-
Ewelina ? – powiedział niepewnie Harry, a ja popatrzyłam przerażona na Zayna –
Jaja se do cholery robicie ?! – wrzasnął gdy się otrząsnął.
-
Harry – jęknęłam.
-
Ty się nawet nie odzywaj – warknął- Najpierw wyjeżdżasz, znikasz, porzucasz
wszystko, a teraz i wracasz i co sobie myślisz ?! Że powitamy cię z otwartymi
ramionami ?! Wreszcie gdy Louis pogodził się z tym, że go nie chcesz ty znowu
się pojawiasz ! Co powiedz twój chłopak cię rzucił ? – wykrzyczał mi prosto w
twarz, a mi po policzkach polały się łzy, ale to co powiedział to prawda, znowu
niszczę Louisowi życie nawet jeśli on jeszcze tego nie wie…
-
I czego ryczysz ?! Prawda rzucona przed oczy boli prawda ?
-
Zostaw ją – warknął Zayn stając między mną a loczkiem – Gówno wiesz o prawdzie.
-
Prawda jest taka, że przez nią Louis stracił pół roku swojego życia,
zastanawiając się gdzie ona może być, a o na co, w dupie miała to co on czuł !
– każde jego słowa ranił mnie coraz bardziej, poznawałam teraz dopiero jak
bardzo skrzywdziłam Louisa, choć mój cel był zupełnie odwrotny.
-
Proszę nie mów mu, że jestem w Londynie – powiedziałam przez łzy, na co Harry
prychnął.
-
Chyba sobie żartujesz ?! Ma prawo wiedzieć, że jego była zabawia się z jego
niby przyjacielem – przy ostatnich słowach spojrzał pogardliwie na Zayna.
-
Zejdź z niej – znów obronił mnie mulat – I nie mamy żadnego romansu, po prostu
jej pomagam …
-
To teraz obściskiwanie się na ławkach się nazywa pomocą ? Szkoda, że wtedy nie
puściłem Louisa aby się przywitał – mówił uśmiechając się złośliwie.
Zayn
popatrzał na mnie znacząco wiedziałam co ma zamiar powiedzieć.
-
Nie mów mu to moja sprawa – powiedziałam błagalnie w stronę mulata – Już wolę,
żeby uważał mnie za dziwkę.
-
Już półtora roku kryje ciebie i Thomasa może wreszcie czas wyznać prawdę – zwrócił
się do mnie do cichu, ale Harry i tak wychwycił wszystko.
-
Jakie do cholery półtora roku ?! – wrzasnął – Przez tyle czasu nas wszystkich
okłamywałeś ? – po tych słowach i Zayn nie wiedział co powiedzieć poplątaliśmy
się w tych wszystkich kłamstwach, nie mogłam zostawić z tym wszystkim go
samego. Zawsze on pomagał mi jak mógł teraz to i ja musiałam mu pomóc. Przeze
mnie cały ich zespół mógł zacząć się sypać nie mogłam na to pozwolić.
-
Louis i ja … - zaczęłam ale zadzwonił telefon spojrzałam na wyświetlacz – To ze
szpitala – powiedziałam, wytarłam łzy z policzków i nacisnęłam zieloną
słuchawkę. Po krótkiej rozmowie lekarz kazał mi się wstawić w szpitalu, aby
porozmawiać o Thomasie.
-
Muszę jechać do szpitala – oznajmiłam ubierając od razu w pośpiechu buty – Zayn
zawieziesz mnie ? – skierowałam pytanie do mulata kompletnie zapominając o
loczku.
-
Do jakiego szpitala ? O czym do cholery mówicie ? – pytał przyglądając się nam
z zmarszczonymi brwiami.
-
Chodź z nami – powiedziałam, nie mając czasu na odpowiedzi w tej chwili. I tak
się wszystko sypło, ale miałam nadzieję że jeżeli zobaczy Toma to nie powie
Louisowi prawdy, albo przynajmniej pozwoli mi to zrobić.
Naburmuszony
loczek ruszył za nami, o nic więcej nie pytając, ale widziałam po twarzy, że
mało rozumie z całej tej sytuacji cokolwiek.
W
szpitalu od razu pojechaliśmy wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na odpowiedni
oddział.
-
Pediatria ? – zdziwił się Harry widząc gdzie jedziemy.
-
Zaraz się wszystkiego dowiesz – mruknęłam mu w odpowiedzi tylko.
Z
windy wyleciałam jak oparzona, wiedziałam że najpierw miałam spotkać się z
lekarzem, ale musiałam zobaczyć w pierwszej kolejności Thomasa. Mijałam sale
widząc niektóre otwarte, gdzie dzieci starały się zapomnieć o swojej chorobie,
starały się być silne mimo swojego i tak młodego wieku. Czasem one same
pokazują więcej wiary niż sami ich rodzice, ciągle wierzą że uda im się upuścić
znienawidzony szpital i w końcu żyć normalnie…
W
końcu dotarłam do sali 169 i otworzyłam rozsuwane drzwi i zajrzałam do środka.
Niebieskie oczka od razu zwróciły się w moją stronę z radosnym błyskiem. Gdy
zobaczyłam jego bladą twarz i wielkie sińce pod oczami aż się zlękłam.
Podeszłam do łóżka i odgarnęłam ze łzami w oczach jego włosy z oczu.
-
Cześć miśku – powiedziałam ledwo opanowując płacz.
-
Cześć – przywitał się wyciągając swoje słabe rączki w moją stronę aby się
przytulić.
-
Przyprowadziłam ci gości – powiedziałam ciepło odsuwając i pokazując na
stojących drzwiach Harrego i Zayna.
-
Cześć stary – powiedział mulat podchodząc i przybijając piątkę z chłopcem.
Loczek stał w drzwiach nie widząc co z sobą zrobić wpatrywał się w chłopca z
rozdziawioną buzią.
-
Dzień dobry – pokiwał słabo Tom w stronę Harrego. Brunet dalej stał otwierając
i zamykając usta z których nie wydobywał się żaden dźwięk. Bezwątpienia rozpoznał
niektóre cechy u Toma które kogoś mu przypominały. Podobieństwo między Louisem,
a Thomasem było nie zaprzeczalne.
-
Mamo, czemu on mi nie powiedział dzień dobry ? – zapytał chłopczyk patrząc
smutno na mnie swoimi niebieskimi oczkami.
-
Panno Evans, pani to chyba miała się wstawić na rozmowę z ordynatorem –
powiedziała udawanym ostrzegawczym tonem pielęgniarka która wślizgnęła się do
sali z ciepłym spojrzeniem. Poznałam już ją wcześniej kobieta po trzydziestce o
okrągłych kształtach, zawsze wesoła i miła dla wszystkich.
-
Już idę – zwróciłam się do niej posyłając uśmiech.
-
Mama nie idź – ciągnął mnie za rękę Thomas – Zostań – dodał a ja już widziałam,
że łzy w oczach mu się zbierają.
-
Tom ja tylko idę porozmawiać z lekarzem, zaraz wrócę – zapewniłam go ale dalej
nie chciał puścić mojego rękawa bluzy.
-
Nie – pokręcił główką.
-
Zostawię ci tu wujka Zayna, a bez niego chyba nie pójdę tak ? – mówiłam starając
wstać.
-
No dobrze – pokiwał w końcu – Ale ty nie idziesz – powiedział kierując się do
Zayna. Wymknęłam się z sali zanim chłopczyk zmienił by zdanie i ruszyłam
korytarzem w stronę gabinetu ordynatora oddziału.
-
To twój syn – odezwał się Harry idąc za mną. Nie wiedziałam czy pytał czy
stwierdził więc pokiwałam głową.
-
A ojcem jest … - tu się zawahał przełknął głośno ślinę – Louis ? – skończył cicho.
-
Tak
-
Co mu jest ? – znowu zapytał drepcząc mi po piętach, ale nagle się zatrzymałam
a on wpadł na moje plecy. Z ignorowałam jego pytanie i spojrzałam na niego.
-
Jak widzisz Harry wszystko nie jest takie jak ci się na początku wydawało,
miałam swoje powody dla których nie wróciłam do Louisa. Wiem, że może było to
błędem, że nie powiedziałam mu o ciąży, ale ja nie chce rujnować mu kariery,
ani też dziecku dzieciństwa. Myślisz, że ja nie cierpiałam ? Że nie cierpię za
każdym razem gdy widzę w Thomasie Louisa ? – chłopak wpatrując się we mnie
znowu zaskoczony, nie chcąc czekać aż się pozbiera, zapukałam do gabinetu
ordynatora i weszłam do środka.
Starszy
siwiejący mężczyzna z dość dużym ubytkiem we włosach, ale o ciepłych zielonych
oczach przywitał się ze mną i kazał usiąść.
-
Co z Thomasem ? – zapytałam gdy tylko usiadłam.
-
Spokojnie wszystko po kolei – uspokoił mnie – Ale muszę jednak pani powiedzieć,
że dobrych wiadomości to ja nie mam – po jego ostatnim słowie poczułam, jakby
moje serce zamarło, ręce zaczęły mi się pocić, choć byłam tylko w krótkim
rękawku zrobiło mi się gorąco.
-
Co to znaczy ? – zapytałam nerwowo.
-
Przyjęliśmy pani syna w nocy z poważnymi objawami neurologicznymi i
pogłębiającą się anemią wiem, że mówiłem pani że to normalne objawy przy PNN,
ale zrobiliśmy dodatkowe badania, ale leczenie zachowawcze jakie przyjęliśmy
nie działa tak jak powinno. Organizm odrzuca podawane leki, stan choroby się
pogarsza … - słowa lekarza były jak nóż w plecy ufałam, że wszystko będzie
dobrze, wydawałam wszystkie pieniądze na leki, a teraz się okazuje, że wszystko
i tak szlag trafił. Przełknęłam gulę jaką miałam w gardle i w końcu się
odezwałam.
-
Jak bardzo jest źle ?
-
Pani syn jest w ostatniej fazie PNN doszło do znacznego nagromadzenia
szkodliwych substancji w organizmie co sprawia, że tak naprawdę Thomas jest na
skraju śpiączki mocznicowej. Jeśli do tego dojdzie pani syn znajdzie się w
bezpośrednim zagrożeniu życia – ostatnie słowa przeraziły mnie wiedziałam, że
nie jest dobrze ale teraz byłam już na skraju załamania. Odgarnęłam trzęsącą
się ręką włosy z twarzy.
-
Jak… jak temu zapobiec ? – wydukałam drżącym głosem.
-
Teoretycznie są dwie metody – odezwał się lekarz spokojnym głosem – Pierwsza z
nich to dializa ale nie możemy jej stosować u dzieci poniżej pięciu lat.
-
W takim razie jaka jest druga metoda ? – zapytałam w pełni nadziei, że jednak
jest jeszcze jakieś wyjście.
-
Przeszczep nerki. Najlepiej gdyby był to przeszczep rodzinny, ale robiliśmy już
pani badania na wszelki wypadek już wcześniej i nie może pani zostać dawcą dla
Toma występuje niezgodność antygenów. Zostaje więc tylko ojciec…
Starałam
skupić się na słowach lekarza, ale zaczęło mi być tak gorąco i coraz trudniej
było mi oddychać.
-
Wszystko dobrze ? – zapytał lekarz przyglądając mi się uważnie.
-
Tak, tak nic mi nie jest – powiedziałam i wstałam niepewnie z krzesła – ja muszę
zadzwonić – powiedziałam i zbierając swoje rzeczy wyszłam z gabinetu. Łzy
bezsilności polały mi się po policzkach, oparłam się o chłodną ścianę korytarza
ale wkrótce potem nogi odmówiły mi posłuszeństwa i zjechałam w dół.
-
Ewelina co się stało ? – usłyszałam nad sobą przejęty głos loczka. Kucnął przy
mnie pomagając mi wstać i posadził na krześle, widziałam przez łzy jego
zamazaną twarz i nic nie potrafiłam odpowiedzieć.
-
Harry ! Co się stało – usłyszałam gdzieś w oddali głos Zayna.
-
Ja.. ja nie wiem – jąkał się loczek – wyszła i upadła.
-
Ewelina – powiedział ciepło Zayn kucając przy mnie biorąc moją twarz w swoje
dłonie i wycierając wciąż napływające łzy – Ciii … będzie dobrze nie płacz … - pocieszał
głaskając mnie po twarzy.
-
Nic, nie będzie dobrze – powiedziałam przez łzy – On umiera … - jęknęłam i
jeszcze bardziej się rozkleiłam.
-
Na pewno, znajdzie się jakieś rozwiązanie. Musisz wierzyć – szeptał cicho
przytulając mnie do siebie. I wtedy jak echem przeszedł mi przez głowę głos
lekarza „zostaje więc tylko ojciec”…
Pociągnęłam
ostatni raz nosem próbując się uspokoić, odsunęłam się od Malika i zwróciłam
się do Harrego :
-
Daj mi telefon muszę zadzwonić po Louisa…
________________________________________________
No więc surprise ! Nowy rozdział niezbyt długi ale mam wrażenie, że odpowiedział na parę waszych pytań wiecie już mniej więcej co z Thomasem :P
Ciągle się tylko pytacie kiedy następny to mówię, że więcej takich niespodzianego nie będzie i oczekujcie następnego dopiero w weekend może się postaram i napiszę suuuper długi ale to zależy od szkoły niestety :/
Liczę na wasze opinie i jeśli macie jeszcze jakieś pytania to śmiało piszcie, a bym zapomniała rozdział z specjalnym dedykiem dla Kate Stylees za jej zajebiste komentarze które ubóstwiam :D
Katy227
Wspaniały <3 czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuńAż mi się zachciało płakać. Taki mały człowieczek a tyle cierpi. Szkoda ,że Louis nie zna prawdy wcześniej , może by uniknęły się te powikłania. Spodziewałam się takiej reakcji. Harry jest tak samo porywczy jak i Zayn. Dlaczego ja się tak wczuwam w te wszystkie odcinki? Jestem chyba wrażliwcem zbyt wielkim. A po drugie następnym razem proszę o dłuższy odcinek ,bo to nawet nie jest połowa mojego jak ja piszę ! Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ; **
O rany, mały Thomas, nie znam go ale go lubie ;) Wydaje się taki słodkiiii <3 Szkoda, że chory, chlip chlip :'( Ciekawe jak Louis zareaguje, zgodzi się czy się nie zgodzi, oto jest pytanie. Dawaj szybko nexta, czekam ;*
OdpowiedzUsuńJej! łzy mmi poleciały!! Boskie!! I zgadzam się z Didi Daj następny!!!
OdpowiedzUsuńKocham to!!!
Czekam na next
Pozdrawiam
asiulek
O boziuu, jak mi szkoda Thomasa :C
OdpowiedzUsuńProszę, niech Louis się zgodzi...
Rozdział świetny, mimo tego, że smutny.
Czekam z niecierpliwością na następny :)
PS. Nie wiem czemu, ale gdy przeczytałam "do sali 169" to wpadałam w histeryczny śmiech :D
czytając te wszystkie terminy lekarskie. o chorobie o leczeniu i tak dalej cały czas śmiałam siee. przepraszam. tak wiem. wyszło to tak jakby była bez serca.
OdpowiedzUsuńtylko, że mi chodzi o to, że ja siee śmiałam z własnej głupoty. nic nie zrozumiałam z tego PNN i tych dializ itp. ; d
dobrze podejrzewam, że siostra pielęgniarka ci pomagała? ;)
ogółem rozdział dobry ; d w końcu Hazza wie o co chodzi. no i NARESZCIE Lou też siee o wszystkim dowie. na to czekałam od początku ; d
niecierpliwie czekam na weekend=nowy rozdział :D
błahaha nie wujek google xD Też dobry z niego lekarz ;D
Usuńno patrz! też szukałam w googlach jak wymyślałam chorobę mojej bohaterce ; dd
Usuńa już myślałam, że siostre zmusiłaś do współpracy... :D
:C Harry tak na nią bezlitośnie naskoczył... :C Szkoda mi się jej wtedy zrobiło, ale jednak jestem na tyle wspaniałomyślna, że teraz go będę oczywiście usprawiedliwiać. ;) Nie wiedział przecież, a na pierwszy rzut oka tak to właśnie wyglądało. Więc już nie mam na niego focha xd
OdpowiedzUsuńCieszę się, że już wiemy co z Tomem. Tylko... mam nadzieję, że nie umrze.
Błagam, niech Loui nie naskakuje tak jak Harry... Ja wiem, że to na pewno będzie szok i nie oczekuję od niego tego, że powie "Hej Ewelina, fajnie, że dzwonisz. Oczywiście, że zostanę dawcą dla naszego synka, o którego istnieniu dowiaduję się dopiero teraz". Będzie miał na wejściu większego zgona niż Harry xd
Jednak... cieszę się również, że Ewelina postanowiła powiedzieć w końcu Louisowi. Szkoda, że w takich okolicznościach.
Ciekawi mnie czy rzeczywiście do niego zadzwoni, czy może jednak powiadomi go osobiście? I jaka będzie jego reakcja...?
Nie spodziewałam się, że ten blog okaże się być aż TAK dobry. Szacun. Wielki szacun.
Czekam na kolejny :*
Szczerze jak czytałam dopisek pod rozdziałem i było "Nowy rozdział niezbyt długi" to się trochę zdziwiłam... Przejechałam sobie stronkę i patrzę "no faktycznie długi nie jest" ale podczas czytania to się nie skapowałam, bo było tyle akcji, tyle wydarzeń że normalnie tak się wczułam i wydawał się znacznie dłuższy... Może nie za długi, ale jest boski, normalnie tak sobie z nudów weszłam na tt, patrzę na connect, a tam ty mi piszesz że nowy rozdział... To normalnie byłam tak jak Harry tu w szpitalu gdy zobaczył Thomas'a. Miałam tak z pół minuty, mogło być dłużej, ale za bardzo chciałam przeczytać rozdział XD Na prawdę bardzo mi się podoba, jak już wspomniałam jest dużo akcji.. A dobry pisarz/pisarka potrafi zrobić tak żeby nie było długo, ale do rzeczy, zrozumiałe, ciekawe, wciągające i niesamowite... Jak widać jesteś dobrą pisarką... sorka, WSPANIAŁĄ pisarką... Uwielbiam twoje opowiadanie, i czekam na kontynuację losów przede wszystkim Eweliny i Lou, ale także Zayn'a, Hazzy i Thomas'a. Życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńJejuuu jak długo czekałam na ten rozdział , nareszcie Louis sie o wszystkim dowie.
OdpowiedzUsuńPostać chorego Thomasa wywołuje u mnie wielki pooooootok łez :c
Ale zrobiłaś mi niespodziankę, weszła na bloga choć nawet nie marzyłam że ujrzę rozdział 3 :) Dziękuję x 1000000 !!!! Czekam na kolejny rozdział prawie z zawałem. Ciekaw jak zachowa się Louis, czy w ogóle zadzwoni. Czekam ...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział *.* Możesz być z siebie dumna, bo rozryczałam się przy czytaniu, a to mi się nigdy nie zdarzyło przy żadnym opowiadaniu Szybko pisz następny rozdział, bo już się nie mogę doczekać ♥
OdpowiedzUsuńnie zrozumiałam za dużo z twojej medycznej gadki, ale to nic, wujek google działa i ma się dobrze. sala 169, tsaaaaaaaa, zboczeńce wszędzie. dużo akcji, luubię to. wyjaśniłaś, i dobrze. lubię suprise. czekam na za tydzień. xd
OdpowiedzUsuńo jaaa i tak teraz o zadzwoni do Louisa ?! to się chłopaczyna (xd) zdziwi :DD
OdpowiedzUsuńczekam na nn xxx
supeeeer :D dobrze że Harry się dowiedział , ale troche chamsko że tak na nią naskoczył . Mam nadzieję że Lou zrozumie i będzie chciał pomóc Thomasowi . Skąd ty znasz te terminy lekarskie ? o.o rozwaliła mnie sala 169 , wyczuwam podtekst ^^ . czekam strasznie na kolejny ! :DD
OdpowiedzUsuńJejkuu... mały Thomas nie może umrzeć. Louis musi mu pomóc. Taka mała bezbronna istotka nie może umrzeć, nie możee !! Rozdział jest cudownyy i myśle że wszyscy zrozumieją w jakiej sytuacji jest Ewelina i znowu przyjmą ją ciepło i nie będzie reakcji takiej w jakiej był Harry. Czekam na nexta <33
OdpowiedzUsuńKocham, kocham <333 cudowny rozdział. ale sala 1[69]? haha jak to przeczytałam to nie mogłam przestać się śmiać xxd Już się nie moge doczekać. martwię się o Thomasa. ciekawe jak będzie reakcji Louisa gdy się dowie o chorobie. Nie mogę się doczekać nexta wiec pisz szybciutko :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
ojaaaa, no naaajs :D
OdpowiedzUsuńnic nie rozumiałam z tych chorób, ale spoko o.O xd
ej a ta sala, na której leży Thomas to tak specjalnie, nie? hahahahahahahha XDDD
aż sie nie moge doczekac jak Lou zareaguje na ten telefon od Eweliny.. oby sie zgodził ;P
czekam na nn ;)
http://you-instead.blogspot.com/ xxxx
Takie niespodzianki to możesz robić baaardzo często :P Jejku biedny Tom.Oby Lou oddał mu swoją nerkę.No i w końcu się wszystkiego dowie :)Rozdział świetny(zresztą jak zwykle ) <33
OdpowiedzUsuńo matko prawie sie popłakałam biedny Thomas mam nadzieje że nie uśmiercisz go bo wtedy to sie już rozrycze na maksa jetsem ciekawa jak Lou czekam na kolejny a mogłabyś w następnym rozdziale wstawić zdj Toma?? Paulina xx
OdpowiedzUsuńOo nie.. :( Bedny Tomcio.. Mam nadzieje, że nie umrze :( Jestem ciekawa jak Lou to przyjmie. Noo i czekam na następny rozdział. Jak zwykle świetny :D:D
OdpowiedzUsuń@Carroot_1D
Super! Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńCudny Rozdział ;* Aż się popłakałam ;*
OdpowiedzUsuńBiedny Thomas, bardzo mi ciekawi jak zareaguje Louis jak się o wszystkim dowie ...
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ;*
Wstawiaj szybko, kochana <3
Wow. Zrobi się ciekawie skoro dzwoni do Lou. Rozdzialik boski.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się , nie spodziewałam się czegoś takiego..na prawdę.Niesamowicie się zapowiada ! Czekam na następny xx
OdpowiedzUsuńAwwww.... Zajebisty <333 Kocham twojego bloga:** Już się nie mogę doczekać następnego :**
OdpowiedzUsuńWOW!!! Ale super!!! Mam nadzieje, że Tommie wyjdzie z tego.... I, że Lou nie zareaguje na to aż tak WYBUCHOWO jak Harry... Wiadomo, że nie będzie jej "głaskał po główce" ale jednak.....
OdpowiedzUsuńA tak btw : Codziennie wchodzę na twojego bloga sprawdzając czy nie dodałaś kolejnego rozdziału, w którymś opowiadaniu.... Wiadomo, że się nie rozerwiesz... Ale nie wytrzymam jednego dnia bez wejścia na twojego bloga choćby po to żeby popatrzeć na nagłówek!!! Zaczynam się uzależniać :)
I teraz pytanie czy Louis uwierzy w to, że Tommy jest jego dzieckiem? Czy w ogóle będzie chciał z nią rozmawiać? Co zrobi w tej całej sytuacji? Tyle tych pytań mam, a wszystko stopniowo dowiem się w kolejnych rozdziałach. Rozumiem reakcję Harrego w końcu to poważne kłamstwo, ale mógł nieco opanować swoje emocje i tak nie najeżdżać na nią... Mam nadzieję, że z czasem też to zaakceptuje i pomoże jej. Czekam na kolejny, pozdrawiam. :) /kufer-szczescia/
OdpowiedzUsuńmy chcemy więcej niespodzianek ! Plisss napisz szybciej :)
OdpowiedzUsuńCudnie że tak szybko dodałaś :) Mam nadzieję że Louis zgodzi się zostać dawcą nerki. Czekam z niecierpliwością na nn
OdpowiedzUsuńAga :*
Sama nie wierzę w to co teraz napiszę, ale nie mogę się powstrzymać. Jestem zła. Dlaczego ty mi to robisz? Wiesz, która godzina? 01:32 A co ja robię? No teraz to piszę komentarz, ale wcześniej? Zaczęłam czytać rozdział, doszłam do PNN i zgon... PNN? No i przerwa w czytaniu i do nauki. W środku nocy! Na szczęście wujek Google mnie oświecił i mogłam wrócić co przyjemniejszych spraw (choć nie powiem, nowe informacje od wujka mnie trochę przeraziły)... Tak naprawdę nie jestem zła :D Ale dzięki tobie jestem mądrzejsza ;)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaje, że Harry powoli zaczyna rozumieć jej punkt widzenia... No i doczekałam się (no prawie) - będzie musiała powiedzieć Louisowi. TAK!!!! Na to czekam. Niech ten weekend już nadejdzie... I wiesz co mnie cieszy? Tak ostatnio sobie myślałam o tym twoim opowiadaniu i kombinowałam z różnymi scenariuszami (a miałam tego nie robić)... No bo niby wiem, że Thomas jest strasznie podobny do Lou, ale i tak najbardziej cieszę się z tego, że ten nie będzie mógł na nią naskoczyć, że to nie jego dziecko... No bo w końcu będzie prosiła o życie dla ich synka i przecież w takim wypadku wiadomo, że jest ojcem :) Głupia jestem, wiem. Ale jaram się tym jak nie wiem co... Może dzięki temu łatwiej będzie mu uwierzyć, że nikogo innego nie miała, że kocha tylko jego i że zawsze tak było... Wiem, że pewnie nie będzie pięknie i kolorowo (bo epilog byłby za szybko), ale przynajmniej mam nadzieję, że on uwierzy i pokocha Thomasa od pierwszego spojrzenia... Ten chłopczyk na to zasługuje. No co ty ze mną robisz? Znów się poryczałam pisząc komentarz... A może to wzmianka o chłopcu tak na mnie działa? Zaczęłaś pisać coś pięknego i pomijając moje romantyczne marzenia o szczęśliwym zakończeniu (ale błagam niech takie będzie) mam nadzieje, że z dzieckiem wszystko będzie dobrze. On MUSI być zdrowy i szczęśliwy.
Dziękuję ci za dedykację. Jeszcze nikt, nigdy... dla mnie... Boziu, znów ryczę... Dobra zwalę, to na chorego chłopczyka gdyby ktoś pytał... Gdy zauważyłam swoje imię w tekście po prostu zamarłam. No bo jak i dlaczego? Co zrobiłam? To ostatnie pierwsze przyszło mi do głowy ;) Od razu widać, że byłam urwisem (może wciąż jestem). Dziękuję ci z całego serca i szczerze mówiąc podziwiam, że udaje ci się coś zrozumieć z tej mojej paplaniny. A ty jeszcze piszesz, że je ubóstwiasz... Ja twoje też uwielbiam i zawsze sprawiają mi dużo radości. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Ups... Znów wyszło dużo :D Nie chciałam ;)
Usuń