niedziela, 25 listopada 2012

Rozdział 6 - Przed oczami pojawiła mi się mała, biała trumna spuszczana do ciemnego dołu.


  - Zawołajcie lekarza ! Z Thomasem jest źle ! 
Wystarczyło jedno zdanie i wszystko potoczyło się tak szybko. Biegający przejęci lekarze krzyczący na siebie nawzajem próbując jakoś zadziałać, pielęgniarka wypychająca mnie z sali i cisza. Nic dobrego zwiastująca cisza. Znowu ogarnął mnie lęk, łzy znowu pojawiły się na mych policzkach. Poczułam, że ktoś mnie przytula, ale  nie obchodziło mnie wtedy kto to, wtedy nie istniało nic oprócz strachu, strachu że znowu zostanę sama, że mój syn umrze i nigdy go nie zobaczę. Same te myśli rozdzierały mnie od środka. To nie mogło się tak skończyć. Thomas nie może umrzeć tu właśnie teraz w szpitalu w ogóle nie widząc innego życia poza leczeniem i walki z chorobą. On musi, zobaczyć że życie to nie tylko cierpienie, ale także radość i szczęście. Tom powinien umrzeć szczęśliwy otoczony rodziną w domu przy kominku jako staruszek, a nie teraz, gdy jego życie dopiero się zaczęło. Zrobiłabym wszystko, żeby on przeżył, mogłabym oddać nawet własne życie dla niego. Bo nie ma większego bólu jak matki patrzącej na śmierć swojego dziecka. Na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy ale taka była prawda, serce miałam rozerwane na kawałki, wszystkie cierpienia które czułam dotąd były niczym w porównaniu z tym. Przed oczami pojawiła mi się mała, biała trumna spuszczana do ciemnego dołu. Ból we mnie jeszcze bardziej się nasilił, ścisnęłam kogoś za rękę wbijając w nią paznokcie, przez łzy nie wiedziałam nawet kto to, ale teraz to było jedyna rzecz jaka trzymała w rzeczywistości, aby nie pogrążyć się w ciemnych myślach, widoku białej trumienki która cały czas mnie prześladowała…
Nie wiem ile czasu tak siedziałam, godzinę, pół, pięć ? W tamtej chwili czas nie miał dla mnie znaczenia, ale w końcu dźwięk trząśniętych drzwi oderwał mnie z otępienia. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam, że siedzę na kolanach Zayna, mocno ściskając dłoń Louisa. Puściłam dłoń bruneta i zobaczyłam jak moje paznokcie zostawiły czerwone półksiężyce na jego dłoni.
- Przepraszam – szepnęłam cichutko. Oboje spojrzeli na mnie z czerwonymi oczami widać było, że też płakali.
- Nic nie szkodzi – powiedział Louis posyłając mi smutny uśmiech, rozmasowując lekko swoją czerwoną dłoń. Zapanowała cisza między nami. Nie wiedziałam co powiedzieć, chyba żaden z nich nie wiedział. Siedzieliśmy po prostu przyglądając się ludziom idącym od czasu do czasu po korytarzu. W pewnej chwili jednak drzwi z sali Thomasa wyszedł lekarz. Natychmiast zerwałam się na równe nogi, ale natychmiast tego pożałowałam bo pojawiły mi się mroczki przed oczami.
- Wszystko okej ? – spytał Zayn łapiąc mnie za ramię.
- Co z Tomem ? – zapytam lekarza ignorując chłopaka. Doktor spojrzał na nas i po długiej ciszy w końcu przemówił.
- Mam dla was złe wieści – na te słowa moje serce zamarło – Thomasa przy życiu aktualnie przytrzymuje tylko maszyna i …
- Co ? Ale mówił pan, że mamy więcej czasu.. przecież on dzisiaj ze mną jeszcze rozmawiał !... – krzyczałam bez sensu, przez łzy.
- Niestety … - zaczął znowu lekarz.
- Nie obchodzi mnie to ! Ma pan tam iść go ratować … - ostatnie zdanie było cichym błaganiem. Gdyby nie podtrzymujący mnie Zayn już dawno bym leżała na podłodze.
- Jeśli pani chce może się pani pożegnać z synem – zaproponował spokojnym głosem lekarz.
- Nie – jęknęłam przez łzy, nie potrafiłabym patrzeć jak jego serce bije po raz ostatni jak jego małe ciało opuszcza życie.
- Ewelina on cię potrzebuje tam – zwrócił się do mnie po cichu Zayn – Musisz z nim być. Nie zostawiaj go samego.
Jego słowa mnie przekonały wiedziałam, że w tej decydującej chwili nie mogę go zostawić, to mój syn i muszę być razem do końca, choćby mnie miało to zabić muszę być razem z nim.
Bez słowa ruszyłam powoli przez próg. Tom leżał spokojnie na łóżku podłączany do różnych maszyn. Jego klatka piersiowa unosiła się powoli i opadała w równym tempie. Wytarłam łzy z policzków i podeszłam do łóżka. Ujęłam malutką, bladą dłoń chłopczyka w swoje ręce.
- Thomas, słoneczko musisz walczyć – szepnęłam powoli głaszcząc jego bladą skórę – Ostatni raz zawalczyć słyszysz ? – łzy poleciały po moich policzkach – zrób to dla mamy – jęknęłam błagalnie.
- Nie zostawiaj mnie tu samą, kocham cię tak bardzo cię kocham – mówiłam płacząc ciągle, dziura w moim sercu była już tak wielka, a cierpiałam jeszcze bardziej z każdym słowem.
- Ewelina … - odezwał się Louis przez łzy – Powinniśmy już iść jeśli nie chcesz być przy …
- Zostaję – odpowiedziałam. Lekarz kiwną głową do pielęgniarki a ta zaczęła odłączać Toma. Wiedziałam, że to ostatnie chwile jakie mi z nim zostały.
- Tom, nie poddawaj się mamusia jest z tobą – mówiłam głaszcząc go po policzku – Zawsze będę z tobą – gorzkie łzy spływały coraz gęstszym potokiem. Nie nadążałam już z ścieraniem ich. Ale to się nie liczyło teraz patrzyłam tylko na mojego syna który był bliski śmierci, mimo że to ja wolałabym być już na jego miejscu niż patrzeć ja on umiera.
- Syneczku mama zawsze będzie cię kochać, zawsze – powtarzałam jak mantrę głaszcząc jego grzywkę zawsze opadającą na oczy. Tak bardzo nie chciałam, żeby to się teraz skończyło. Cała moja walka wcześniej wszystko poszło na marne, ale przede wszystkim żal mi było cierpienia przez które Tom musiał przechodzić, a wszystko to było nie potrzebne ..
- Doktorze Smith – odezwała się pielęgniarka – To nie możliwe ale serce podjęło pracę …
Lekarz po tych słowach pot rzedł do Toma i zbadał go jeszcze raz.
- Niemożliwe – szepnął do siebie.
- Siostro proszę wezwać pediatrę i chirurga – zwrócił się kobiety która szybkim krokiem wszyła z sali.  
- Co się dzieje ? – zapytał Louis wycierając łzy.
- Serce Thomasa jakimś cudem podjęło pracę, wygląda na to że z niego twardy zawodnik – powiedział uśmiechając się do nas pokrzepiająco.
- To znaczy, że będzie żył ?– odezwałam się z nadzieją w głosie.
- Więcej dokładnie będziemy wiedzieli dopiero po badaniach.
- Widzisz syneczku wszystko będzie dobrze, będzie dobrze – mówiłam tym razem z uśmiechem.
- Siostro proszę przygotować pacjenta do badań – zwrócił się lekarz do pielęgniarki która właśnie wróciła.
- Kocham cię – wszeptałam jeszcze i pocałowałam chłopca w czoło po czym wyszliśmy z chłopcami z sali wyproszeni przez lekarza.
Pierwszy raz od dawna moim sercu zakwitła nadzieja, na lepsze. Znowu pojawiła się we mnie wiara, że jednak Bóg gdzieś tam istniej i nie chce odebrać mi jedynego sensu mojego życia…
Znowu usiedliśmy w poczekalni, czekając na jakiekolwiek wieści. Wkrótce potem pojawił się chirurg które wcześniej rozmawiał z doktorem Smithem.
- Pani Evans, czy rozmawiała już pani z ojcem Toma w sprawie przeszczepu ? – gdy padło to pytanie nie wiedziałam za bardzo co odpowiedzieć, skinęłam tylko lekko głową na potwierdzenie – Czas u Toma jest bardzo ważny, musimy wykonać jeszcze badania na ojcu w sprawie zgodności tkanek. Operacja powinna odbyć się jak najszybciej.
Po tych słowach lekarza spojrzałam na Louis, który siedział z tyłu ze spuszczoną głową, ale wiedziałam że wszystkiemu się przysłuchiwał.
- Louis ? – szepnęłam, aby na mnie spojrzał. Uniósł swój wzrok i jego niebieskie oczy napotkały moje wiedziałam, że ciężko jest mu cokolwiek z siebie wydusić.
- Ja jestem ojcem – odezwał się w końcu wciąż patrząc w moje oczy, jakby znalazł w nich jakąś siłę do przemówienia. Lekarz zdziwiony przeniósł na bruneta swój wzrok.
- W takim razie zapraszam ze mną – oznajmił mężczyzna i ruszył korytarzem. Louis wstał z plastikowego krzesła w poczekalni i skierował się we wskazanym kierunku.
- Lou ! – zawołałam za nim i brunet odwrócił się w moją stronę – Dziękuję – powiedziałam z uczuciem i wdzięcznością.
- Nie ma za co – odpowiedział uśmiechając się do mnie pokrzepiająco i poszedł korytarzem dalej znikając za pobliskim zakrętem.  
________________________________________________ 
Rozdział 6 jestem ciekawa waszych opinii. Tom jak na razie żyje więc mnie zabijać nie musicie ;P
Dziękuję wam też za wszystkie nominacje do Liebster award których stale przebywa, że nie na wszystkie pytania jeszcze nie odpowiedziałam, ale obiecuje,  że zrobię to gdy tylko znajdę czas ;D  
Przepraszam was też, za wszystkie błędy czy litrówki, wiem że nie potrafię ich wszystkich wychwycić i one się zdążają  ale to dlatego że piszę często po nocy i później wychodzi co wychodzi.  
Katy227

wtorek, 20 listopada 2012

Liebster Award

Zostałam dwukrotnie nominowana do Liebster Award na tym blogu i jednokrotnie na http://pretend-love.blogspot.com/ więc postanowiłam wziąć udział w zabawie. Jeśli toś nie wie o co chodzi to wyjaśniam : Inne blogi nominują ciebie a ty musisz odpowiedzieć na 11 pytań przez nie zadane. A później ty typujesz kolejne osoby i zadajesz mi swoje pytania. Ja zostałam nominowana przez bloga http://award-love.blogspot.com/ www.harry-louis-1d-and-we.blogspot.com oraz http://anything-is-possible-opowiadania.blogspot.com/

Moje odpowiedzi  



1.Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadanie?        
 
Dlaczego ? To dobra pytanie. Moje opowiadanie to była spontaniczna decyzja, nie miałam co zrobić z pomysłami no to cóż zaczęłam i teraz tak to pokochałam że oderwać się od tego nie potrafię .

2.Co cię inspiruje do tworzenia nowych rozdziałów?

Moją inspiracją są głównie chłopcy to przez nich w ogóle to wszystko piszę, oni dali mi ten start i oni są tym głównym moim motywatorem.

3.Jakie jest twoje marzenie?

Marzenie to chyba to, żeby pojechać do Londynu i oczywiście spotkać 1D.

4. Jak wyobrażasz siebie za 20 lat?

Szczerze powiedziawszy to nie mam pojęcia, chciałabym w moim życiu coś osiągnąć, a nie spędzić całe życie w domu jako kura domowa.

5.Za co kochasz 1D?

Za ich humor, piosenki i za to że po prostu są ( tak wiem jak reklama merci  :P)

6.Jaki jest twój ulubiony film/serial?

Kiedyś miałam straszny pojar na zmierzch, chyba mi coś z tego zostało bo nałogowo oglądam pamiętniki wampirów.

7.Kim chcesz zostać w przyszłości?

Najgorsze pytanie na które od dziecka nigdy nie wiem co odpowiedzieć. Czas pokarze jeszcze :P

8.Jak odkryłaś 1D?

Przez koleżanki które wymachiwały mi plakatem przed oczami pytając się który ładniejszy.

9.Śpiew czy taniec?

Jeżeli chodzi o mnie to ja nie posiadam talentu to żadnej z tych rzeczy, ale wole śpiew.

10. UAN  czy TMH?

Ciężko powiedzieć z UAN wiele wspomnień a TMH dopiero wyszła a i tak ją kocham.

11.Którego z chłopców najbardziej lubisz?

To chyba najprostsze pytanie moja słabość to Louis. 

___________________________ 

 1. Kim chcecie zostać? 

Nie mam pojęcia.

2. Ulubiony chłopak z One Direction?

Jak wspominałam tylko i wyłącznie Louis. Ale resztę też kocham :P

3. Jak byście mogły w kogo byście się zamieniły - postać nadnaturalna?

Chyba stara słabość mi się odzywa to powiem że wampir.

4. Podoba wam się nasz blog?

Jak najbardziej.

5. Ulubione jedzenie?

Gołąbki mojej mamy.

6. Ulubiony blog?

Czytam ich tak wiele że trudno mi się za jednym określić.

7. Ulubiona pora roku?

Tutaj zawsze mam dylemat między zimą i latem, ale chyba powinnam się określić to powiem lato :P

8. Co z przyszłością?

Czas pokarze.

9. Chcecie być sławne?

Tak egoistyczna część mnie mówi że tak :D

10. Najdziwniejsza rzecz jaką zrobiłyście?   

Jest tak dziwna że wstyd się przyznać ;D

11. Kochacie Nas?

KOCHAMY WAS ( czy tylko jak ja słyszę te słowa to w głowie mam głos Louisa i Zayna ) 
 __________________ 

Odpowiedzi na pytania z drugiego bloga postanowiłam wszystko razem napisać.

1. Jaki jest według Ciebie Twój najlepszy sen?

To chyba ten gdy Lou miał mnie uratować przed goniącym mnie gestapo który chciał mnie zabić koszykiem owoców. ( wiem dziwne mam sny)

2. Który członek One Direction najbardziej przypadł Ci do gustu i dlaczego?

Louis, a za co ? Za to że jest po prostu genialny, jego pomysły, humor, jego uśmiech, jego oczy… tak to mogę wymieniać długo :P

3. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka/ki?

To cały czas się zmienia dzisiaj mam faze na One Direction - Truly, Madly, Deeply

4. Oglądasz bajki? Jeśli tak, to jaką lubisz najbardziej?

Zgadza się, a ulubiona to chyba pingwiny z Madagaskaru xD

5. Masz rodzeństwo? Starsze, czy młodsze?

Rodzice powiedzieli mi że tak. Starsze .

6. Co robisz jako pierwsze po włączeniu komputera?       

Wchodzę na twittera i facebooka.

7. Skąd czerpiesz pomysły na bloga?

Hm… niektóre z pomysłów są z mojego życia, ale aż tak interesującego życia to nie mam więc nie myślcie sobie, inne pomysły po prostu wpadają mi do głowy jak pisze, a inne na nudnej lekcji czy też dobrze mi się myśli na kazaniu w kościele ;D

8. Gdybyś na 100% wiedziała, że jutro umrzesz, co byś zrobiła?

Zaczepiła na fb kopie Lilou z mojej szkoły ;D

9. Jesteś na coś uczulona? Na co dokładnie?

Nie jestem na nic.

10. Którego dnia i miesiąca się urodziłaś?

8 grudzień już niedługo moje 16 urodziny !

11. Opisz siebie w trzech słowach.

Wesoła, otwarta i nieogarnięta. 


_____________ 

Moje 11 nominacji.

http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.com
http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
http://lost-dreams-1d.blogspot.com/ 
http://sodesperatetobefree.blogspot.com/ 
http://butyourperfecttome.blogspot.com/ 
http://did-you-see-love.blogspot.com/ 
http://30days-oflove.blogspot.com/
http://1dimaginyonedirection.blogspot.com/ 
http://you-instead.blogspot.com/ 
http://chocolattesmile.blogspot.com/ 
http://love-story-one-direction-1d.blogspot.com/

UWAGA : Nie możesz nominować osoby która ciebie nominowała ! 

___________ 

Pytania na które nominowani odpowiadają  

1. Dlaczego zdecydowałaś się na pisanie bloga ? 
2. Gdyby miałby ci się dowolny chłopak z 1D oświadczyć od którego byś przyjęła pierścionek ? 
3. Napisz w trzech słowach za co lubisz One Direction.
4. Jakie jest twoje ulubione zajęcie w wolnym czasie ? 
5. Co najbardziej cię denerwuje w innych ludziach ? 
6. Jaka jest twoim zdaniem najlepsza piosenka z TMH ?
7. Jaki jest twoim zdaniem najgorszy przedmiot w szkole ? 
8. Jaka jest najgłupsza rzecz którą kiedykolwiek zrobiłaś ?
9. Co cię zachęca do pisania ? 
10. Co byś kupił gdyby nagle zostałaś bogata ? 
11.Co byś zrobiła gdybyś na ulicy spotkała któregoś ze członków zespołu ?


No to na tyle zachęcam do udziału w zabawie :P  

______________________ 

Teraz mały edit nie wincie ślepego człowieka bo nie zauważyłam jednej nominacji przepraszam bardzo za to Annie która także mnie doceniła. 


1.Wasze największe marzenie?

Pojechać do Londynu i spotkać 1D oczywiście.

2.Od ilu lat jesteście Directioners?

Jeszcze nie lata i nie wiem dokładnie ale któregoś lutego będzie pierwszy rok ;P

3.Ulubiony warzywo/owoc?

Warzyw nie lubię poza tym jestem strasznie wybredna, a owoc to chyba truskawka.

4.Jaki macie charakter?

Ludzie mi mówią, że wredny, ale że nie chce tu siebie dołować to powiem że wesoły.

5.Wasza ulubiona piosenka 1D?

To się ciągle zmienia dzisiaj faza na Changed My Mind.

6.Najodważniejsza rzecz jaką zrobiłyście?

Poszłam recytować wiersz przy całej klasie gdy nikt nie chciał. Hahaha tak wiem moja odwaga też mnie zadziwia.

7.W jakim kraju oprócz UK chciałybyście mieszkać?

Jeszcze chyba nie brałam pod uwagę takiej opcji ale powiem że USA.

8. Ile czasu spędzacie rano przed lustrem?

Około 15 czy 20 minut.

9. Macie jakieś zwierzątka domowe/ miałyście?

Hm.. jeśli miałam to 4 chomiki, mysz, króliki, psa, z może 5 kotów… No a teraz zostały mi tylko rybki i kot Pitagoras ;D

10. Jaki jest wasz ulubiony kolor?

Czerwony (tak zboczona ponoć też jestem)

11. Farbowałyście kiedyś włosy?

Tak zrobiłam sobie kiedyś sama blond ombre ale to tak okropnie wyglądało że przefarbowałam się na ciemny brąz.   

__________ 
Znowu EDIT i następne pytania tym razem nominacja od http://mam-bestie-w-sobie.blogspot.com/ 


1. Co Cię inspiruję ?

Jak pisałam wyżej już chłopcy.

2. Ulubione zwierzę ?

Chyba kot awww tak jak Harry ;D

3. Ulubiona piosenka ?

To bardzo się często zmienia jeśli jakaś mi się znudzi to szybko znajduję następną.

4. Czy lubisz czytać ?

Tak kiedyś nawet nałogowo to robiłam, teraz niestety nie mam na to czasu.

5. Jeżeli na pytanie powyżej odpowiedziałaś twierdząco, jaka jest twoja ulubiona książka ?

Jednej ulubionej nie posiadam ale uwielbiam wszystkie części Akademii Wampirów.

6. Jaki blog lubisz najbardziej ?

Czytam ich naprawdę bardzo wiele i nie potrafiłam wybrać jednego xD

7. Napisz coś o sobie

Spontaniczna, zawsze wesoła i z głupimi pomysłami.

8. Gdzie mieszkasz ?

W małej wsi pod Opolem. 

9. Ile masz lat ?

Za niedługo będzie 16 !

10. Co robisz w wolnym czasie ?

Najczęściej to chyba piszę, próbuje to ostatnio tylko robić gdy znajdę czas, a ciężko w tygodniu się zorganizować :P

11. Jak myślisz dlaczego zostałaś nominowana ?

Właściwie to nie wiem dostałam już chyba łącznie 5 nominacji, a naprawdę sama nie wiem dlaczego. Myślę że to głównie przez moje bazgroły co na blogu wypisuję, choć niezbyt mądre to ludziom się mimo wszystko podoba z czego się ogromnie cieszę. 

_____________________________

Kolejna nominacja tym razem chodzi o mojego drugiego bloga http://pretend-love.blogspot.com/ który został nominowany przez http://causeimdyingjusttoknowyourname.blogspot.com/


1. Którego z chłopców z One Direction lubisz najbardziej? (wiem, że jest 
to zespół i tak ogólnie go traktuję, ale każdy zawsze ma jakiegoś faworyta lub nawet dwóch :D)

Jak już wspominałam Louis.

2. Skąd pomysły na opowiadania? (nocne przemyślenia przed snem czy może coś innego?)

W nocy myśleć nie potrafię bo zwykle zanim zdążę  coś wymyślić to zasypiam. Bardzo dobrze mi się myśli na nudnej lekcji czy na kazaniu w kościele, w tych miejscach właśnie przychodzą mi do głowy te głupie pomysły xD.

3. Jak długo jesteś fanką One Direction? I jak siee to zaczęło?

W lutym będzie rok. Zaczęło się od koleżanek i od tego, że najpierw pomyliłam ich z The Wanted ( tak wiem wstyd)

4. Czy akceptujesz dziewczyny chłopców? Albo inaczej... Akceptujesz ich związki?

Akcptować, akceptuję chodź muszę przyznać że do Elki nie pałam sympatią.

5. Data urodzenia i wiek :D

8.12.1996 lat: 16

6. Czy twoim zdaniem chłopacy zmienili się w ciągu tych dwóch lat odkąd ich zespół stał siee sławny?

Moim zdaniem trochę tak, na każdego wpłynęłaby taka zmiana chodź trochę, ale mimo wszystko nadal chcą być sobą i to jest fajne, są prawdziwi.

7. Ulubione piosenki z UAN i TMH.

I want i I would

8. Czy twoje opowiadania spotkały siee kiedykolwiek z jakąś krytyką? Jeśli tak to czy uważasz, że "oskarżenia" były słuszne? : )

Z jakąś wielką krytyką chyba nie, zdarzają się jakieś komentarze które że tak powiem wytykają mi pewne błędy, ale w końcu nikt nie jest nie omylny. Jestem otwarta na innych jeśli ktoś powie mi że coś zrobiłam źle nie obrażam się staram się to poprawić.

9. Ideał mężczyzny...

Wysoki brunet, z pięknym uśmiechem, ze słodką grzywką i czekoladowymi oczami.

10. Jak siebie postrzegasz? Opisz siebie...

Otwarta na innych, nieśmiała ale też wredna z gotowym ciętym komentarzem. Wesoła z wielkim specyficznym poczuciem humoru i głupi pomysłem.

11. Jak skomentowałabyś zachowanie większości hejterów?

Według mnie to bezpodstawne poniżanie innych żeby poczuć się lepiej i podważyć sobie samoocenę.
_____________________ 
Już 7 nominacja tym razem od http://yourheartbeat-mylove.blogspot.com/ dziękuje bardzo za każdą z nich ;D 


1.  Skąd pomysł na pisanie bloga?

To była bardzo spontaniczna decyzja, gdy komputer mi się zepsuł i nie miałam co robić, a że wcześniej czytałam bardzo wiele blogów w mojej głowie sama zaczęła się układać fabuła.

 2.  Twoje największe marzenie?

Żeby już się nie powtarzać 10 razy powiem że uprowadzić Louisa i wziąć z nim ślub w Londynie ;D

 3. Ulubiona piosenka?

Dzisiaj One Diection – Over again

4. Masz jakie zwierze? Jeżeli tak, to jak się nazywa?  

Mam kota co się nazywa Pitagoras ( tak wiem oryginalne imię wołam go Pituś)

5.Wierzysz w miłość pierwszego wejrzenia ?

Jeśli mam być szczera to nie moim zdanie miłość to zbyt poważne uczucie żeby przychodziło z dnia na dzień.

6. Ulubiony zespół muzyczny?

Pytanie One Direction.

7.  Twoje motto/ulubione powiedzonko?

Trzeba tak robić żeby się nie narobić ;P

8. Kim chcesz zostać w przyszłości?

Nie wiem zapytam się mamy.

9. Gdzie chcesz zamieszkac w przyszłości?

W Londynie najlepiej w domu Louisa razem z nim.

10. Grasz na jakimś instrumencie?

Nie ale zawsze chciałam.

11. Inspirujesz się kimś ? Jeżeli tak to kto to jest?

Można powiedzieć że chłopcami, czasem gdy tak patrzę na teledysk czy jakiś filmik pomysły same mi się w głowie układają. 
_________________ 
Oraz nominacja od Kate Stylees na mojego drugiego bloga http://pretend-love.blogspot.com której się nie spodziewałam zresztą jak wszystkich ;P 

1.Wierzysz w prawdziwą przyjaźń między dziewczyną i chłopakiem?

Pytanie wymagające namysłu… Powiem, że tak ale jeśli chłopak to gej ;D

2.Jaka powinna być twoja idealna przyjaciółka/przyjaciel?

Przede wszystkim szczera i lojalna wobec mnie. Nikt nie jest idealny przyjaciel także właśnie na tym według mnie polega przyjaźń trzeba zaakceptować drugiego człowieka takim jaki jest.

3. chciałabyś dostać pod choinkę?

Majtki z One Direction.

4. Co zaplanowałabyś na idealna randkę w urodziny swojej sympatii?

To mi się wydaje zależy co sympatia będzie lubić. Jakiś szalony wypad z przyjaciółmi na miasto lub może spokojny wieczór tylko razem.

5. Wierzysz w talizmany? Masz coś, co przynosi ci szczeście?

Jakoś specjalnie nie przywiązuje do tego wagi.

6. Co ratowałabyś z płonącego domu (trzy rzeczy)?

Telefon, pieniądze i plakat Louisa ;P

7. Podaj tytuł książki, którą aktualnie czytasz lub niedawno przeczytałaś.

Aktualnie czytam „Kuszoną” ale nie potrafię jej skończyć z powodu barku czasu.

8. Miejsce, które pragniesz odwiedzić i dlaczego akurat to?

Londyn. Dlaczego ? Bo to piękne miasto i Louisa można tam spotkać.

9. Nietolerancja – problem czy już codzienność? Co myślisz?

Pytanie jak na rozprawkę. Moim zdanie codzienność chociażby w szkole widzi się to bardzo dobrze, ktoś jest inny to od razu po nim jeżdżą.

10. Czy jest coś, co zawsze chciałaś zrobić, ale się boisz?

Haha tak skoczyć ze spadochronu ;P

11. Pierwsza myśl, gdy zostałaś nominowana...

AAA ! Super czyli jednak takich głupot jak myślałam to nie piszę i komuś to się podoba.

___________  

Tak jestem zbyt leniwa żeby na nowo pisać pytania do innych więc wszystko połączyłam w jedno ;D To chyba na tyle dziękuje za uwagę.

sobota, 17 listopada 2012

Rozdział 5 - Jeśli dobrze pamiętam obiecałeś mi coś


*** Louis ***
Jedyne co teraz miałem w głowie to mętlik, który ani trochę nie pomagał mi rozwiązać moich problemów. Uczucia zmieszały mi się z rozumem. Nie wiedziałem gdzie kończy się pierwsze, a gdzie zaczyna drugie. Czułem się tak skołowany całą sytuacją, że nie mogłem nic robić, bo ciągle w głowie znowu siedziała mi jedna i ta sama osoba. Ewelina. Gdy tylko się pojawiła znów zajęła główne miejsce w mojej głowie. Wciąż rozważałem jej słowa. Wiedziałem jedno, że nie mogłem tej sytuacji tak zostawić. Chodź ciągle nie mogłem uwierzyć, że będę … nie poprawka, jestem ojcem. To nie tak, że nie chcę. Sam uwielbiam dzieci, ale nie mogę się przyzwyczaić wciąż do myśli, że mam swoje, własne. Sam wciąż jestem jak dziecko i ciągle bronię się przed tym żeby dorosnąć. Nie potrafię się zająć sobą, a co dopiero kimś innym. Jednak wciąż przed oczami mam to zdjęcie z małą osóbką przytulającego się do ogromnego misia. Niebieskie oczy tak dobrze mi znane, proste, brązowe włosy zupełnie jak moje.
Kolejne pytanie jakie mi się nasuwa do głowy to czemu się tak zachowałem, w kawiarni ?
Ale to tylko kolejny znak zapytania wśród wielu innych, na które nie miałem jak dotąd odpowiedzi. Może to było dla mnie zbyt wiele spotkać swoją, starą miłość, która obwieszcza mi z dwuletnim opóźnieniem, że zostałem ojcem ? A może uczucie które do nie kiedyś pałałem wciąż we mnie jest ?
Od razu skreśliłem to pytanie z moich myśli. Nie mogłem czegoś do niej czuć, za bardzo cierpiałem no i oczywiście jest jeszcze Eleanor…
- Louis do jasne cholery możesz mi to wytłumaczyć – rzuciła mi moja dziewczyna prosto w twarz gazetą, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Ale co ? – zapytałem dźwigając się z łóżka zdezorientowany.
- Jak to co ? To ! – chwyciła do rąk gazetę nerwowo szukając odpowiedniej strony i wciskając mi ją z powrotem do rąk. Popatrzyłem na stronę którą mi wskazała i podrapałem zakłopotany tył karku. Tytuł artykułu nie pozostawiał złudzeń „Czy Louis Tomlinson wrócił do swojej starej dziewczyny ?” Pod spodem było zdjęcie moje i Eweliny, wtedy gdy akurat przez te parę sekund złapałem ją za rękę.
- Zdradzasz mnie z nią ? – spytała piskliwym głosem, spojrzałem na nią i zobaczyłem łzy w jej oczach.
- Co ty wygadujesz Eleanor – rzuciłem gazetę w kont i podszedłem do niej zmuszając ją, żeby na mnie spojrzała – Jesteś, jedyną kobietą na której mi zależy. Rozumiesz ? Nikt inny się nie liczy. – po tych słowach musnąłem lekko jej drżące wargi.
- To po co się z nią spotkałeś ? – zapytała pociągając nosem – Wiesz jak ja się teraz czuję ? I co ludzie o mnie pomyślą ?
- Ona… chciała porozmawiać to wszystko – zapewniłem ją, nie chciałem jej okłamywać więc powiedziałem jej to co na razie powinna wiedzieć. O reszcie dowie się jak podejmę jakąś konkretną decyzję …
Brunetka zmrużyła oczy przyglądając mi się dokładnie.
- Powiedzmy, że ci wierzę – mruknęła w końcu po jakimś czasie, zarzucając  swoimi włosami za ramię – Ale jeśli dobrze pamiętam obiecałeś mi coś … - mówiła poprawiając pognieciony kołnierzyk, mojej koszuli. Nagle zacząłem intensywnie myśleć nad obietnicą jaką jej złożyłem ale nic nie przychodziło mi do głowy.
- A obiecałem … ? – zapytałem lekko skołowany.
- Zapomniałeś ? – zapytała składając usta w podkówkę – Mieliśmy iść na zakupy … - powiedziała w końcu widząc mój niepewny wzrok.
- A nie mogłabyś iść sama ? – zapytałem cicho z prośbą w głosie.
- Jak to sama ? Jak ty to sobie wyobrażasz ? – oburzyła się lekko.
- No dzisiaj nie mam ochoty po prostu na zakupy. Chciałbym posiedzieć w domu, w łóżku i pomyśleć o tym i o tamtym …
- A więc o to chodzi … - pokiwała znacząco obejmując mnie za szyję i przyciągając do siebie.
- Eleanor nie … - jęknąłem wyplątując się z jej ramion. Brunetka zmarszczyła się jeszcze bardziej intensywniej myśląc, a gdy już miała otworzyć usta jak na zbawienie zabrzmiał dzwonek mojego telefonu i pod pretekstem, że muszę odebrać szybko wymknąłem się z pokoju.   

*** Ewelina *** 3 dni później *
Szpital. To już moja codzienność, znienawidzona codzienność do której muszę ciągle powracać. Patrzyłam na bladą twarz Thomasa który cichutko spał. Był coraz słabszy, z każdym dniem coraz bardziej. Dzisiaj nawet nie potrafił już wstać z łóżka. A ja nic nie mogłam zrobić, ciągle z kamienną twarzą musiałam patrzeć jak mój syn z dnia na dzień jest coraz bliżej śmierci. Serce rozrywało mi się na samą myśl. Miałabym straci ostatnią osobę dla której w ogóle żyję ? Gdyby nie Thomas już dawno się bym poddałam tylko on samą swoją osobą daję mi siłę, a jeśli go zabraknie … ? Z oczu znowu popłynęły mi łzy bezsilności, moczące pościel łóżka. Miałam dość, dość ciągłej nie ustającej walki, która nie miała końca i którą ciągle przegrywałam, bez względu na to co robiłam. Już nie wiedziałam co powinnam zrobić z Louisem nie miałam żadnego kontaktu, jak też z żadnym z chłopaków. Od feralnej noc z Zaynem minęły trzy dni, a on nie odbierał moich telefonów, kompletnie mnie ignorował.  Po dwóch dniach poddałam się, wszystko w moim życiu przestało mieć sens, szef zagroził mi, że mnie zwolni jeśli w najbliższych dniach nie pojawię się w pracy, ale je nie mam siły nawet na to żeby wstać z łóżka…
Z otępienia wyrwał mnie dźwięk telefonu, wygrzebałam go z torebki i żeby nie budzić Toma wyszłam na korytarz.
- Słucham ?
- Ewelina, Louis z tej strony – zaczął męski głos z drugiej strony przez który moje serce gwałtownie przyspieszyło – Chciałbym … chciałbym zobaczyć Toma – powiedział w końcu z lekką niepewnością.
- Dobrze, przyjedź do szpitala – oznajmiłam siląc się na obojętny ton.
- Właściwie to ja już jestem. To znaczy na parkingu. – wyjaśnił nieco zdziwiona podałam mu numer sali pod którą ma przyjść i się rozłączyłam. Zaczęłam niespokojnie chodzić w te i z powrotem po korytarzu, próbując uspokoić mocno bijąc serce. Ale ciągle miałam w głowie pytanie Czy Louis zgodzi się pomóc Thomasowi ? Najwyraźniej wszystko idzie w dobrym kierunku w końcu w moim sercu pojawiła się iskierka nadziei, że wszystko się ułoży.
Z windy w końcu wyszła przeze mnie oczekiwana postać i ruszyła w moją stronę. I to by było na tyle jeśli chodzi o moje uspokojenie się. Ręce zaczęły mi się pocić a w środku zrobiło mi się gorąco. Louis szedł pewnie korytarzem z małym pluszakiem w ręce intensywnie się we mnie wpatrując. Obok niego wyglądałam teraz jak półtorej nieszczęścia, ale cóż wcale lepiej się też nie czułam.
- Cześć – przywitał się niepewnie brunet gdy znalazł się obok mnie – Jak Thomas ? – zapytał.
- Chciałabym powiedzieć, że lepiej ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Pojąłeś już decyzję w sprawie przeszczepu ? – zapytałam patrząc na niego błagalnie.
- Nie – odpowiedział bez przekonania – Ale mógłbym się z nim zobaczyć ?
- Jasne w końcu to też i twój syn – odpowiedziałam, mając nadzieję, że jeśli zobaczy Toma to sam pozbędzie się wszelkich wątpliwości.
Uchyliła drzwi do sali i zobaczyłam, że Tom się już obudził. Od razu jego niebieskie, przepełnione bólem spojrzały na mnie i chłopczyk uśmiechnął się lekko.
- Tom ktoś przyszedł się z tobą zobaczyć – powiedziałam i pociągnęłam Lou do środka aby też wszedł.
- Dzień doby – jak zwykle chłopczyk się grzecznie przywitał, przyglądając się swojemu gościu.
- Cześć – odpowiedział nieśmiało brunet. Pokiwałam Tomlinsonowi aby podszedł bliżej gdyż sam nie wiedział za bardzo co z sobą zrobić. Usiadł więc obok mnie na małym krzesełku przy łóżku.
- Jestem Louis – przedstawił się w końcu przerywając ciszę.
- A ja Thomas.
- Mam coś dla ciebie – ożywił się w końcu i podał misia dziecku. Tom od razu się uśmiechnął, uwielbiał dostawać prezenty, jak zresztą wszystkie dzieci. Chłopczyk posadził radośnie pluszaka przed sobą i zaczął do intensywnie studiować.
- Dziękuje – powiedział w końcu układając go obok siebie.
- Nie masz tutaj dużo zabawek – rozglądał się Louis po szarej sali.
- Pan lekarz nie pozwala. Ale w domu mam dużo.
- To może kiedyś przyjdę i będziemy się razem bawić – zaproponował Louis uśmiechając się.
- A umiesz ? – zapytał podejrzliwie Tom.
- Pewnie, że umiem. Jestem mistrzem. Kiedyś się przekonasz.
- A umiesz czytać ? – zadał kolejne pytanie chłopczyk.
- Umiem – zapewnił go brunet.
- To czytaj – oznajmił mu Thomas wskazując na książkę z bajkami którą zawsze mu czytałam. Louis podjął wyzwanie i sięgnął po lekturę i zaczął czytać wybierając z grubej księgi jakąś bajkę na chybił trafił. Tomlinson dla każdej postaci przybrał inny głos, a Tom przysłuchiwał mu się z zafascynowaniem. W pewniej chwili drzwi do sali się otworzyły, a w progu nie zawitał nikt inny jak Zayn. Popatrzył na nas wszystkich zdezorientowany nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Wujek Zay – odezwał się wesoło Tom nie zdając sobie sprawy z zaistniałej sytuacji. – Chodź czytać.
- Zaraz Tom, ja muszę najpierw porozmawiać z wujkiem – powiedziałam i szybko wyszłam ciągnąc za sobą mulata.
- Widzę, że jak Louis raczył się zająć swoim synkiem to teraz masz mnie gdzieś tak ? – syknął Zayn gdy tylko zamknęłam drzwi za nami.
- Dobrze, wiesz że tak nie jest. Sam nie odbierałeś moich telefonów.
- Więc postanowiłaś sobie znaleźć kogoś innego za mnie tak ? – powiedział sarkastycznie.
- Wiesz co ? Teraz to powinnam ci przywalić w pysk – warknęłam w jego stronę. – Zachujesz się jak rozwydrzony bachor który nie dostał cukierka.
- A wiesz dlaczego taki jestem ? – zapytał podchodząc bliżej mnie – Bo mi na tobie zależy. – dodał obejmując moje policzki swoimi dłońmi.
- Myślisz, że powiesz parę słodkich słówek i co znowu możesz mnie zabrać do łóżka ?
- Ewelina ja cię …
Nie dokończył bo przerwał mu spanikowany Louis wybiegający z sali Toma.
- Zawołajcie lekarza ! Z Thomasem jest źle ! 
___________________________________________________ 
Troszkę spóźniony rozdział 5. Wiecie co mój dzień powinienem być dłuższy jeżeli mam pisać nowe rozdziały :P 
Miło by było gdybym zobaczyła pod tym rozdziałem 40 KOMENTARZY ale bez oszukiwania proszę bo to bez sensu jest wtedy.
Następny za tydzień, bo szkoła niestety męczy, a matka mi grozi, że zabierze mi komputer ... Jeszcze na jutro postaram się napisać na drugi blog ale niestety nic nie mogę obiecać.. 
PS:Jeśli chcecie dostawać powiadomienia o nowych rozdziałach zostawcie komentarz w odpowiedniej zakładce na górze, tam wszystko pisze.  
Katy227

piątek, 9 listopada 2012

Rozdział 4 - Teraz zostałam zdana tylko i wyłącznie na siebie


  - Daj mi telefon muszę zadzwonić po Louisa… - Zayn podał mi telefon z wybranym już numerem wystarczyło tylko nacisnąć zieloną słuchawkę. Otarłam łzy z policzków i starałam się uspokoić oddech.
- Jesteś pewna, że … - zaczął Mulat ale przerwałam mu nie mogłam pozwolić sobie na żadne wątpliwości, bo nie dam rady.
- Bardziej nie będę – odpowiedziałam i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Przycisnęłam telefon do ucha i zamknęłam oczy wsłuchując się sygnał połączenia.
- Słucham – odezwał się po drugiej stronie zachrypnięty głos Lou, po trzech sygnałach, serce przyspieszyło mi do nienaturalnego tępa – Słucham ? – powtórzył z lekką irytacją.
- Louis ? – odchrząknęłam w końcu.
- Tak. Kto mówi ?
- Ee.. Ewelina – wyjąkałam, po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza, która dłużyła mi się w nieskończoność. Bałam się, cholernie że się rozłączy ale jednak po chwili się odezwał.
- Po co dzwonisz ?
- Muszę ci coś powiedzieć – wyjaśniłam niepewnie.
- To mów – odpowiedział mi oschle.
- To nie rozmowa na telefon. Możemy się spotkać ? – zaproponowałam, a mój wzrok podążył, do Zayna który pocieszając ścisnął moją dłoń.
- To ty jesteś w Londynie ? – odpowiedział mi zdziwiony głos Tomlinsona.
- Tak … już od jakiegoś czasu …
- Nie rozumiem … po co ? – zaplątał się trochę nie pewnie.
- Louis wszystko ci wyjaśnię jak się spotkamy .. tylko się zgódź – niemalże jęknęłam na końcu, ale nie teraz to się dla mnie nie liczyło, musiałam pomóc jakoś Thomasowi za wszelką cenę, bez względu na to jak wyjdę przez Louisem.
- Gdzie? I kiedy ? – uległ w końcu na co odetchnęłam z ulgą. Ustaliliśmy, że spotkamy się jeszcze dzisiaj w małej kawiarni nie daleko szpitala.
Skoczyłam do domu po parę rzeczy. Wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Wyjrzałam przez okno, patrząc na stukające o parapet krople deszczu. Wsłuchałam się w ten dźwięk aby się uspokoić i ukoić nerwy. Wiedziałam, że rozmowa z Louisem nie będzie prosta. Nie miałam pojęcia jak zagaruje na taką wiadomość, skrzywdziłam go i to bardzo. Na jego miejscu nawet nie zgodziłabym się na spotkanie, ale on mino wszystko to zrobił… Spojrzałam na tykające wskazówki które był jedynym źródłem jakiegokolwiek dźwięku w tym pokoju. Z westchnięciem wstałam z kanapy i ubrałam kremowe traperki na obcasie dobrane specjalnie pod kolor do płaszczyka. Poprawiłam jeszcze moje włosy przeczesując je ręką i wyszłam z domu z parasolką kierując się w stronę umówionego miejsca spotkania.
Po około 10 minutach marszu dotarłam do małej kawiarni na rogu którą dobrze znałam. Weszłam do środka otrzepując krople deszczu z parasola. W środku przy jednym stoliku siedziała tylko jedna obściskująca się para i młoda dziewczyna rozmawiająca z kelnerką. Sama ruszyłam do narożnika na końcu lokalu i usiadłam ściągając płaszczyk.
- Coś podać ? – zapytała dziewczyna mile się do mnie uśmiechając z przygotowanym notesikiem.
- Tak. Latte, poproszę – odpowiedziałam a ta zanotowała i odeszła szybkim krokiem kiwając przy tym swoim wysoko zawiązanym kucykiem.
W lokalu zabrzmiał dzwoneczek i do środka weszła zakapturzona postać. Od razu poznałam kto to. Chłopak zrzucił ze swojej głowy kaptur od razu ukazała mi się dobrze znana twarz. Louis we własnej osobie. Serce zagalopowało w mojej piersi. Wiedziałam, że uczucie jakim darzyłam go nadal we mnie jest, ale sprawnie starałam się to ukryć pod zbudowaną mentalną ścianą gdzie nie wpuszczałam nikogo. Ale gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały wszystko uderzyło we mnie ze zdwojoną siłą. Chłopak patrzył na mnie, zamurowany nie mogąc się ruszyć. Przez ułamek sekundy zauważyłam, jakby na jego twarzy pojawiła się radość i ulga, ale zaraz potem wszystko przykryła maska obojętności z która podszedł do mnie bliżej.
- Hej – mruknęłam gdy usiadł naprzeciw mnie. Chłopak nie odpowiedział tylko rozwalił się nonszalancko na krześle patrząc na mnie pogardliwie. Nie przyjemną ciszę przerwała nam kelnerka przynosząc moje zamówienie. Popatrzyła na mojego towarzysza i pisnęła cicho zakrywając sobie usta rękami.
- O mój Boże ty.. ty jesteś Louis z One Direction – wydukała podekscytowana. Brunet posłał jej zjawiskowy uśmiech, przez co dziewczyna jeszcze bardziej się ucieszyła.
- Dasz mi autograf – poprosiła gdy opanowała się już lekko.
- Jasne – odpowiedział Louis ciągle ciepło uśmiechając się do fanki. Dziewczyna wyciągnęła z drżącymi rękami notesik w którym poprzednio pisała zamówienia i odtworzyła na czystej kartce. Poszukała w swoim fartuszku długopisu i podała wszystko do rąk chłopakowi. Tomlinson złożył w małym notesiku swój podpis, a ta upewniając się że chłopak nic nie zamawia niemalże podbiegła do swojej koleżanki siedzącej w barze żeby się pochwalić.
Brunet przeniósł znów wzrok na mnie i jego uśmiech znów zastąpiła maska.
- O czym chciałaś rozmawiać ? – zapytał oschle wpatrując się w coś ponad moją głową.
- Nie wiem od czego zacząć … - urwałam zastanawiając się jak ułożyć moją wypowiedź – Wiem, że źle postąpiłam urywając z tobą kontakt…
- Serio o tym chciałaś rozmawiać ? Nagle po dwóch latach wzięło się poczucie winy ? – przerwał mi brunet mówiąc z wielkim wyrzutem skierowanym bezpośrednio do mnie.
- Nie o to chodzi – zaprzeczyłam
- To o co ? – zapytał wpatrując się prosto na mnie, wzięłam głęboko oddech i zebrałam sobie całą odwagę jaką miałam.
- Jak byłam w Polsce to dowiedziałam się, że jestem … - przełknęłam gulę w gardle przez którą nie mogłam wydobyć słowa – w ciąży – szepnęłam cicho spuszczając wzrok na moje dłonie.
Louis zamarł w jednej chwili. 
- Czekaj bo chyba coś źle usłyszałem – powiedział kręcąc głową, nachylił się nad stolikiem wpatrując się we mnie – Powtórz – poprosił.
- Louis dobrze słyszałeś, mamy dziecko.
- Jakie dziecko ?! – niemal krzyknął, dwie dziewczyny przy barze obrócił się w naszą stronę.
- Ciszej – upomniałam go. Chłopak znów nachylił się nad stołem patrząc na mnie gniewnie.
- Jak mam być cicho skoro, pojawia się po ponad dwóch latach moja była i oznajmia mi, że mamy dziecko co ? – jak nie usłyszał odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie, przekrzywił głowę w prawo i zmrużył oczy – Czego ty ode mnie oczekujesz ? Pieniędzy ?
- Jak możesz mówić, że chce od ciebie pieniądze ! – teraz to ja się zirytowałam.
- Jeśli nie to po jaką cholerę mówisz mi to wszystko co ?
- Thomas jest chory – odpowiedziałam walcząc z płaczem.
- A czyli jednak chodzi o pieniądze – stwierdził z sarkazmem.
- Gdyby chodziło o pieniądze to byłbyś ostatnią osobą którego by o to prosiłam- chłopak po tych słowach uniósł jedną brew do góry.
- To wyjaśnij mi po co mówisz mi to wszystko, bo przecież nie po to, żeby uspokoić własne sumienie – zignorowałam jego kąśliwą uwagę i sięgnęłam do torebki. Wyjęłam z niej zdjęcie które wrzuciłam je będąc w domu. Na fotografii był Thomas przytulającego do siebie ogromnego misia którego podarował mu Zayn. Położyłam na stole zdjęcie i przesunęłam je w stronę Louisa. Chłopak z lekkim wahaniem wziął fotografie do rąk.
- Thomas jest chory jak wspominałam – zaczęłam, a łzy wbrew mnie zebrały mi się w oczach – poważnie, przez co jego życie jest zagrożone. -  tutaj się rozkleiłam kompletnie wycierałam wciąż mokre policzki.
- Wszystko w porządku ? – zapytał troskliwe Louis chwytając mnie za drżącą dłoń, przez co zaraz poczułam jakby zaraz przeszył mnie prąd po całym ciele – Przepraszam nie powinienem – mruknął cofając rękę. Wzięłam parę wdechów pod czujnym wzrokiem bruneta i znowu przemówiłam.
- Tom ma PNN – widząc zmarszczone czoło Lou od razu wyjaśniłam skrót – Przewlekła niewydolność nerek. Nie kontaktowałabym się z tobą gdyby to nie było konieczne, ale Tom potrzebuje przeszczepu to jedyne do może uratować mu życie. On potrzebuje ciebie…
- Zaczekaj, bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Prosisz mnie abym oddał nerkę dla obcego dziecka ?
- Twojego syna – poprawiłam go.
- Ale skąd mam mieć pewność, że jestem jego ojcem – tutaj spojrzał na zdjęcie przyglądając mu się znowu – co prawda jest do mnie podobny ale to niczego nie dowodzi…
- Louis rozumiem, że możesz mi nie wierzyć ale mi chodzi tylko i wyłącznie o dobro Toma, chcę po prostu żebyś poddał się badaniom na zgodność tkanek i wtedy rozwiąże się też sprawa ojcostwa.
- Ty chyba sobie żartujesz mam z tobą iść tak po prostu bo ci się chce, żeby ja sobie oddał nerkę – spojrzał na mnie kpiąco.
- Tu nie chodzi o mnie i dobrze o ty wiesz. Przyznaj się po prostu, że jesteś tchórzem – warknęłam na niego od razu.
- To nie ja uciekałem przed prawdą przez dwa lata.
- Przestań wszystko do mnie sprowadzać i wypominać mi to co źle zrobiłam, o ile wiem to ty święty też nie byłeś – mówiłam coraz bardziej podniesionym głosem przykuwając spojrzenia innych.
- Koniec tego – podsumował wstając z krzesła.
- A ty dokąd ? – zapytałam zrywając się natychmiast z krzesła – Może pójdziesz teraz do szpitala i powiesz swojemu synowi, że umrze bo ci się nie chce mu pomóc ? – spytałam z całym sarkazmem na jaki było mnie stać.
- Wychodzę – warknął tylko i poszedł wściekłym krokiem do wyjścia nawet nie odwracając się.
- Kurwa mać ! – krzyknęłam po polsku uderzając pięścią w stolik. W lokalu zabrzmiała głucha cisza, a wszystkie oczy były skierowane na mnie. Zdenerwowana pozbierałam swoje rzeczy i wyszłam z restauracji.
*
- Ewelina – usłyszałam cichy szept i otworzyłam niechętnie oczy. Rozejrzałam się wokół i zdałam sobie sprawę, że musiałam zasnąć w szpitalu. Siedziałam na niebieskim krzesełku głową oparta o szpitalne łóżko Toma, który też cicho pochrapywał z boku. Spojrzałam do góry gdzie spotkałam zatroskany wzrok Zayna.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę – powiedział po cichu aby nie zbudzić chłopca – Chodź odwiozę cię do mieszkania – zaproponował chwytając do rąk już mój płacz pomagając mi się ubrać. Nachyliłam się jeszcze nad Thomasem i pocałowałam go w blade czoło. 
- Zapraszam cię dzisiaj do mnie na kawę – zaczęłam gdy znaleźliśmy się już z Zaynem w samochodzie.
- Na kawę powiadasz – mruknął unosząc jedną brew – Jest 22- przypomniał na co przewróciłam oczami.
- To tylko szczegół, ale jeśli nie chcesz nie zmuszam…
- Ej, ej – przerwał mi – Nie mówiłem, że nie chce. Nawet powiedziałbym, że chętnie przyjmę twoje zaproszenie – oznajmił mi z swoim szerokim uśmiechem od którego fanką zawsze miękły kolana.
- Jak rozmowa z Lou ? – zapytał, a ze mnie cały humor uszedł tak szybko ja przyszedł, Zayn musiał to zauważyć bo od razu  zmarszczył brwi – Widzę, że nie najlepiej – mruknął.
- Zayn możemy dzisiaj o tym nie mówić, nie myśleć chcę spędzić z tobą miły wieczór bez problemów mogę cię o to prosić ? – zapytałam z nadzieją, na co mulat potaknął bez dodania nic innego. Resztę drogi spędziliśmy w ciszy, gdy dotarliśmy pod moje mieszkanie, brunet wyszedł razem ze mną i skierowaliśmy się w stronę bloku.
Gdy tylko weszłam, zrzuciłam z siebie szybko buty i płaszczyk i padłam na kanapę, ale po chwili jęknęłam głośno.
- Chyba marna ze mnie gospodyni skoro zaproponowałam ci kawę, a nie chce mi się tyłka ruszyć aby ją zrobić – chłopak zaśmiał się na moje słowa jeszcze z korytarza.
- To może ja zrobię ? – zaproponował pojawiając się w salonie.
- Jesteś kochany – odpowiedziałam obdarowując go najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie w tej chwili stać. Mulat skierował się do kuchni, a ja rozsiadłam się na kanapie i zamknęłam oczy relaksując się cudowną ciszą. Słyszałam krzątającego się tylko po kuchni Malika i tykanie zegara na który się skupiłam.
Po paru chwilach poczułam ciepły oddech na moim karku, odtworzyłam powoli oczy i zobaczyłam czekoladowe tęczówki Zayna wpatrujące się w moje. Zatonęłam w jego głębokich oczach które nie miały końca, zawsze miałam słabość do facetów z ciemnymi oczami.
Malik przysunął się bliżej i zaczął całować moją szyję. Wygięłam się lekko do tyłu ułatwiając mu dostęp. Czując poruszające się jego miękkie wargi po mojej skórze i rozkosznie drapiący mnie zarost bruneta jęknęłam cicho. Zayn ten dźwięk uznał za przyzwolenie i ugryzł lekko płatek mojego ucha znajdując tym samym momencie rąbek mojej koszulki.
- Zayn … - mruknęłam chcąc się od niego odsunąć.
- Ciii… - wyszeptał przyciskając swój palec do moich ust. Przesunął rękę na mój policzek, a swoimi ustami delikatnie musnął moje. Gdy poczułam smak jego ciepłych warg na moich nie mogłam się już powstrzymać i odwzajemniłam pocałunek przywierając do mulata całym swoim ciałem. Chłopak tylko na to czekał pociągnął mnie sprawnym ruchem i posadził na swoich kolanach. Moje ręce zabłądziły pod jego koszulkę sprawnie się jej pozbywając. Malik zamruczał rozkosznie do mojego ucha wbijając się zawzięcie w moje wargi. Sam brunet nie pozostał mi dłużny i szybko pozbył się i mojej górnej garderoby, badając rękami wszystkie skrawki mojego ciała. Wodził dłońmi przy krawędziach mojego czarnego stanika, łaskocząc mnie przy tym swoimi obuszkami palców. Zjechał ustami na moją szyję specjalnie mnie lekko gryząc i zostawiając malinki po sobie.
- Lou… - jęknęłam mimowolnie, a chłopak zamarł, a ja zdałam sobie z tego co powiedziałam zakryłam usta dłońmi.
- Zayn przepraszam ja … - przerwałam gdy chłopak zrzucił mnie delikatnie ze swoich kolan wstając wściekły.
- Tyle dla ciebie zrobiłem, a ty ciągle myślisz ciągle o nim ! Czy ciebie w ogóle obchodzi to co ja do ciebie czuję czy też masz to w dupie ? – naskoczył na mnie ubierając w tym samym czasie koszulkę na siebie.
- Oczywiście, że …
- Wiesz co daruj sobie. Wychodzę. – warknął na odchodne i wyszedł trzaskając drzwiami z całej siły. A ja po raz kolejny raz poczułam jak łzy leją się po moich policzkach. Właśnie straciłam ostatnią osobę która mnie jeszcze wspierała, teraz zostałam zdana tylko i wyłącznie na siebie… 
________________________________________________ 
Nie wiem czemu ale jakoś mi jakoś nie podoba się ten rozdział, taki jakiś smętny ale nie będę wam tu marudzić :P 
Jest dłuższy jak obiecałam, żeby nie było. 
Co do obietnic ... chciałam wam polecić bloga Didi która fantastycznie pisze i jest bardzo w to zaangażowana, nie dawno wróciła na swojego bloga z nowymi pomysłami więc zapraszam was na niego bardzo. 
A co do rozdziału kiedy nowy nie wiem, na razie będę pisać na http://pretend-love.blogspot.com/ale jak wystarczy czasu to może jeszcze coś w tym tygodniu dodam trzymajcie kciuki ;D 
Katy227