nie wydawało to się jakoś specjalnie trudne. Następna była Daria i jak się okazało umiała grać całkiem nieźle.
- No Louis pokaż co umiesz – sprowokował Harry Lou
- No patrzcie na mistrza – powiedział dumnie podnosząc głowę do góry. Podszedł ustawił piłeczkę i przyjął odpowiednią pozycję pochylając się i wypinając tyłek. Harry klepnął go w niego śmiejąc się z niego.
- Nie dekoncentruj mnie
- Oczywiście – odpowiedział podnosząc ręce do góry. Chłopak zamachnął się kijem i jak się okazało nie trafił w ogóle w piłeczkę tylko zrył trawnik. Loczek wybuchnął głośnym śmiechem. Louis zmroził go wzrokiem i znów spróbował ale taki samym skutkiem. Zdenerwowany wziął piłeczkę do ręki i rzucił nią w stronę dołka.
- Ewelina twoja kolej – oznajmił
- Hej tak nie wolno ! – oburzył się Hazza
- A kto mi zabroni piłeczki rzucać – oznajmił brunet i zawołał mnie do siebie. Wzięłam od niego kij i instruując się wcześnie Harrym chwyciłam go tak jak on przymierzyłam się do piłeczki. Wzięłam zamach i uderzyłam w piłeczkę. Ktoś za mną zagwizdał z podziwem.
- Mówiłaś że nie grałaś jeszcze nigdy – zdziwił się Louis.
- Bo nie grałam.
- Szczęście nowicjusza -  prychnął loczek.
- Jesteś zazdrosny, bo to moja dziewczyna – skomentował brunet przytulając mnie do siebie od tyłu i całując w policzek.
Następnie nadeszła kolej Corneli i Zayna. Dziewczyna położyła swoje różową piłeczkę na trawie, a Daria od razu popatrzyła na nią przewracając oczami. Zayn objął dziewczynę od tyłu pokazując jak powinna poruszać kijem. Cornelia wzięła zamach i uderzając w piłeczkę puściła kij który podążył zaraz za nią. Daria parsknęła głośno złośliwym śmiechem, rudowłosa od razu odegrała się groźnym spojrzeniem. Po kolejce Zayna ruszyliśmy ku samochodom aby pojechać do kolejnego dołka. Przy pojazdach Cornelia popchnęła Darię pakującą kije która nie chcąc upaść puściła torbę z której wysypały się piłeczki.
- Ups … - mruknęła Cornelia. Położyłam rękę na plecach Darii wiedząc, że dziewczyna jest impulsywna. Dziewczyna odetchnęła głęboko i zaczęła zbierać piłeczki od razu pochyliłam się aby jej pomóc.
- Harry ! – zawołała - Jedź z Louisem my za chwilę dołączymy – dodała a chłopak pokiwał głową.
- Nie powinnaś zaczynać tej wojny – zaczęłam gdy chłopcy się oddalili
- Ewelina ta wojna się już zaczęła
- Nie mogłybyście się pogodzić Harremu zależało żebyśmy się wszyscy polubili – znowu po chwili zaczęłam gdy wsiadałyśmy do naszego samochodziku.
- A jak myślisz dlaczego nie walnęłam jej kijem w łeb ?
- Daria … - jęknęłam błagalnie
- No co ? - uśmiechnęła się
Gdy dojeżdżałyśmy chłopcy stali w grupce rozmawiając, a Cornelia stała z boku, patrząc w lusterko i poprawiając swoje włosy.
- Teraz się trzymaj – zawołała blondynka uśmiechając się zawzięcie. Dodała gazu i jechała prosto na Cornelię.
- Daria ! – wrzasnęłam, a rudowłosa podniosła wzrok i popatrzyła z przerażeniem na nasz samochodzik. Gdy byłyśmy już metr od dziewczyny ta uskoczyła na bok upadając na tyłek . Blondynka gwałtownie zahamowała.
- Nic ci nie jest ? – zapytała z udawaną troską.
- Ty pieprzona wieśniaro  ! – wrzasnęła Cornelia podnosząc się z ziemi, a chłopcy gwałtownie obrócili się w naszą stronę.
- Nie obrażaj mnie dobrze ? – powiedziała oburzonym tonem Daria. Dziewczyna nie wytrzymując wyszarpała dziewczynę z samochodu.
- Co z tobą jest nie tak ? – wrzasnęła – Chciałaś mnie przejechać !
- Nigdy więcej mnie nie dotykaj szmato ! – krzyknęła i uderzyła ją w policzek
- Ty dziwko z nocnego klubu – jęknęła trzymając się za policzek
- I następna rada dla ciebie nie zadzieraj ze mną kurwa bo źle skończysz ! – wrzasnęła jeszcze do niej i obróciła się do niej plecami. Popatrzyłam na czerwoną ze wściekłości Cornelię i wiedziałam że ona jeszcze nie skończyła. Chwyciła za włosy blondynkę i głową przywaliła nią o maskę samochodu. Daria wściekła okręciła się i przywaliła z pięści dziewczynie. Obie padły na ziemię szarpiąc się zawzięcie. Przeniosłam swój przerażony wzrok na chłopaków którzy stali jak wryci z otwartymi gębami.
- No zróbcie coś do cholery ! – wrzasnęłam w ich stronę  
*** 
Wiem, wiem że nie było w sobotę rozdziału ale jakoś leń mnie wziął i moje stare hobby czyli obsesyjne czytanie książek :P Nie wiem czemu ale im więcej czytam tym mniej piszę ... 
Rozdział jest dłuższy więc to tak w ramach przeprosin ;D
Podziękować chciałam @Daria1D_ i @Cornelia1dxx chociaż sama nie wiem za co ale chciały więc proszę bardzo ... Chociaż wiesz co Kornela tobie nie dziękuję, bo nie powiedziałaś mi z kim Zayna zdradzasz wstydź się ! 
No to chyba na tyle xD Napiszcie co sądzicie o rozdziale, a czy następny ukaże się w sobotę czy wtorek to się okaże :P 
Katy227

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 23


Dzisiejszy wieczór miałam spędzić sama przynajmniej na to się zapowiadało. Mikayla wybyła gdzieś ze swoim chłopakiem i zastrzegła, że może na noc nie wrócić. Louis mnie jeszcze nie przeprosił więc zgodnie z postanowieniem fochałam się na niego dalej.
Przebrałam się w luźne dresowe spodnie i koszulkę na ramiączkach i usiadłam wygodnie przed telewizorem. Pstrykałam po kanałach aż w końcu zatrzymałam się na jakimś filmie akcji. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Przeniosłam wzrok na zegarek była 21. Zastanawiając się kto mógł by przyjść zwlokłam się z kanapy. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się nie kto inny jak Louis białą różą w ręce. Podniosłam jedną brew do góry.
- Tak ?
- Przyszedłem cię przeprosić – wyjaśnił opierając się niedbale o framugę drzwi z łobuzerskim uśmiechem, od którego zmiękły mi kolana. Gdy tak zmierzyłam go wzrokiem od razu miałam niezbyt grzeczne myśli, przygryzłam nerwowo dolną wargę błądząc po jego ciele wzrokiem.  Miałam wielką ochotę pocałować go i przyciągnąć do siebie …
- Słucham – powiedziałam zachrypniętym głosem po chwili.
- Nie wpuścisz mnie do środka ? – zapytał
- Tu też możemy rozmawiać – oznajmiłam starając się obrać obojętny ton.
- No dobrze więc wiem że trochę przegiąłem z piciem … - zaczął niepewnie - Liam mi trochę poopowiadał to co wie … nie zachowałem się ładnie wobec ciebie może zraniłem cię tym trochę, ale wiec że tego żałuję… Chciałem po prostu obiecać ci że …
- Chrzanić to – mruknęłam przerywając mu i gwałtownie objęłam go rękami za szyję i przyciągnęłam do siebie złączając swoje wargi z jego. Trochę zaskoczony po chwili dopiero odwzajemnił pocałunek wsadzając swoje ręce w moje włosy.
- Gdybyś nie był taki przystojny to tak łatwo by ci nie poszło – szepnęłam mu do ucha na co się zaśmiał.
Wciągnęłam do za rękę do mieszkania i gdy tylko zamknął za sobą drzwi znowu przyległam do jego ciała, przypierając go tym samym do ściany, namiętnie całując.
- Podoba mi się jak jesteś taka ostra – zamruczał przygryzając płatek mojego ucha.
- Oh zamknij się – warknęłam ze śmiechem i wbiłam się w jego usta. Ręce szybko odnalazły skraj jego koszulki i zręcznym ruchem ściągnęłam ją z niego przylegając zachłannie do jego nagiego torsu. Szybko zawładnęło moimi myślami tylko pożądanie, które pragnęło zaspokojenia. Oderwałam się od chłopaka ciężko dysząc tak jak i on sam. Spojrzałam w jego hipnotyzujące niebieskie oczy które pochłonęły mnie całkowicie.
- Kocham się wiesz ? – powiedziałam delikatnie gładząc jego policzek dłonią.
- Wiem i też cię kocham – powiedział hardo i znów złączył swoje usta z moimi. Zmierzaliśmy powoli w stronę kanapy gdzie popchnęłam bruneta, a sama usiadłam na nim okrakiem. Jego ręce zabłądziły pod moją koszulkę gdzie głaszcząc plecy zbliżał się do zapięcia mojego stanika.
- Ewelina nie uwierzysz jaki z niego kre…tyn … - usłyszałam za sobą głos Mikayli i trzaśnięcie drzwiami wejściowymi.  Zamarłam.
- Oj chyba przeszkadzam – powiedziałam moja przyjaciółka chichocząc.
- Nie skąd – zaprzeczyłam schodząc szybko z Louisa.
- Tak przeszkodziłaś – powiedział ignorując moją wypowiedź chłopak.
- Oh rozumiem cię Louis pewnie masz problemy z ponownym stanięciu na wysokości zadania ale jak chcesz to mogę ci załatwić viagrę to ci na pewno pomoże – odcięła się brunetka a chłopak rzucił w nią poduszką śmiejąc się.
- No co ? – zapytała jak gdyby nigdy nic
- Dam radę – zapewnił ją chłopak
- W takim razie już mnie nie ma – zakomunikowała i zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
- Więc na czym, żeśmy skończyli ? – zapytał chłopak uśmiechając się zadziornie.
- Wiesz co mi już przeszło – oznajmiłam na co chłopak głośno jękną z niezadowoleniem - Pooglądajmy film – zaproponowałam siadając obok niego na kanapie, gdzie od razu się do mnie przybliżył.
- Ale ja mam większą ochotę na ciebie – zamruczał mi do ucha całując po szyi.
- Zrobię popcorn, a ty ochłoń – zakomunikowałam i pocałowałam go w policzek wstając z kanapy.
- A liczyłem dzisiaj na ostry sex – westchnął głośno
- To się przeliczyłeś – odpowiedziałam posyłając mu całusa w powietrzu i poszłam do kuchni.
*
Obudziłam się dzisiaj w ciepłych objęciach Tomlinsona, który przyglądał mi się cały czas swoimi niebieskimi patrzałkami.
- Czemu mi się tak przyglądasz ? – zapytałam nie mogąc powstrzymać tego pytania.
- Bo wiesz ja się tak myślałem że chciałbym codziennie budzić się obok ciebie i patrzeć gdy słodko śpisz, jak się budzisz… - mówił zachrypniętym głosem głaszcząc moje włosy i spoglądając mi w oczy.
- Też bym tego chciała – odpowiedziałam posyłając mu szeroki uśmiech.
- No to może … - przerwał niepewny.
- Może co ? – zachęciłam go pytaniem
- Wiem, że próbowaliśmy już tego ale może tym razem się uda… - mówił jakoś kręcąc.
- Nic z tego nie rozumiem – podsumowałam marszcząc brwi – Wal prosto z mostu – dodałam widząc już jego krzywą minę.
- Wprowadź się do mnie – oznajmił nagle, a mnie zatkało tego się nie spodziewałam otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.
 - Wiedziałem że tak będzie – mruknął smutno i wstał z łóżka z krzywą miną i udał się do łazienki.
Widząc jaki jest zawiedziony aż ścisnęło mnie w środku, nie mogłam patrzeć na niego gdy był w takim stanie bo automatycznie jego zły humor wpływał na mój. Rozważyłam wszystkie za i przeciw i ruszyłam wstając szybko w stronę łazienki. Otworzyłam drzwi i zastałam stojącego tyłem do mnie, ściągając akurat bluzkę przez głowę chyba akurat szykował się aby wejść pod prysznic.
- Zgadzam się – powiedziałam nagle a on obrócił się ze zdezorientowaną miną.
- Co ? – zapytał
- Wprowadzam się do ciebie głupku ty mój – powiedziałam posyłając mu szeroki uśmiech. Louis stał przez chwilę w bez ruchu jakby nie dosłyszał z komiczną miną. Później pokonał szybko dzielący nas metr i mocno mnie przytulił.
- Kocham cię – wyszeptał w moje włosy. Sama po tych słowach przytuliłam go do siebie mocnej chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.
- Teraz już cię nie wypuszczę – mruknął i zanim zorientowałam się jakie ma zamiary wziął mnie z lekkością na ręce.
- Teraz idziemy pod prysznic – zakomunikował śmiejąc się. Wpakował nas razem do kabiny, pozbył się szybkim ruchem mojej kusej pidżamki i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
***Harry***
Niebieska czy czarna ? Pytanie niby proste a jednak było mi się zbyt trudno zdecydować. Zauważyłem Ewelinę z kolejny raz przechodzącą przez korytarz postanowiłem jej się poradzić. Dziewczyna wprowadzała się do nas więc ciągle czegoś zapominając chodziła w tę i z powrotem.
- Czarna czy niebieska ? – zapytałem trzymając w ręku dwie marynarki. Dziewczyna zamiast odpowiedzieć chytrze się uśmiechnęła.
- A gdzie się to nasz Hazza wybiera ? – zapytała ciekawa szczerząc do mnie swoje zęby.
- Nie powiem ci i ten uśmiech na mnie nie działa - zripostowałem
- To ci nie pomogę – odgryzła się i się odwróciła i szła dalej korytarzem.
- No dobra na randkę – uległem znajdując się do ścianą
- Ooo … to coś nowego z kim ? – zapytała odwracając się do mnie
- Nie zadajesz za dużo pytań ? – odpowiedziałem pytanie a ona posłała mi kpiące spojrzenie.
- Z Darią. Która ? – powtórzyłem pytanie chcą szybko zmienić temat.
- Niebieska, a co do Darii to nie jestem pewna czy to dobra dziewczyna dla ciebie…
- Pytałem tylko o marynarkę a nie o to co o Darii sądzisz – odpowiedziałem zdenerwowany jej zbyt wścibskim nosem.
- Ja tylko chciałam powiedzieć, że … - znów zaczęła ale jej szybko przerwałem.
- Daruj sobie. Ja się nie wtrącam w twój i Louisa związek, więc ty nie wtrącaj się w mój okej ?
- Nie chciałam cię urazić po prostu się zastanawiam czy wy … pasujecie do siebie
- A czy ty się kiedykolwiek zastanawiałaś czy pasujesz do Louisa ? – wypaliłem nie zastanawiając się czy moje słowa mogą ją zranić – Równie dobrze możesz być z nim dla jego pieniędzy, sławy czy czegoś tam jeszcze… Ale ja cię nie oceniam, więc ty nie oceniaj Darii skoro zamieniłaś z nią dwa zdania i w ogóle ją nie znasz – dziewczyna poczerwieniała ze złości.
- Aha czyli uważasz mnie za chciwą dziwkę tak ?! Może jesteś po prostu zazdrosny o to że Louis znalazł sobie kogoś a ty ciągle solówkę musisz jechać ! I ty się nazywasz jego przyjacielem ?! Sam jesteś zazdrosnym egoistycznym, rozwydrzonym dupkiem którego nie obchodzi nikt inny ! – wściekła Ewelina nie czekając na moją reakcję weszła do pokoju Lou trzaskając głośno drzwiami. Na korytarzu od razu pojawił się Tomlinson z pytaniem „co się stało ?” wyrytym na twarzy, sam nie odzywając się szybko poszedłem do swojego pokoju. 

*** 
Oto i kolejny rozdział mam nadzieję że was nie przynudziłam , ale obiecuję w następnym rozdziale więcej akcji. Jak na razie widać że Daria miesza nieźle chociaż dopiero co się pojawiła ... Co będzie dalej ? To już w sobotę (chyba :P ) 
Tak pisząc ten rozdział zdałam sobie sprawę że jestem już coraz bliżej końca opowiadania ... Może zacznę nową historię albo napiszę część drugą tego, nie wiem jeszcze ...no ale nie będę się jeszcze rozpędzać w przyszłość ... 
 Dzisiaj będę się bawiła rozjaśniaczem do włosów więc trzymajcie kciuki abym jakoś wyglądała po tym, bo wpadnę w depresję jeżeli będzie inaczej... 
Ok to chyba tyle do następnego :P 
Katy227

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 22


- Czy tu mieszka Harold ? – zapytała niepewnie długowłosa blondynka z mocnym makijażem, ubrana w znoszoną skórzaną kurtkę i podarte jeansy.  Na nogach miała botki z ćwiekami na wysokim obcasie.
- A o co chodzi ? – zapytałam wykręcając się od odpowiedzi nie wyglądała mi za bardzo na fankę zespołu ale wolałam uniknąć nieporozumień.
- Ja znalazłam jego portfel. Są w nim dokumenty i karty kredytowe niestety pieniędzy już w nim nie było, ale pomyślałam że właściciel mógłby się martwić… - wyjaśniła dziewczyna
- A skoro tak to wejdź – zaproponowałam jej otwierając drzwi szerzej. Blondynka weszła do środka rozglądając się uważnie po holu.
Zauważyłam Nialla włóczącego się z kuchni tylko w bokserkach w naszą stronę.
- Niall idź obudź Harrego i powiedz mu że ma gościa – zwróciłam się do nie przytomnego chłopaka. Blondyn podniósł wzrok na dziewczynę i zmierzył ją wzrokiem. Później od razu się zaczerwienił bo odkrył że jest w samej bieliźnie.
- Eee… to ja go obudzę – burknął tylko i ruszył pędem po schodach, nawet nie wyobrażałam sobie że na kacu tak szybko może się poruszać. Nastała między mną a dziewczyną niezręczna cisza.
- Jesteś dziewczyną Harrego ? – zapytałam nagle blondynka
- Co ja ? Nie Boże broń – dziewczyna zaśmiała się na moją reakcję – Ja jestem dziewczyną Louisa jego można powiedzieć współlokatora – wyjaśniłam.
- Jestem Daria – przedstawiła się wyciągając rękę w moją stronę
- Ewelina – powiedziałam posyłając jej ciepły uśmiech.
Na górze schodów pojawił się ledwo żywy Zayn z przyklejoną do boku Cornelią szczerze zaczęłam mu współczuć. Rudowłosa zmierzyła Darię kpiącym wzrokiem.
- Ewelina czemu wpuszczasz taki plebs do naszego domu. Pewnie zbiera na jakiś sierociniec a naprawdę chodzi o jakieś narkotyki. Nie powinnaś takich ludzi tu wpuszczać – mówiła z pogardą w stronę blondynki.
- Ona nie przyszła tutaj …- zaczęłam bronić Darii ale ona mi przerwała
- Witaj Zayn ! – zawołała radośnie – Aurelia wspominała że świetnie się z tobą wczoraj bawiła, a napiwki były najlepsze jakie w życiu dostała – dodała z uśmiechem w stronę mulata który zbladł. Później przeniosłam wzrok na czerwoną z wściekłości Cornelię i wiedziałam że Daria dopła swego.
- Kto to jest do cholery Aurelia ! – wybuchła rudowłosa
- Ja ci wszystko wytłumaczę – zaczął spokojnie w jej stronę Zayn
- Tak ?! Ja nie chcę słuchać twoich głupich tłumaczeń !
- Ale Cornelko – powiedział błagalnym tonem w jej stronę
- Nie Cornelkuj mi tu teraz ! Do pokoju ! – krzyknęła wskazując na górę.
- A z tobą się jeszcze policzę – warknęła w stronę blondynki
- Jakbyś liczyć umiała – odpysknęła jej Daria
- Nie powinnaś … - zaczęłam
- Słuchaj – przerwała mi – Nie musisz mnie bronić, ani ty bardziej się nade mną litować lubię cię i nie chcę się na tobie wyżywać, ale nie cierpię ludzi którzy po jednym spojrzeniu kogoś szufladkują i uważają za ćpuna. Ta ruda suka to zwykły rozwydrzony bachor który nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa i kasą. Więc teraz nie mów mi ty jak ja mam się zachowywać skoro ani mnie nie znasz.
Patrzyłam na nią trochę otumaniona jej słowami nie wiedząc co powiedzieć. Harry w końcu zjawił się u szczytu schodów ratując mnie.
- O cześć – powiedział trochę zdziwiony patrząc na dziewczynę
- Znalazłam twój portfel i chciałam oddać zgubę – wyjaśniła widząc już pytanie na twarzy loczka.
- To ja zgubiłem portfel ? – mruknął po cichu do siebie podchodząc bliżej. Wziął od blondynki portfel i go przeszukał.
- Dzięki a gdzie go znalazłaś ? – zapytał Hazza
- No w klubie pod sceną musiałeś go zgubić jak się rozbierałeś … - wyjaśniła, a ja słuchałam z coraz większym zaciekawieniem. Loczek spojrzał na mnie dyskretnie i co proszę zarumienił się trochę.
- Jeśli chodzi o portfel to brakuje w nim pieniędzy … - zaczął Harry a z twarzy dziewczyny od razu spełzł uśmiech.
- Teraz i ty będziesz oskarżał mnie o kradzież ? Wiecie co ? Chciałam oddać ci ten portfel, bo myślałam że pomogę komuś w ten sposób a jak się okazuje mieszkają tu tylko chciwe pijawki dla których pieniądze są najważniejsze chociaż mają ich po uszy – powiedziała opryskliwym tonem i wyszła szybko nie czekając na naszą reakcję trzaskając drzwiami.
- Powiedziałem coś nie tak ? – zapytał po chwili zagubiony Harry w moją stronę. Widząc jego miną wybuchłam śmiechem.
- No co ? – znów zapytał, ale ja nie udzielając mu odpowiedzi poszłam do pokoju na górę.
Będąc już na górze minęłam wściekłą Cornelię wychodzącą z hukiem z pokoju Zayna biegnącą po schodach. Jak widać Daria nie najlepiej wpłynęła na dzisiejszy poranek. Sama ruszyłam w stronę łazienki aby się trochę ogarnąć. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wczorajsze rzeczy gdyż nie miałam już tutaj nic swojego. Gdy zeszłam ponownie do kuchni siedział już tam cały zespół. A raczej nie siedział tylko umierał. Podeszłam do Liama krzątającego się po kuchni i pocałowałam go w policzek na przywitanie – Hej – dodałam i nalałam sobie kawy.
- A ja ? – usłyszałam od razu pytanie Louisa za sobą
- Ty nie zasługujesz – odpowiedziałam obojętnym tonem, a Liam zaśmiał się pod nosem.
- A co ja takiego zrobiłem ? – zapytał zdezorientowany
- Zapytaj może chłopców – rzuciłam jakby od niechcenia do niego. Brunet po przyglądał się po twarzach chłopców i zatrzymał się na loczku.
- Na mnie nie patrz a nic nie pamiętam – powiedział od razu podnosząc ręce do góry.
- Zjedz marchewkę – zaproponował mu Tomlinson wyciągając w stronę Hazzy warzywo ale zamiast do jego ust trafił prosto w jego oko.
- Louis debilu ! – wrzasnął na cały dom Harry trzymając się za oko.
- Sorry nie trafiłem – obronił się szybko, a wszyscy w kuchni wybuchli śmiechem, nawet smutny Zayn po kłótni zaśmiał się z naszych błaznów.
- Ta śmiejcie się a mi tu oko wypływa – mruknął Hazza sarkastycznie.
- Muszę się zbierać – oznajmiłam po chwili gdy sytuacja z okiem była już opanowana. Pożegnałam się z każdym członkiem zespołu oprócz Louisa. Taki tam mały foch póki ładnie nie przeprosi, niech się trochę pomęczy. Gdy już wyszłam z kuchni usłyszałam jeszcze znowu pytanie Lou.
- Czy może mi ktoś powiedzieć co się wczoraj stało ? Albo przynajmniej czemu mnie tak moje jaja bolą ? – znów usłyszałam znów tylko głośne śmiechy do których dołączyłam. 

*** 
Wiem rozdział króciutki, ale mało czasu miałam i tak cud że jest. Cud zawdzięczam Zwariowanej która mi pomogła w tym rozdziale. Dziękuję ci bardzo kochana, popchnęłaś  mnie twoimi pomysłami do przodu samej mi się wydaję że gdyby nie ty, rozdziału chyba by nie było :P 
Jednak nie idzie mi tak sprawnie jak myślałam, że będzie. Jak na razie postaram się przy następnym który powinien być we wtorek a później jeszcze zobaczymy. Proszę was bardzo o komentarze bo ja się tu produkuję specjalnie dla was a ja tu widzę że coraz mniej was jest ... :( 

Katy227

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 21


*Ewelina*
Obudziło mnie lekkie szturchanie Mikayli. Otworzyłam oczy ale nadal panował półmrok.
- Czemu mnie budzisz ? Która godzina ? – zapytałam śpiącym głosem
- Jest trzecia w nocy – wyjaśniła
- Więc czemu zawdzięczam tę pobudkę ?
- Louisowi – odpowiedziała a ja zmarszczyłam brwi
- Czemu jemu ? – ledwo zapytałam usłyszałam donośne wołanie
- Ewelina !!!
- Czy tylko ja to słyszałam ? – powiedziałam zdezorientowana
- Nie, nie tylko ty cały blok to słyszał – odpowiedziała z ironią – Ty lepiej idź zrobić coś z tym pijakiem – dodała wskazując na okno. Wyszłam pospiesznie z łóżka i podeszłam do okna. Po nim stał chwiejący się Louis z butelką wódki w ręce.
- Ewelinko kochanie ! – zawołał w moją stronę gdy mnie zobaczył
- Czemu tu przyszedłeś ? – zapytałam z okna
- Cię porwać, bo nie kocham nikogo innego oprócz ciebie – wyjaśnił dość nie wyraźnie
- Ty ledwo na nogach stoisz i ty chcesz mnie porwać ? – powiedziałam wątpiąc
- Halny tu wieje – wyjaśnił przez co wybuchłam śmiechem.
- Fajnie, że dobrze się bawicie ale sąsiedzi chyba nie będą z tego powodu zadowoleni będę miała przez to problemy – zakomunikowała Mikayla opryskliwie.
- No to co ja mam z nim zrobić ? – zapytałam obracając się w jej stronę.
- Nie wiem ale do mieszkania mi go nie przeprowadzaj, bo mi je całe zarzyga – dodała tylko oschle i wyszła z pokoju.
Pospiesznie ubrałam się w to co wpadło mi w ręce i wyszłam z mieszkania zabierając klucze od samochodu. Gdy tylko wyszłam z bloku zobaczyłam chłopaka stojącego przed chodnikiem parę metrów ode mnie, mrużącego oczy próbując zobaczyć coś w ciemności.
- Ewelinka – zawołał po dłuższej chwili mnie rozpoznając, ruszył w moją stronę z głupim uśmiechem. Lecz nie zauważył chyba krawężnika bo walną jak długi na chodnik. Chcą czy nie wybuchłam donośnym śmiechem. Chłopak cicho jęknął i próbował wstać ale po paru próbach jednak zdecydował że usiądzie tylko. Po chwili zadzwonił mój telefon spojrzałam na wyświetlacz okazało się że to Liam, wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Ewelina ja cię bardzo przepraszam, że pewnie właśnie cię obudziłem ale mam straszny problem …
- Spokojnie jest u mnie – przerwałam mu domyślając się że chodzi o Louisa.
- Co ? – zapytał zdezorientowany
- Louis jest u mnie dokładnie turla się pod blokiem … jeżeli chodzi ci o to …
- Ewelina ja cię przepraszam za to … - zaczął z wyraźną ulgą w głosie
- Liam ty mnie nie musisz przepraszać to nie twoja wina i tak musisz jeszcze pilnować trzech przygłupów więc ja z jednym chyba dam sobie radę – mówiąc spojrzałam na Louisa który właśnie ściągnął swojego trampka i gdy przybliżył go do swojego nosa skrzywił się z obrzydzeniem i wyrzucił go w krzaki. Po tym zaczął dobierać się do drugiego.
- Zostaw tego buta ! – krzyknęłam do Louisa
- Co ? – spytał zdezorientowany Liam
- To nie do ciebie – wyjaśniłam – Ale słuchaj zróbmy tak pozbieraj resztę tych pijaków i jedź do domu a ja się zajmę tym tutaj i spotkamy się na miejscu.
- Ok. to do zobaczenia – powiedział i się rozłączył.
Podeszłam do bruneta który znowu zainteresował się swoją butelką wódki.
- Ty już nie pijesz – oznajmiłam wyrywając mu butelkę z rąk i wylewając resztę alkoholu na ziemię.
- Hej – zawołał urażony
- Zbieramy się – oznajmiałam pomagając mu wstać z chodnika. Chwiejnym krokiem ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. Wpakowałam go na siedzenie pasażera gdy właśnie mamrotał coś pod nosem że Harry go zdradził, ale ciężko było wywnioskować z tego coś więcej. Gdy dojechaliśmy pod dom chłopaka nikogo jeszcze nie było.
- Masz klucze ? – skierowałam pytanie do Louisa, a ten zaczął przeszukiwać swoje kieszenie gdy znalazł uśmiechnął się głupio do mnie.
- Oddam za pocałunek – oznajmił chowając klucze za plecami.
- Louis proszę cię – westchnęłam z irytacją teraz przyznawałam Liamowi wiele podziwu że tak potrafi z nimi wytrzymać. Mimo wszystko zbliżyłam się do niego chcąc spełnić jego prośbę, ale gdy byłam już kilka centymetrów od jego ust ogarnął mnie nie przyjemny odór alkoholu. Odsunęłam się gwałtownie od bruneta.
- Jezu, ale ci jedzie – wypaliłam zanim zdążyłam się opanować
- Hej – zawołał znów z lekkim oburzeniem Lou.
- Dawaj te klucze – powiedziałam tracąc już cierpliwość rzucając się na Louisa. Chłopak zaczął się wykręcać wrzeszcząc jak opentany (<--- dokładnie 0:18 sekunda). Leżałam już na jego kolanach starając się dosięgnąć kluczy w jego prawej ręce wystawionej przez okno auta.
- Co robicie ? – usłyszałam chrząknięcie Liama i zamarłam
- Liam nie przerywaj mi też chcę popatrzeć ! – doszedł mnie krzyk Hazzy zataczającego się do mojego samochodu.
- Nie przeszkadzajcie sobie – powiedział szczerząc się przez okno
- Cholera – mruknęłam i zaczęłam wychodzić z samochodu ze strony pasażera, bo i tak byłam już większości na siedzeniu Louisa. Przy wychodzeniu noga niefortunnie ześlizgnęła mi się i uderzyła prosto w krocze Tomlinsona.
- Moje jaja – jękną piskliwym głosem na co chłopcy wybuchli śmiechem. Wygramoliłam się w końcu auta ciągle chichocząc z bruneta pod nosem.
- Zajmij się może tym tu a ja Nialla doholuje – zaproponował Liam i poszedł w stronę taxówki którą przyjechali. Wytargałam jęczącego Louisa z samochodu i poszliśmy w kierunki drzwi. Niestety trochę musieliśmy tam postać bo Harry nie umiał wycelować do dziurki od klucza, a Zayn miał jakieś jeszcze dziwniejsze skojarzenia ( czytaj: zbereźne ) z dziurką ( niestety z zupełnie inną ) z którymi musiał się podzielić przez co śmiejącemu loczkowi jeszcze trudniej było otworzyć drzwi.
Gdy w końcu weszliśmy do środka Hazza z Zaynem od razu pognali na górę. Ja zaczęłam się cieszyć, że pokój Lou jest tak blisko bo naprawdę zaczęłam by wątpić czy dam radę go tam zaprowadzić, bo sam ledwo na nogach się trzymał. Z ulgą w końcu popchnęłam go na jego łóżko gdzie upadł jak kłoda. Ściągnęłam mu jednego buta który mu został i nachyliłam się aby zdjąć mu kurtkę. Chłopak znienacka jednak złapał mnie gwałtownie w tali przez co straciłam równowagę i upadłam na niego.
- Louis – jęknęłam próbując się wyswobodzić z jego ramion.
- Kocham cię – szepną
- Ja cię też ale teraz zaczynam w to wątpić – odpowiedziałam siłując się z nim. W końcu nie widząc innego wyjścia obróciłam się tak abym dobrze mogła wymierzyć i sprawnym kopnięciem z kolanka uderzyłam go prosto w krocze.
- Ału … - jęknął tylko i puścił mnie. Zadowolona podniosłam się z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
- Słodkich snów – powiedziałam posyłając mu pocałunek w powietrzu i zamknęłam za sobą drzwi. Udałam się po schodach na dół szukając Liama. Zastałam go w kuchni z kubkiem gorącej czekolady.
- Siadaj zrobiłem też dla ciebie – oznajmił wskazując miejsce obok siebie. Usiadłam i wzięłam łyk ciepłego napoju. 
- Louis ma szczęcie – odezwał się po chwili chłopak
- Co ? – spytałam zdezorientowana
- Chodzi mi o to że ma szczęście że ciebie ma – wyjaśnił posyłając mi ciepły uśmiech.
- Czasem mi się wydaje że to ja wygrałam na jakieś loterii i go, was spotkałam. Nie jedna nastolatka o tym marzy a ja mnie po prostu się to udało… czasem się tak zastanawiam czy w ogóle na takie uczucie jakim darzy mnie Louis darzy sobie zasłużyłam  - mówiłam patrząc na kubek bawiąc się jego uchwytem.
- Szczerze nie znam innej osoby która mogłaby zastąpić twoje miejsce – oznajmił więc podniosłam wzrok i posłałam mu ciepły uśmiech – W to że Louis cię kocha nie mam wątpliwości zmienił się pod wpływem tego uczucia, na dobre – dodał
- Tak a dzisiaj cały czas chciał dobrać się do moich majtek – powiedziałam a chłopak parsknął śmiechem.
- Bardziej chodziło mi o to że na przykład dzisiaj chodź zaszliśmy do nocnego klubu on myślał tylko o tobie. Co widać bo zamiast tam wejść udał się prosto do ciebie.
- Byliście w nocnym klubie ? – zapytałam unosząc jedną brew do góry przez co Liam znowu wybuchł śmiechem
- Chyba się wygadałem – powiedział przez śmiech – Ale chyba mnie nie zdradzisz – dodał ciszej
- Zwalimy to najwyżej na Nialla
Rozmawialiśmy jeszcze trochę póki gorąca czekolada się nie skończyła. Chciałam udać się do domu ale Liam się nie chciał zgodzić aby włóczyła się po nocy dlatego udostępnił mi mój stary pokój gdzie gdy padłam na łóżko od razu zasnęłam.
Obudziłam się rano i poszłam od razu do kuchni. Przy stole zastałam umierającego Nialla z butelką wody. Od razu zaśmiałam się na jego widok. Zmarszczył się gdy spojrzał na mnie.
- A co ty tu robisz ? – zapytał lustrując mnie. Byłam ubrana tylko w koszulkę od Louisa która sięgała mi do połowy ud, ukradłam sobie ją jako pidżamę do spania.
- Widzę kiepsko z pamięcią – podsumowałam śmiejąc się
- Ta bardzo śmieszne – powiedział sarkastycznie
- Oj widzę, że ktoś wstał tu lewą nogą
- No ale ktoś musiał bo tu jakoś nikt nie zrywa się żeby otworzyć komuś drzwi …- powiedział z głową leżącą na stole
- Ktoś przysze… - przerwałam widząc wchodzącą Cornelię do kuchni
- O hej ! – zawołała swoim piskliwym głosem, aż Niall się skrzywił.
- Ciszej poproszę – jękną
- Przepraszam cię Niall – powiedziała już ciszej w stronę blondyna – Może chcesz coś zjeść ? – zapytała
- A mam ci się zrzygać na te twoje różowe szpileczki ? – mrukną sarkastycznie
- Będziesz wymiotował ? – powiedziała Cornelia z przerażeniem w głosie, przez co wybuchłam śmiechem.
- Nie przekonasz się jak nie zostaniesz – odpowiedział cicho
- To ja pójdę zanieś Zaynowi może śniadanie – oznajmiała i wyszła z tacą
- Czyli jednak ktoś inny ją obrzyga – podsumował Niall i znowu się zaśmiałam.
- Bardzo się cieszę że cieszysz się z mojej krzywdy – stwierdził ponuro Niall
- Oj ty moja blondynko – powiedziałam i poczochrałam mu jego czuprynę, gdy sam nie poradnie próbował mnie odgonić.
Moje znęcanie się nad nim przerwał dzwonek do drzwi. Zostawiłam blondyna w kuchni i pobiegłam otworzyć drzwi. Mrugnęłam dwa razy zastanawiając się czy dobrze widzę osobę która nas odwiedziła.
- Czy tu mieszka … - zapytał niepewnie nasz gość spoglądając do czarnego portfela – Harold -  dokończył spoglądając mi w twarz. 

*** 
Jak myślicie kto przyszedł w odwiedziny ? 
Rozdział z dedykacją dla @AlwaysLoveLive która odgadła gdzie polazł Louis :P 
Przepraszam was że w sobotę nie było rozdziału ale pisałam wam że może się zdarzyć taka sytuacja, ale 22 na pewno będzie w sobotę. Szczerze nie wiem jak to zrobię ale postaram się dla was. Gdyby miała laptop wszystko szło by o wiele szybciej no ale życie jest okrutne ... 
No cóż to chyba wszystko jeśli chodzi o dziś mam nadzieję że ktoś to jeszcze czyta i czekam na wasze komentarze ;D 
Katy227