wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 31


- Kto to ? – zapytał ostrym tonem.
- Louis to nie tak jak myślisz – zaczęłam wyjaśniać od razu – Luke wyjdź proszę – zwróciłam się do przyjaciela który od razu spełnił moją prośbę.
- Czy on miał na sobie moje ubrania ? – zapytał jeszcze bardziej zły.
- Louis daj mi to wszystko wyjaśnić, wiem że nie wygląda to najlepiej …
- Ja widzę jak to wygląda ty lepiej mi powiedz kto to kurwa jest ?! – przerwał mi podenerwowany brunet.
- To mój przyjaciel Luke – odpowiedziałam starając się go jeszcze bardziej nie denerwować.
- Przyjaciel ? Ja ledwo wyjeżdżam a ty sobie już takich „ przyjaciół” – nakreślił w powietrzu cudzysłów – sprowadzasz ? Półnagich w dodatku !
- Louis wywiad mamy musimy jechać ! – usłyszałam głos Liama.
- Zaraz – warknął Louis.
- Luke to tylko przyjaciel Louis zapewniam cię musisz mi uwierzyć – spojrzałam w jego stronę błagalnym tonem – Byliśmy w kinie i złapał nas deszcz, przyszliśmy się przebrać … Louis powiedz mi, że mi wierzysz musisz mi uwierzyć – teraz to w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, a on nawet nie patrzył na mnie tylko na swoje dłonie nawet nie miałam pewności czy mnie słucha.
- Louis kocham cię  słyszysz ? – chłopak spojrzał w końcu podniósł swój wzrok – W życiu nie mogłabym cię zdradzić słyszysz jesteś moim życiem …
- Mam wywiad – mruknął ponuro
- Louis … - jęknęłam i po moim policzku spłynęła łza. 
- Muszę iść – powiedział bez przekonania wędrując wzrokiem po swoim pokoju hotelowym.
- Powiedz tylko czy mi ufasz ? –cisza – Spójrz na mnie – poprosiłam ocierając łzy z policzków.
- Ufasz ? – zapytałam wpatrując się w jego niebieskie patrzałki. Długo odpowiadała mi tylko cisza straciłam już nadzieję, że w ogóle brunet się odezwie usłyszałam krótkie – Tak – i jego postać z ekranu zniknęła.
Chciałabym powiedzieć teraz, że odetchnęłam z ulgą ale wcale tak nie było. Te krótkie potaknięcie Louisa nie było dla mnie wystarczającą odpowiedzią. Nie miałam pewności czy mi uwierzył. A nie chciałam przekreślać całego naszego związku z powodu jednego nieporozumienia. Nie pozostało mi teraz nic innego jak teraz jemu zaufać, że i on podejmie dobrą decyzję.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Mogę ? – zapytał Luke.
- Tak jasne – odpowiedziałam wycierając łzy z policzków. Chłopak podszedł bliżej i usiadł na łóżku obok mnie.
- Przepraszam – odezwał się po chwili.
- Za co ty mnie przepraszasz ? To nie twoja wina, że się pokłóciłam z chłopakiem.
- No, tak ale gdyby nie ja to …
- Cicho bądź – zatkałam mu ręką usta posyłając mu smutny uśmiech.
- Twój chłopak to szczęściarz – powiedział zdejmując moją dłoń – A jeśli ci nie uwierzył to zwykły dupek.
Zaśmiałam się mimowolnie po jego słowach.
- Jesteś świetną przyjaciółką
- Przyjaciółką tak ? – zapytał, a ja zdałam sobie sprawę z tego co powiedziałam i znowu się zaśmiałam.
- Przepraszam przyjacielem – sprostowałam starając się zachować powagę.
- A co jako przyjaciółka – zaznaczył ostatnio słowo – powinienem teraz zrobić ?
- Przytulić mnie – powiedziałam uśmiechając się. Luke spełniając moją prośbę pochylił się i mocno mnie przytulił do siebie. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i wdychałam jego zapach. Chłopak po chwili odsunął się ode mnie ale wciąż pozostał bardzo blisko mnie.
- A co jeśli chciałbym być kimś więcej niż twoi przyjacielem ? – zapytał i zanim w ogóle zdążyłam zareagować złączył swoje usta z moimi trzymając mnie za policzki.
- Luke … - jęknęłam odrywając się od niego
- Daj się ponieść – powiedział zachrypniętym głosem – daj mi szansę – dodał i znów mnie pocałował. Tym razem odwzajemniłam pocałunek wsadziłam rękę w jego włosy automatyczne przyciągając go do siebie. Teraz dopiero poczułam jak bardzo mi tego brakowało jak bardzo brakowało mi Lou … Nie mogłam mu tego zrobić ufał mi, przed chwilą przyrzekałam mu że go nie zdradzę, a teraz co robię ? Odpowiedź była jedna popełniam największy błąd mojego życia. Czemu ? Bo czułam się samotna ? Bo nie było ze mną Louisa ? Właśnie Louisa … muszę to przerwać i to teraz …
- Oh … chyba przeszkadzam – odsunęłam się natychmiast od Luka i zobaczyłam Darię w drzwiach.
- Daria to … nie tak jak myślisz – wyjąkałam po raz drugi tego wieczoru to zdanie.
- To chyba nie jest ważne co ja myślę … Ważniejsze chyba by było co by pomyślał Louis … - powiedział i wyszła, nawet nie wiedząc jaki cios mi zadała tymi słowami. W moich oczach natychmiast znalazły się łzy.
- Ewelina … - odezwał się Luke biorąc mnie za rękę.
- Wyjdź – mruknęłam wyszarpując dłoń.
- Ale …
- Powiedziałam wyjdź ! – wrzasnęłam tym razem chłopak spełnił moją prośbę i wyszedł z mojego pokoju zostawiając mnie samą. Po moich policzkach spłynęły gorzkie łzy co ja zrobiłam… ? Zwinęłam się w kłębek na łóżku próbując złagodzić ból jakie powstał w moim sercu z powodu własnej głupoty. Właśnie przekreśliłam mój związek z Louisem jedyną rzecz na której mi zależało, cholernie zależało…
Obudziłam się leżąc na łóżku w tych samych ubraniach co wczoraj czyli musiałam zasnąć płacząc. Spojrzałam na zegarek wskazywał 9 rano. Pozbierałam się z łóżka i spojrzałam w lustro w Łazice wyglądałam okropnie. Włosy poplątane na wszystkie strony na dodatek, oczy miałam przekrwione od wczorajszego płaczu. To tylko przypomniało mi to co zrobiłam, ale podniosłam wzrok i spojrzałam na siebie. Jeśli nie powiem nic Louisowi to może nasz związek ma szansę… O niczym się nie dowie przecież wszystko wie tylko ja, Luke i …
- Daria … - jęknęłam na głos. Jeśli powie wszystko Lou to nasz związek będzie stracony. A co jeśli już zadzwoniła do niego ?
Wyszłam pospiesznie z łazienki i poszłam w stronę pokoju Harrego który w tym czasie zamieszkiwała blondynka. Podeszłam bliżej, drzwi były lekko uchylone spojrzałam dyskretnie do środka i zobaczyłam, że dziewczyna rozmawia przez telefon… 
 *** 
Jak myślicie z kim rozmawia Daria ? 
Rozdział bardzo króciutki, bo nie spodziewałam się że tak szybko uzbieracie te komentarze :P 
Chciałam w szczególności podziękować Bambi za jej komentarz który bardzo podniósł mnie na duchu. Naprawdę dziękuję ci za te słowa wiele one dla mnie znaczą :D W ramach takich podziękowań chciałam poleci wam jej blog http://myreasontobe1d.blogspot.com/ który jest naprawdę genialny i zabawny więc bardzo was zachęcam do jego odwiedzenia xD 
PS: Komentarze które brzmią np tak " świetny blog. Zapraszam do mnie i LINK" będą od teraz usuwane. Oczywiście nie mam nic przeciwko reklamy waszych blogów, ale bez przesady takie osoby w ogóle według mnie nie czytają mojego bloga więc też i niech beznadziejnie nie komentują. Tyle dziękuję za uwagę.  
Katy227

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 30


*Patrycja*
Niewiele pamiętam z tamtej nocy. Chciałam wtedy po prostu uciec. Biegłam przez las nie wiedząc nawet gdzie, wiedziałam tylko to że powinnam uciekać. Panika która mną zawładnęła nie pozwalała mi racjonalnie myśleć. Teraz myśląc o tym wydarzeniu mogłam być tylko sobie winna. Wyobraziłam sobie wyimaginowany obraz mojego idola. Idealnego chłopaka którego pragną nastolatki z całego świata, ale teraz dotarło do mnie że nie ma ludzi idealnych. Przejechałam pół europy w pogoni za marzeniem które nie miało szans się spełnić, ale ja zawzięcie nie chciałam w to uwierzyć. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak z podniesioną głową przyznać się do błędu. Szkoda tylko, że dopiero uczymy się na błędach z którymi musimy później żyć. Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek znów będę mieć zaufanie do facetów. Na razie zbyt ciężkie jest dla mnie rozmyślanie nad tym co zrobiłam źle to zbyt boli chce po prostu zapomnieć o tym co się wydarzyło i żyć dalej, a przynajmniej spróbować jakoś żyć …
- Co się wydarzyło ? – drążyła zawzięcie Ewelina, nie zareagowałam  po raz kolejny patrzyłam na swoje dłonie, a w moich oczach narastały coraz większe łzy.
- Powiedz mi – nie dawała za wygraną w końcu wybuchłam płaczem nie mogłam dłużej się już powstrzymywać. Ciągle czułam jak mnie dotyka mimo moje sprzeciwu tą panikę która z każdą minutą coraz bardziej we mnie narastała.
- Więc …
- Więc próbował mnie zgwałcić, zadowolona ? – powiedziałam przez płacz.  Ewelina patrzyła na mnie zszokowana z otwartymi ustami.
- Kto ? – oprzytomniała w końcu.
- Niall – mruknęłam cicho.
W Ewelina zawrzała wściekłość. Wiedziałam że teraz mu nie odpuści. W tej chwili usłyszałyśmy krzyk Lou mówiący, że Niall przyszedł. Dziewczyna zerwała się z łóżka z zaciętą miną wpadła do szafy nerwowo czegoś tam szukając. Wróciła z kijem do golfa.
- Co chcesz zrobić ? – zapytałam cicho.
- O nic się nie martw ja to załatwię – odpowiedziała i wyszła trzaskając drzwiami.
Później słyszałam tylko krzyki z dołu skuliłam się w kłębek na łóżku wciąż płacząc. Nie była wstanie stawić temu wszystkiemu czoła. Bałam się, cholernie się bałam spojrzeć w jego niebieskie oczy. Ale nie mogłam się chować … zawsze tak robiłam, ale tak nie powinno być muszę rozwiązywać swoje problemy sama, choćby nie wiem jak było to trudne.
Zmusiłam się żeby wstać z łóżka, wytarłam łzy z policzków i na chwiejnych nogach ruszyłam w stronę dochodzących głosów. Stanęłam u szczytów schodów ale nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
- Dobra wystarczy – odezwał się stanowczo Liam.
- Wystarczy ? No powinien zgnić w więzieniu ! Może tam jako cwel poznałby jak to jest kurwa kogoś zgwałcić ! – krzyczała bez opamiętania dziewczyna.
- Ewelina odpuść już – powiedziałam cichym głosem i wszyscy nagle spojrzeli w moją stronę.
- Wróć na górę – grzecznie zwróciła się do mnie kuzynka – ja to załatwię – zapewniła.
- Nie – zaprzeczyłam stanowczo – Już wystarczająco zrobiłaś zostawcie nas samych z Niallem – dodała starając się, aby mój głos się nie załamał.
- Nie zostawię cię z nim – powiedziała z pogardą wskazując na blondyna.
- Ewelina poradzę sobie
- Ona ma rację. Muszą sami sobie to wyjaśnić – wspomógł mnie Louis.
- Jeżeli coś będzie się działo to cię zawołam – zapewniłam to ją chyba przekonało bo w końcu się poddała.
- Jestem tuż obok – zapewniła i wyszła z chłopakami.
Podeszłam bliżej i usiadłam na ostatnim stopniu schodów. Podniosłam wzrok na Nialla który bacznie mnie obserwował. Zauważyłam w jego spojrzeniu żal  i obrzydzenie do samego siebie.
- Nic mnie nie usprawiedliwia – powiedział przerywając ciszę i spuszczając wzrok.
- Wiem – przytaknęłam starając się nie płakać
- Żałuję tego, gdybym mógł cofnąć czas to …
- Ale nie możesz – przerwałam mu od razu.
- Masz rację nie mogę – jęknął i usiadł na tym samym stopniu co ja ale zachowując odległość na jaką schody pozwoliły i schował twarz w dłoniach.
- Przepraszam – mruknął
- To są twoje przeprosiny ? Nawet w oczy nie możesz mi spojrzeć ? – powiedziałam z niedowierzaniem.  Podniósł głowę spoglądając mi w twarz i zobaczyłam, że płacze. Wtedy zrodziła się we mnie wielka ochota, żeby go przytulić i powiedzieć że nic się nie stało ale nie mogłam tego zrobić.
- A jak ja mam ci spojrzeć w oczy co ? Jak widzę w nich tylko ból i obrzydzenie do mnie. Ewelina ma rację powinnaś zgłosić to policję, muszę ponieść karę za to co zrobiłem.
- Nie zrobię tego – mruknęłam – To zniszczy ci życie – na te słowa zaśmiał się smutno.
- Czemu to robisz co ? Ja tobie zniszczyłem życie to czemu ty nie chcesz się zemścić ? – zapytał
- Zemsta do niczego nie prowadzi – odpowiedziałam obojętnym tonem patrząc przed siebie.
- Czemu po tym co ci zrobiłem ty nadal jesteś dla mnie taka dobra ? – zadał znowu mi pytanie ale nie odpowiedziałam – Powiedz czemu ? – zapytał błagalnym tonem.
- Bo cię lubię mimo to wszystko nadal cię lubię – wydusiłam w końcu z siebie patrząc w jego niebieskie oczy. Zbliżyłam się do niego i położyłam obie dłonie na jego policzkach złączyłam nasze usta. Chłopak oddał mi pocałunek, delikatnie pieszcząc moje wargi jakby bał się że może mi zrobić krzywdę.
- Nie powinnaś – powiedział odsuwając się ode mnie.
- Wiem – odpowiedziałam - Dlatego dzisiaj wracam do domu, a to moje pożegnanie – dodałam wstając ze schodów ruszyłam się pakować do pokoju.
* 5 dni później * Ewelina *
 Chłopcy wyjechali w trasę trudno mi było się z nimi pożegnać szczególnie z Louisem. Jeśli chodzi o Nialla to nadal nie mam z nim przyjaznych stosunków. Ja nie potrafię mu tak łatwo wybaczyć jak Partycja. Jeśli chodzi o nią o wcześniej wróciła do domu. Rodzice nie byli zbyt zadowoleni gdy się dowiedzieli jednym słowem dziewczyna nie ma teraz łatwo. Co u mnie ? No tutaj za wiele się nie zmieniło. Ciągle szkoła, dom itd. Ale właśnie jeśli chodzi o dom Daria tymczasowo zamieszkała u nas, bo ma remont w mieszkaniu wiec wspaniałomyślny Harry zaproponował żeby zamieszkała w jego w pokoju skoro go i tak nie ma. Tylko o jednym szczególe zapomniał, że ja zostaje. Między mną, a Darią nie ma za kolorowo. Staram nie wchodzić jej w drogę, a ona mnie.
Dzisiaj byłam umówiona do kina z Lukiem. Wspaniale się rozumiemy. Odnowiliśmy starą przyjaźń, spotkaliśmy się już wcześniej i wspaniale się z nim bawiłam wspominając stare czasy. Ubrana w to zakładając czapkę na głowę usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam szybko ze schodów i otworzyłam drzwi w których stał uśmiechnięty Luke.
- Gotowa ? – zapytał
- Tylko kurtę wezmę – odpowiedziałam bo w końcu już koniec listopada.
- Jaki film wybrałeś ? – zapytałam gdy szliśmy już chodnikiem do kina nie było daleko więc postanowiliśmy iść pieszo.
- Jak to jaki horror oczywiście
- Nie cierpię cię – powiedziałam żartobliwie – Wiesz, że nie przepadam za nimi.
- Wiem, ale uwielbiam cię dręczyć – uśmiechnął się łobuzersko – Taki nawyk z dzieciństwa – dodał na co obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
Z Lukiem mogłam cofnąć się trochę w czasie i być zwykłą nastolatką, a nie dziewczyną Louisa Tomlinsona. Co prawda kocham mojego wariata, ale sława utrudnia bardzo nawet zwykłe wyjście do kina, wiecznie, wszędzie są obsaczani przez fanki które nie chcą odejść bez zdjęcia, autografu czy po prostu rozmowy. Z Lukiem było inaczej mogliśmy spokojnie sami spełnić razem czas na przyjacielskiej pogawędce.
W drodze powrotnej złapał nas deszcz na który nie byliśmy przygotowani. Ruszyliśmy biegiem śmiejąc się do mojego domu. Zaprosiłam Luka do środka aby się wysuszył. Weszłam do łazienki pierwsza i przebrałam się w coś suchego. Pożyczyłam chłopakowi spodnie dresowe i bluzę od Louisa które zostawił, a gdy poszedł się przebrać ja włączyłam laptop. Gdy tylko włączyłam skype Louis od razu do mnie zadzwonił. Odebrałam od razu. Na ekranie pojawiła się uśmiechnięta buźka mojego chłopaka.
- Hej miśku – przywitałam się z uśmiechem.
- Hej kocie – odpowiedział od razu – Tęsknię za tobą
- Ja też, nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię teraz przytulić …
- No ja myślałem że masz ochotę na coś więcej – na ekranie pojawiła się uśmiechnięta twarz loczka.
- Harry spadaj ! – wrzasnął Lou odganiając od siebie chłopaka. Roześmiałam się od razu z tego komicznego widoku.
- Ej zróbcie sobie sex telefon, ale dajcie znać kiedy to będę podsłuchiwać  z drugiego pokoju – powiedział chichrając się loczek.
- Nie wiedziałam, że masz aż taką ochotę słuchać szczytującego Louisa – dogryzłam mu.
- To mam na co dzień wystarczy, że mnie zobaczy nago – odpowiedział jak widać był w świetnym humorze – A Louis mój ogierze nie zapomnij, że za pięć minut musimy jechać na wywiad – przypomniał mu jeszcze Hazza dając mu buziaka w policzek.
- I widzisz co zrobiłaś – powiedział Louis wycierając mokry ślad po pocałunku – On się strasznie ślini – znów zachichotałam widząc jego krzywą minę.
- Jestem gotowy – odezwał się Luke za mną  wychodząc z łazienki z jeszcze nie zapiętą bluzą, przez co było widać jego nagi tors. Obróciłam się do monitora widząc skrzywioną minę Tomlinsona. No tak nie wyglądało to za ciekawie.
- Kto to ? – zapytał ostrym tonem.  

*** 
Proszę 30 rozdział nie podoba mi się za bardzo :/ I mam wrażenie że mojego bloga coraz mniej osób czyta... 
Co prawda ma 60 obserwatorów ale jak widać bardzo leniwych ( nie obrażając tu tych który komentują ) Więc może żeby was trochę zmotywować to jak będzie 25 komentarzy to będzie nowy rozdział wiem że potraficie bo dużo was tu jest. I PROSZĘ NIE OSZUKIWAĆ Z ANONIMAMI to chyba wszystko nie zanudzam was. 
Katy227

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 29

Z snu wyrwał mnie płaczliwy szept.
- Ewelina – ktoś załkał z początku myślałam że to tylko mój sen ale szept się powtórzył. Otworzyłam powoli oczy i nad moim łóżkiem zobaczyłam skuloną płaczącą postać. Oświeciłam nocną lampkę i się przeraziłam widokiem Patrycji. Twarz blondynki była cała mokra i czerwona od łez. We włosach zauważyłam jakieś liście a jej sukienka była podarta z jednej strony. Stała boso a jej nogi były całe w błocie.
- Jezus, Maria co się stało ? – zapytałam od razu. Dziewczyna zamiast odpowiedzieć jeszcze bardziej się popłakała stojąc przede mną. Za mną przeciągnął się Louis.
- Co jest ? – spytał zaspanym, ochrypłym głosem. Patrycja na głos chłopaka cofnęła się do tyłu obejmując się ramionami i głośno załkała. Wstałam z łóżka i podeszłam powoli do dziewczyny i przytuliłam ją do siebie.
- Co jej jest ? – zapytał Lou przyglądając się nam. Pod dziewczyną nogi się ugięły że ledwo ją podtrzymałam.
- Louis pomórz mi – zwróciłam się do chłopaka. Brunet posłusznie podszedł do nas i gdy chciał wziąć Patrycję na ręce ta przestraszona chwyciła mnie mocno za szyję i zaczęła przeraźliwie krzyczeć.
- Nie, nie pozwól aby mnie zabrał – powiedziała i wybuchła jeszcze bardziej histerycznym płaczem.
Tomlinson odsunął się bojąc się podejść i zmarszczył się.
- Może powinienem zadzwonić po jakąś karetkę czy coś … - podrapał się w tył głowy. Usiadłam przy dziewczynie a ta objęła mnie kurczowo.
- Nie to chyba nie będzie potrzebne. Wyjdź tylko bo przy tobie się denerwuje – chłopak nieprzekonany pokiwał głową i udał się do drzwi.
- Jakby się coś działo to wołaj – dodał tylko i wyszedł.
Przeniosłam wzrok na zdruzgotaną blondynkę i nie wiedząc co zrobić przytuliłam ją bardziej do siebie – Cii… już wszystko będzie dobrze jestem przy tobie – powtarzałam w kółko głaszcząc jej włosy próbując ją uspokoić.
Po paru minutach poczułam, że dziewczyna przestaje płakać i się uspokaja. Ułożyła się głową na moich nogach a ja wciąż przeczesywałam jej włosy wyciągając z nich liście i drobne gałązki. Oddech Patrycji uspokoił się w końcu i wyrównał co oznaczało że zasnęła.  Nie miałam jak wstać bo blondynka wciąż leżała na moich nogach, a wołać Lou nie chciałam, bo bałam się że dziewczyna się obudzi. Chwilę potem jednak drzwi do naszego pokoju się uchyliły i pokazała mi się głowa Tomlinsona. Nakazałam mu gestem po cichu podejść. Z jego pomocą zanieśliśmy Pati do naszego łóżka nie budząc jej i razem udaliśmy się do kuchni tam też zastaliśmy Harrego.
- Herbaty ? – zapytał na co pokiwałam głową.
- Obudziły cię krzyki ? – zapytałam chcąc się upewnić.
- Tak, a co właściwie się stało Louis za dużo mi nie wyjaśnił – usiedliśmy razem przy stole i oby dwoje spojrzeli na mnie.
- Nie wiem co jej się stało – powiedziałam po chwili – W życiu jej takiej nie widziałam.
- Wiesz przynajmniej gdzie była ? – zapytał loczek.
- Nie … pokłóciłyśmy się po tym jak widziałam ją całujących się z Niallem.
- To może z nim gdzieś poszła ? – podsunął pomysł Louis.
- Być może ale w takim razie gdzie on jest ? – odpowiedziałam kolejnym pytaniem.
- Zadzwonię do niego – zaproponował Harry i wstał od stołu. Odgarnęłam włosy z twarzy i patrzyłam na unosząc się dymek z gorącej herbaty.
- Nie odbiera – wrócił loczek z telefonem w ręce.
- No to jesteśmy w punkcie wyjścia – poddałam się kładąc głowę na stole.
- Nie koniecznie – powiedział po chwili Louis – Wnioskując z jej ubioru to według mnie była na imprezie – stwierdził. Podniosłam głowę do góry.
- Myślisz, że tam ktoś jej coś zrobił ?
- Może 
- Ale sama nigdzie by nie poszła nie zna miasta – mruknęłam odrzucając jego pomysł.
- To może poszła z Niallem ? – wtrącił Harry
- A on gdzie się zmył też jemu się coś stało ? – gdy zadałam te pytanie zapadła głucha cisza – Chyba nie myślicie, że on … - nie potrafiłam dokończyć tego zdania.
- Nawet tak nie myśl – powiedział od razu Louis – Hazza zadzwoń jeszcze raz.  
* Louis *
Po kolejnych nie udanych próbach dodzwonienia się do blondyna Ewelina poszła posiedzieć z Patrycją na wypadek gdyby się obudziła chciała przy niej być. Ja z Harrym snuliśmy dalej domysły co mogło się stać jednak do niczego konkretnego nie doszliśmy. Stwierdziliśmy, że jeżeli Niall nie pojawi się dzisiaj na próbie dźwiękowej na którą byliśmy dzisiaj umówieni zawiadomimy policję.
Nie cierpliwie czekaliśmy na wyznaczoną godzinę. Nie mogłem zasnąć tak samo jak i Hazza dlatego błąkaliśmy się razem po salonie nie mogąc znaleźć sobie zajęcia. W końcu dochodziła dziewiąta w drzwiach jak zawsze punktualny wstawił się Liam, a zaraz za nim Zayn. Przyglądali się nam jak chodziliśmy zdenerwowani po kuchni w końcu Liam nie wytrzymał i zapytał :
- Coś się stało ? – popatrzyliśmy na siebie z Harrym i pokiwaliśmy głowami.
- Martwimy się o Nialla – powiedział loczek, a Zayn się zaśmiał.
- Dajcie spokój przecież nie pierwszy raz się spóźnia pewnie śniadanie jeszcze je.
- Nie o to chodzi … - mruknąłem
- No to o co ? – dopytywał Liam
- Wczoraj to znaczy właściwie to dzisiaj Patrycja … -zacząłem ale przerwał mi dzwonek do drzwi, prawie biegiem poszedłem je otworzyć. Za sobą usłyszałem też kroki chłopaków.
Na progu zastałem skacowanego blondyna. Miał cienie pod oczami i opierał się głową o framugę drzwi jakby jeszcze się nie obudził.
- Boże Niall – odetchnąłem z ulgą.
- Bogiem jeszcze nie zostałem, ale dzięki – mruknął ochrypłym głosem i wszedł do środka.
- I widzicie debile mówiłem że jemu nic nie jest – powiedział śmiejąc się za nami Zayn – no prawie nic nie jest …
- Ewelina Niall przyszedł !!! – krzyknąłem w stronę schodów i obróciłem się do blondynka.
- To może się pochwalisz gdzie to byłeś wczoraj ? – zapytałem. U góry usłyszałem głośny trzask drzwi i później bieg po schodach. Zanim się zdążyłem obrócić Ewelina już była przy nas i zamachnęła się kijem do golfa prosto w krocze Horana. Chłopak padł na ziemię kurcząc się z bólu.
- Zabiję cię ty pierdolony zboczeńcu ! – wrzasnęła wściekła i znów zamachnęła się kijem tylko teraz w porę się zorientowałem co planuje brunetka i wyszarpnąłem kij z jej ręki i odrzuciłem go poza jej zasięg.
- Oszalałaś co ty robisz ?! – krzyknąłem
- Nie daruję ci tego ! To moja kuzynka ! – krzyknęła znowu ignorując mnie i kopnęła Nialla w brzuch ten na ziemi jeszcze bardzie zwinął się w kłębek. Chłopcy w końcu otrzeźwieli Harry i Zayn chwycili Ewelinę odciągając ją od blondyna.
- Puśćcie mnie ! – warknęła wijąc się
- Ewelina powiedz co się stało - powiedziałem spokojnie.
- Jego zapytaj – prychnęła, przeniosłem wzrok na Nialla który spuścił wzrok – No powiedz Niall ! Pochwal się ! – prowokowała dalej go dziewczyna z kpiną w głosie.
- Ktoś w końcu powie o co chodzi ? – wtrącił się Liam
- Sporo ty nie powiesz Niall to może cię wyręczę co ?! – chłopak podniósł wzrok i spojrzał na Ewelina która uśmiechała się złośliwie. W oczach chłopaka pojawiły się łzy.
- Skoro tak to słuchajcie ! – zaczęła Ewelina jakby miała obwieścić jakieś wielkie wydarzenie – Szanowny nasz pan Horan nie potrafi powstrzymać swojego fiuta w gaciach i chciał zgwałcić moją kuzynkę !
-Ja nie chciałem – jęknął Niall i po jego policzkach spłynęły gorzkie łzy. Patrzyłem zdezorientowany nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszałem.
- Ha ! Nie chciałeś ? – wykpiła go Ewelina – Tylko tyle masz do powiedzenia ?!
- Naćpałem się okej ?! – wrzasnął po raz pierwszy on -   I tak nic z tego prawie nie pamiętam ! – powiedział wstając z ziemi. Dziewczyna splunęła mu w twarz wyrywając się.
- Ty nie pamiętasz, ale ona będzie pamiętać ten wieczór przez całe swoje pieprzone życie więc nie rób z siebie teraz wielkiej mi to ofiary !  
- Dobra wystarczy – odezwał się stanowczo Liam.
- Wystarczy ? No powinien zgnić w więzieniu ! Może tam jako cwel poznałby jak to jest kurwa kogoś zgwałcić !
- Ewelina odpuść już – usłyszeliśmy cichą prośbę i wszyscy spojrzeliśmy w górę na bladą Patrycję stojącą u góry schodów. 

*** 
No i jest 29 xD wspominałam coś na twitterze że miał się pojawić w sobotę ale nie zdążyłam mam nadzieję, że się nie gniewacie. ;D 
 Jeśli chciałby ktoś poczytać to napisałam imagin znajduje się ona na blogu Marty ( jego numer to 68 ) zapraszam też na ten wcześniejszy ze mną w roli głównej napisany oczywiście przez autorkę bloga xD 
To chyba wszystko co chciałam wam przekazać spodziewajcie się następnego rozdziału w sobotę :P  
Katy227

wtorek, 14 sierpnia 2012

Rozdział 28


Szłam ciemnym parkiem drogę oświetlały mi tylko stojące latarnie stojące gdzie niegdzie. Spojrzałam za zegarek dochodziła 23 "Louis mnie zabije" pomyślałam i przyspieszyłam kroku. Rozglądałam się wokół z lekkim przerażeniem patrząc na otaczające mnie drzewa wokół. Z powodu późnej pory ludzi nie było, jak widać tylko ja byłam na tyle inteligentna aby wracać pakiem. Wracałam mianowicie od Mikayli która strasznie się za mną stęskniła i po wykładach zaciąga mnie do siebie. Wypiłyśmy trochę i to był powód dla którego wracałam pieszo. Upierałam się że nie chce taxsówi i mam za swoje, komórka rozładowana więc nie pozostaje mi nic innego jak tylko iść. Zawiał chłodniejszy wiatr więc objęłam się ramionami naciągając rękawy bluzy na lodowate dłonie. Usłyszałam za sobą kroki na żwirowej ścieżce. Obróciłam się lekko mając nadzieję że to tylko moja bujna wyobraźnia, lecz niestety w cieniu drzew parę metrów ode mnie ujrzałam wysokiego mężczyznę w dresach i zaciągniętym kapturem na głowie. Ze strachu przełknęłam ślinę i jeszcze bardziej przyspieszyłam tak, że prawie już zaczynałam biec. 
- Hej ty zaczekaj ! - usłyszałam ciężki głos za sobą. Ignorując polecenie szłam dalej z drżącymi rękami z zimna, a może też ze strachu zaczęłam przeszukiwać moja małą torebkę poszukując jakieś broni do obrony. Znalazłam scyzoryk wyciągnęłam go szybko i schowałam do kieszeni bluzy, żebym w razie potrzeby mogła szybko się nim posłużyć. 
- Stój ! - zawołał znowu za mną, nie zwalniając obejrzałam się za siebie i zobaczyłam że mężczyzna podąża za mną. Spanikowana chciałam rzucić się do biegu ale moje nogi jakby skamieniały. Szłam dalej ignorując jego prośby aby się zatrzymała, ale w pewnym momencie poczułam dłoń na moim ramieniu. Przeszedł mnie dreszcz przerażenia ale po chwili otrzeźwiałam.
- Puść mnie ! – wrzasnęłam i zaczęłam się szarpać. Mężczyzna podniósł obie dłonie do góry, a ja odsunęłam się szybko od niego na dwa metry. Przyjrzałam się mu był bardzo wysoki przerastał mnie o ponad głowę. Nie mógł być starszy niż 25 lat. Twarzy nie mogłam się przyjrzeć bo choć staliśmy w świetle latarni jego pół twarzy spowijał cień przez kaptur który miał na głowie. Zmierzył mnie wzrokiem dokładnie mi się przyglądając przeszył mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Ewelina ? 
- Skąd znasz moje imię ? – zapytałam wystraszona. Chłopak się zaśmiał i zdjął kaptur z głowy. Ukazały mi się błyszczące ciemno-blond włosy, brązowe oczy i olśniewający uśmiech. Przyjrzałam się jego twarzy na jego zarysowane kości policzkowe i wąskie usta …
- Luke ? – zapytałam cicho z niepewnością.
- No jasne – odparł z uśmiechem i podszedł i mocno przytulił mnie do siebie – Jejku ile żeśmy się nie widzieli ? Cztery czy pięć lat ? – sama mimowolnie się uśmiechnęłam. Luke był przyjacielem mojego brata sama traktowałam go jakby drugiego brata. Chłopak w wieku 18 lat wyjechał na studia gdzieś w Polsce na które nalegał jego ojciec który miał prywatną firmę handlową, chciał by jego syn przejął interesy po nim, gdyż był jego jedynym dzieckiem. Tak też nasze drogi się rozeszły i więcej go nie widziałam.
- Co ty tu robisz ? w Anglii w ogóle ? – zapytałam odsuwając się od chłopaka.
- Przyjechałem w interesach – wyjaśnił – pomagam ojcu w firmie odkąd zachorował
- Jest chory ? – spytałam zdezorientowana 
- Ma raka – mruknął cicho i zobaczyłam smutek w jego brązowych oczach.
- Przykro mi – powiedziałam tylko nie wiedząc jak się zachować.
- Ty lepiej powiedz co u ciebie ? – zapytał siląc się na sztuczny uśmiech.
- No więc studiuję tutaj jestem na pierwszym roku
- No proszę ty i studia – zagwizdał pod nosem z podziwem, a ja ze śmiechem trzepnęłam go w ramię.
- A ty czego się spodziewałeś ?
- No wiesz chłopaki, imprezy i takie tam …
- To jest między czasie –odpowiedziałam i posłałam mu szeroki uśmiech.
- Zaskakujesz mnie Evans – zwrócił się do mnie po nazwisku
- I jeszcze nie raz zaskoczę Davis – odparłam zadziornie – Idziemy ?
- Właśnie w tym mały problem
- Czemu ? – zmarszczyłam się
- Bo nie wiem jak iść. Głupio mi się przyznać zgubiłem się. – wyjaśnił lekko zakłopotany drapiąc się w tył głowy- Wyszedłem pobiegać i straciłem drogę dlatego cię zaczepiłem…
- No proszę Luke Davis proszący mnie o pomoc nie sądziłam, że ten moment kiedykolwiek nastąpi.
- Nie nabijaj się ze mnie, pomóż mi tylko dojść do centrum dalej sobie poradzę.
- To chodź idę w tamtą stronę – oznajmiłam i pociągnęłam go za rękę- Swoją drogę wiesz nieźle mnie wystraszyłeś.
- Przepraszam byłem już trochę zdesperowany błąkam się już od godziny a tędy mało kto chodzi – wyjaśnił szybko.
- Na długo przyjechałeś ? – zapytałam próbując podtrzymać jakoś rozmowę.
- Na 2 tygodnie chyba jeśli nic się nie przedłuży, a później lecę do Berlina.
- Dużo podróżujesz – stwierdziłam
- Wszystkie obowiązki na wyjeździe przejąłem od ojca. Więc rzadko jestem w jednym miejscu – posłał mi smutny uśmiech.
- To skoro jesteś w Londynie to musimy się jeszcze spotkać – zaproponowałam chcąc poprawić humor chłopakowi.
- Chętnie – odpowiedział od razu. Wymieniliśmy się jeszcze numerami i po dojściu do centrum rozstaliśmy się. Dalej drogą popędziłam szybko do domu.
Docierając na miejsce wszystkie światła były zgaszone. Weszłam więc po cichu żeby nikogo nie obudzić. Spojrzałam jeszcze na komórkę i przypomniało mi się że jest rozładowana. Poczłapałam więc do salonu po ładowarkę. Oświeciłam światło i stanęłam jak wryta.
Na kanapie właśnie zastałam całujących się Nialla i Patrycję. Gdy mnie zobaczyli przenieśli na mnie wzrok. Blondynek zaczerwienił się mocno a jego towarzyszka nerwowo zaczęła poprawiać swoją bluzkę.
- Co tu się do cholery dzieje ?! – warknęłam w stronę Horana – Zostawiłam ją pod twoją opieką, a ty co ? Wykorzystujesz ją ? Ona ma 16 lat !
- 17 – mruknęła Patrycja
- Na górę – warknęłam
- Nie – powiedziała stanowczo
- Powiedziałam na górę ! – krzyknęłam – Bo zadzwonię do twoich rodziców ! – zagroziłam a ona stała tylko z otwartymi ustami chcąc coś powiedzieć ale szybko je zamknęła z zaciętą miną pozbierała swoje buty i sweterek który leżał na ziemi i z dumnie uniesioną głowę poszła na górę.
- Z tobą Niall jeszcze nie skończyłam – powiedziałam do blondyna zbierającego swoje rzeczy. Horan wyprostował się i spojrzał mi w oczy.
- No proszę co masz mi do powiedzenia ? – zapytał hardo.
- Myślałam, że jesteś moim przyjacielem – powiedziałam cicho i zauważyłam zdziwienie w oczach Horana jak widać tego zdania się nie spodziewał – Teraz jednak widzę jak bardzo się myliłam. Zamknij za sobą drzwi jak będziesz wychodził. – dodałam jeszcze tylko spokojnym głosem i udałam się na górę.
*** Patrycja ***
Poszłam naburmuszona na górę. Ewelina traktuje mnie jak dziecko i teraz mnie jeszcze szantażuje, no ale co mogę zrobić nie mam zamiaru teraz wracać do domu. A w szczególności nie teraz gdy załapałam z Niallem taki świetny kontakt. Dzień który razem spędziliśmy zbliżył nas do siebie i zaiskrzyło między nami ale Ewelina musiała wszystko zepsuć. Rzuciłam się na łóżko nie wiedząc co ze sobą zrobić. Po kilku minutach dostałam sms. Spojrzałam na wyświetlacz i gdy zobaczyłam napisz „Niall” od razu się uśmiechnęłam. Otworzyłam widomość i ujrzałam tylko jedno zdanie „wyjrzyj przez okno”. Szybko zwlokłam się z łóżka i poszłam spełnić prośbę. Nadole pod oknem zobaczyłam uśmiechającego się blondyna.
- Co powiesz na imprezę ? – zapytał unosząc jedną brew do góry.
- Chętnie ale jak mam zejść tam na dół do ciebie ? To pierwsze piętro – Horan rozejrzał się poszukując jakieś pomocy.
- Rynna ? – powiedział z łobuzerskim uśmiechem
- Chcesz się bawić w strażaka ?
- A to zabawa z podtekstem ? – odpowiedział pytaniem na co zachichotałam.
- Może
- To jak idziemy ?
- Czekaj – odpowiedziałam mu tylko i ruszyłam do szafy. W końcu na imprezie musiałam jakoś wyglądać. Chwyciłam moje czarne szpilki z czerwoną podeszwą i krótką, czerwoną sukienkę z czarnym paskiem na tali.
- Łap – krzyknęłam przez okno i zrzuciłam sukienkę i buty.
- Chcesz mnie zabić tymi butami ? – usłyszałam tylko w odpowiedzi.
Nie zważając na jęki Horana przewiesiłam sobie torebkę przez ramię i wyszłam przez okno na parapet. Oceniłam odległość między moim oknem a drzewem. Przesunęłam się jak najbliżej niego idąc ostrożnie po gzymsie. Będąc już naprzeciw drzewa chwyciłam się jego grubej gałęzi i weszłam na nią ostrożnie. Przesuwałam się coraz niżej po kolejnych gałęziach a gdy byłam już mniej więcej metr nad ziemią zeskoczyłam.
- No, no jestem pod wrażeniem – zagwizdał Niall
- Idziemy – oznajmiłam i ruszyliśmy do samochodu blondyna. Ruszyliśmy a ja wpakowałam się na tylnie siedzenie aby przebrać się w moją sukienkę.
- Tylko nie podglądaj – rzuciłam w jego stronę rumieniąc się.
- Nie odważyłbym się – odpowiedział śmiejąc się.
Gdy zapinałam już sukienkę przyłapałam niebieskie spojrzenie Nialla w lusterku.
- Miałeś nie podglądać – powiedziałam z wyrzutem.
- Nie podglądałem wydawało mi się że samochód z tyłu jechał …
- Jasne, jesne i nagle zniknął – powiedziałam z sarkazmem.
Po około 10 minutach dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka bez problemu i od razu Horan poszedł do baru po drinki. Siedzieliśmy przez chwilę ja powoli piłam niebieskiego drinka który dostałam a Niall ciągle domawiał sobie następne. W końcu ruszyliśmy na parkiet gdzie świetnie się bawiliśmy, a później znów do baru. Z klubu wyszliśmy po trzeciej rano.
- To jak teraz do domu ? – zapytałam blondynka idąc z nim za rękę przez parking.
- Znam jeszcze takie jedno miejsce gdzie moglibyśmy jeszcze pojechać – ogłosił uśmiechając się głupio.
- Jesteś pewien, że możesz prowadzić ? –zapytałam
- Jestem trzeźwy o nic się nie martw – zapewnił mnie i przyciągnął do siebie złączając nasze wargi. Pocałunek bardzo różnił się od tych którymi mnie obsypywał na kanapie w domu. Te były zbyt natarczywe. W domu całował mnie delikatnie, czule i niewinnie teraz całkiem było inaczej.
- Chodźmy do samochodu – zaproponowałam wyplątując się z jego ramion. Chłopak poszedł za mną i zajął miejsce kierowcy. Sama nie umiałam prowadzić a tym bardziej było by mi trudno przystosować się do i innego ruchu.
 Horan prowadził szybko chyba za szybko ostro wchodząc w zakręty. Zauważyłam że jesteśmy już nie daleko domu gdy skręcił nagle na polną ścieżkę. Po chwili zadowolony Niall zatrzymał się i wyszedł z samochodu. Podążyłam za nim. Okazało się że jesteśmy nad małym jeziorem. Księżyc w pełni pięknie odbijał się od tafli wody oświetlając ciemną noc.
- Pięknie tutaj – powiedziałam uśmiechając się do blondyna, który usadowił się na masce samochodu. Po chwili dołączyłam do niego położyłam się patrząc na gwieździste niebo. Blondyn pochylił się nade mną i wkładając rękę we włosy pocałował mnie namiętnie. Drugą ręką wodził po moim nagim udzie. Przesuwając się coraz dalej.
- Niall nie – mruknęłam cicho odsuwając jego rękę z nogi. Chłopak spełnił moją prośbę i przeniósł dłoń na talie. Zamknęłam oczy próbując rozkoszować się pocałunkiem blondyna, ale nie było długo mi to dane bo znów poczułam jak jego dłoń zjeżdża do moich majtek.
- Powiedziałam nie – stanowczej tym razem go upomniałam.
- Daj spokój ja wiem, że tego chcesz – szepnął mi do ucha tak że poczułam odór alkoholu. Zniżył swoje pocałunki do szyi, a dłonią dalej obejmował moje nagie udo mino że próbowałam go odepchnąć.
- Puść mnie – jęknęłam szarpiąc się coraz bardziej z nim.
- Ale ty chcesz tego każda fanka tego pragnie – odpowiedział i stał się jeszcze bardziej natarczywy. Chwycił moje nadgarstki unieruchamiając je jedną ręką. Drugą zaś rozchylił moje nogi. Uderzyła mnie  panika.
- Puść mnie ! – krzyknęłam, ale on nie zagarował czułam jego ręce na całym moim ciele. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co robić.
- Puść mnie – powiedziałam przez łzy. Ale to nadal nie przyniosło żadnego skutku. Podwinął moją sukienkę a jego dłonie zawędrowały do moich majtek. To zadziałało na mnie jak kubeł zimniej wody. Zaczęłam się kręcić i krzyczeć.
- Cicho – szepnął blondyn przykładając mi swoją dłoń do moich ust, wykorzystałam to sprawnie i ugryzłam go z całej siły.
- Ała ty suko ! – wrzasnął a ja wyswobodziłam się szybko zanim pozostał zdezorientowany i ruszyłam biegiem w stronę otaczającego nas lasu nie obracając się za siebie.




***  
W tym rozdziale nie chciałam oczywiście obrazić jakoś Nialla więc proszę nie krzyczcie na mnie za to co napisałam.
Tutaj macie jeszcze zdjęcie Luka.   

Ktoś mnie jeszcze prosił abym dodała zdjęcia domu więc dodaje te pomieszczenia w których największa akcja się kręci :P      
Stylowa sypialnia z łóżkiem wodnym Morpheo
Sypialnia Louisa
Zdjęcie 519: Ciemny, nastrojowy, nowoczesny salon
Salon

nowoczesne_kuchnie2
Kuchnia
 
Najnowsze trendy w aranżacji jadalni
Jadalnia
 
 Tekst z rynną należy do Marty to jej cytat na potrzeby opowiadania dzięki ci oczywiście za wszelką pomoc :P 
Nie wiem co jeszcze wam tu napisać czekam na waszą opinię na temat tego rozdziału i do następnego xD
Katy227

wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 27


- Miło cię poznać – zaczął Louis podając jej rękę.
- Mnie zdecydowanie bardziej – odpowiedziała Patrycja z wielkim uśmiechem przechodząc na angielski.
- Wiesz Louis mam do ciebie prośbę czy … - zaczęłam ale przerwał mi głośny pisk kuzynki.
- O Boże to Harry Styles! – pisnęła pokazując na schody gdzie znajdował się loczek z Darią. Chłopak skrzywił się słysząc piski dziewczyny.
- Co to za małe piszczące tu robi ? – zapytał oschle.
- Hej – odezwała się od razu z oburzeniem Patrycja.
- To moja kuzynka – wyjaśniłam
- Nie za późno na odwiedziny ?
- Właściwie to nie do końca zwykłe odwiedziny … właśnie miałam się zapytać …
- Zapytać co ? – ponaglił mnie loczek
- Zapytać Louisa – podkreśliłam – Czy Patrycja może się zatrzymać u nas na tydzień ?
- Oczywiście – powiedział bez wahania Lou
- Nie ! – zaprzeczył stanowczo Harry
- A to czemu ?
- To nie jest hotel
- A to nie jest argument – odgryzłam się od razu.
- A co mam do MOJEGO – zaznaczył znacząc ostatnie słowo – domu przyjmować wszystkie rozwrzeszczane fanki ?!
- Daj spokój i tak za 4 dni wyjeżdżacie w trasę …
- No właśnie i przez te cztery dni chcę odpocząć
- Louis – jęknęłam szukając u niego pomocy
- Ewelina pokaż Patrycji swój stary pokój może się tam zatrzymać – odpowiedział z uśmiechem.
- Louis ! – tym razem to Harry wrzasnął
- Jesteś wspaniały – szepnęłam mu na ucho i pocałowałam w policzek
- Czy nikt tu się nie liczy z moim zdaniem ? – zapytał ale nikt nie odważył się odpowiedzieć na jego pytanie.
Wzięłam zadowolona walizkę Patrycji i pociągnęłam je obie w stronę schodów. Gdy zniknęłyśmy z oczu chłopaków Patrycja odezwała się po raz pierwszy od dłuższego czasu.
- Myślałam, że Harry jest milszy
- Oh … nie przejmuj się nim na po prostu dzisiaj zły dzień – odpowiedziałam tylko i między nami zapadła cisza.
- To mój pokój i Louisa jeżeli tylko byś czegoś potrzebowała to pukaj – odezwałam się w końcu pokazując drewniane drzwi. Przeszłyśmy dalej i pokazałam jej następne sypialnie chłopców, a na końcu jej tymczasowy pokój.
- To tu – oznajmiłam wchodząc do środka – Łazienkę nasz własną na wprost. Jesteś głodna ?
- Nie, tylko zmęczona
- To ja cię już zostawię samą – powiedziałam zmierzając ku drzwiom.
- Ewelina wiem, że trochę kłopotów ci już narobiłam a dopiero przyjechałam ale wiedz że jestem ci wdzięczna za pomoc – usłyszałam jeszcze za sobą, odwróciłam się i posłałam Patrycji ciepły uśmiech.
- Nie ma za co – odpowiedziałam tylko i poszłam w stronę mojej sypialni. Zmęczona pochwyciłam tylko moją pidżamę i ruszyłam do łazienki pod prysznic. Relaksując się ciepłą wodą zeszło mi trochę dłużej niż zwykle. Wysuszyłam dokładnie moje włosy i uplotłam je w luźny warkocz. Gdy wróciłam do pokoju zastałam Louisa tylko w spodniach od pidżamy przed laptopem. Przygryzłam dolną wargę spoglądając na jego umięśniony tors.
- Strasznie dzisiaj się guzdrałaś, aż musiałem skorzystać z innej łazienki – powiedział zamykając laptop.
- Mogłeś powiedzieć to bym się pospieszyła
- Nie bardziej mnie gryzie to, że też nie pomyślałem żeby do ciebie dołączyć – po tych słowach posłał mi zadziorny uśmiech, zaśmiałam się jeszcze tylko i ruszyłam zgrabnie go omijając w stronę łóżka.
- A ty dokąd ? – zaśmiał się i złapał mnie w tali przyciągając mnie do siebie – Musimy nadrobić prysznic – mruknął mi do ucha całując po szyi. 
- Zmęczona jestem – mruknęłam w jego stronę
- Ja cię już obudzę – szepnął i ugryzł mnie w szyję.
- Ała – jęknęłam śmiejąc się głośno wyplątałam się z jego objęć.
- Poczekaj jeszcze z drugiej strony – powiedział uśmiechając się łobuzersko.
- O nie nie … - wyjąkałam śmiejąc się i zaczęłam uciekać. Niestety daleko nie zaszłam, bo przy drzwiach dogonił mnie Louis i mino moich sprzeciwów wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka. Położył się nade mną krępując mi nadgarstki nad głową. Od razu owinął mnie jego słodki zapach rozkoszując moje nozdrza.
- Teraz mi się nie wywiniesz – oznajmił i znowu ugryzł mnie.
- Prze … przestań – wyjąkałam śmiejąc się. Pochylił się do mojej twarzy uśmiechając się.
- Ja dopiero zacząłem – oznajmił ale ja nie chcąc czekać na jego dalsze tortury pokonałam ostatnie centymetry do jego ust i złączyłam je z moimi. Jego ciepłe wargi nie czekając na inne zachęty zawładnęły moimi. Język od razu złączył się z moim w namiętnym tańcu. Chłopak puścił w końcu moje nadgarstki i jedną dłoń wplątał w moje włosy a drugą zabłądził pod koszulką. Nie pozostając mu dłużna oplotłam rękami jego szerokie ramiona przylegając bardziej do jego nagiego torsu.  
Nagle rozległo się pukanie odepchnęłam szybko z siebie Tomlinsona.
- Ewelina ?! – rozległo się pytanie Patrycji za drzwi.
- Tak ?
- Gdzie jest kuchnia chce mi się pić ?
- Na dole drugie drzwi po lewej – odpowiedziałam od razu usłyszałam jeszcze ciche „dzięki” i kroki odchodzącej dziewczyny.
- To na czym żeśmy to skończyli ? – zapytał retorycznie Louis i przyciągnął do siebie szybko pozbył się mojej cieniutkiej bluzeczki i wrócił do namiętnego pocałunku. Jego dłonie szybko odnalazły przerwaną ścieżkę, a we mnie zagotowało się pożądanie przez co nasze ruchy stawały się coraz bardziej namiętne. Przygryzłam dolną wargę chłopaka przy pocałunku przez co cicho jęknął. Uśmiechnęłam się na ten dźwięk i wbiłam paznokcie w jego rozgrzane plecy rozkoszując się ciepłem jego ciała nade mną. Zaczęłam się dobierać do jego spodni od pidżamy opuszczając je powoli na ile sięgałam. Gdy były opuszczone do kolan zaczął się mały problem na który Louis nie zwracał zbytniej uwagi. Zaczęłam się spodnim wyginać pomagając sobie nogami aby pozbyć się niechcianego ubrania.
- Co ty robisz ? – zapytał po chwili odrywając się ode mnie.
- A jak myślisz próbuję cię rozebrać – na moje słowa wybuchł niepohamowanym śmiechem - No z czego się śmiejesz pomógłbyś.
Ciągle chichocząc pozbył się spodni i powrócił do obsypywania pocałunkami mojego spragnionego ciała. Ale tym razem znów przerwało nam pukanie Louis tylko przewracając oczami westchnął i osunął się na poduszkę obok.
- Ewelina ? – znów za drzwi usłyszałam głos mojej kuzynki
- Tak ?
- Zrobiłam herbatę chcesz też ?
- Nie dzięki – odkrzyknęłam i usłyszałam już tylko oddalające kroki dziewczyny. Uśmiechnęłam się sama do siebie i usidłam okrakiem na Louisie przylegając do jego torsu – Już nie będzie nam przeszkadzać – podsumowałam co chłopak przyjął z entuzjazmem i oddał mi pocałunek. Ręce zawędrowały do zapięcia stanika gdy znów rozległo się pukanie.
- Louis może ty się napijesz herbaty ? – znów usłyszeliśmy przez drzwi pytanie Patrycji.
- Nie ! – ryknął zdenerwowany.
- Tak tylko pytam – usłyszałam smutny głos kuzynki i znowu oddalające się jej kroki.
- Zadowolony jesteś z siebie ?! – zirytowana podniosłam głos w jego stronę.
- A co ja zrobiłem ?
Zła na chłopaka zignorowałam jego pytanie zeszłam z niego podniosłam koszulkę z podłogi i szybkim ruchem ubrałam ją na siebie.
- No daj spokój nie obrażaj się … - zaczął ale szybko mu przerwałam
- Dobranoc – warknęłam zgasiłam światło i położyłam się z krańcu łóżka otulając się ciasno kołdrą.
   
*Patrycja*
Obudziłam się dość wcześnie jakoś trudno mi było spać tak daleko od domu, a tym trudniej że spałam pod jednym dachem z mniejszą połową One Direction. Choć coś mi się wydawało że nie moja osoba nie przypadła im do gustu. Harry chyba skreślił mnie od razu a Louis wydawał się miły ale chyba po wczorajszym nie wydawało mi się że nadal w stosunku do mnie taki będzie. Postanawiając naprawić moje błędy postanowiłam zmienić moje zachowanie rozhisteryzowanej fanki może będę wtedy dla nich mnie irytująca i mnie polubią. Ubrałam się starannie dobierając ubrania i włosy pokręciłam w lekkie fale chciałam wypaść przed nimi dzisiaj jak najlepiej. Zeszłam po schodach do kuchni oczekując że tam będą lecz jakie spotkało mnie rozczarowanie gdy nikogo tam nie spotkałam. Spojrzałam na zegar nad lodówką który wskazywał ósmą. No rzeczywiście mogli jeszcze spać. Słysząc lekkie burczenie w brzuchu postanowiłam zając się śniadaniem. Zajrzałam do dużej lodówki poszukując tak czegoś ciekawego.
- Nie wiem kim jesteś ale odsuń się od lodówki – usłyszałam męski głos za sobą i zdezorientowana obejrzałam się za siebie.
- Niall – rozpoznałam chłopaka i posłałam mu promienny uśmiech. Zmierzył mnie wzrokiem podejrzliwie i zapytał
- Jesteś jakąś nową laską Harrego ?  
- Co ja ? Nie – zaprzeczyłam szybko.
- To fajnie bo Hazza zawsze te najfajniejsze laski wyrywa – powiedział posyłając mi ciepły uśmiech i siadając na wysokim krześle przy blacie.
- Czyli jestem fajna ? – wypaliłam zanim zdążyłam się zastanowić chłopak od razu się zawstydził i uroczo zaczerwienił.
- No chyba tak – wyjąkał
- Herbaty ? – zaproponowałam nie wiedząc co powiedzieć.
- Jasne – mruknął uśmiechając się widocznie był wdzięczny że zmieniłam temat - Właściwie to nie powiedziałaś mi jeszcze co ty tu robisz
- Jestem kuzynką Eweliny – wyjaśniłam zaczynając wyciągać szklanki z szafki. Niestety z powodu trzęsących się rąk szklanka wyślizgnęła mi się i wylądowała z głośnym hukiem na podłodze.
- Cholera – mruknęłam
- Pomogę ci - od razu zaoferował się Niall.
Ledwo posprzątaliśmy w kuchni zjawił się Harry.
- Co tu się dzieje ? – zapytał zaspany
- Nic, nic – zapewnił go Horan.
- Niall ? – zapytał zdziwiony – Co ty tu robisz ?
- Moja lodówka jest pusta więc pomyślałem że skorzystam z waszej – odpowiedział jakby to było oczywiste uśmiechając się.
- Harry ty na nogach ? – usłyszałam z korytarzu głos Eweliny. Czy ja wszystkich obudziłam ?
- Coś mnie obudziło – mruknął i nalał sonie soku.
Dziewczyna w pełni ubrana usiadła obok Horana i jej wzrok spojrzał na mnie i uderzyła się ręką w czoło.
- Cholera Patrycja zapomniałam o tobie – mruknęła
- Nic nie szkodzi poradziłam sobie sama
- Nie o to chodzi zaraz wychodzę na wykłady, a z tobą nie ma kto zostać – wyjaśniła
- Na mnie nie patrz – od razu powiedział w obronnym geście Hazza.
- Louis też mówił, że ma plany – powiedziała do siebie.
- Ja mogę z nią zostać – zaproponował nagle Niall wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Ty ? – zapytała Ewelina
- No co i tak nie mam nic lepszego do roboty
- Ale … - zaczęła lecz Harry jej przerwał
- Ewelina co się przejmujesz to już martwić się nie musisz
- Nie jestem pewna … - znowu zaczęła
- Oj daj spokój co Niall może robić z dziewczyną ? Wyścig kto pierwszy do lodówki albo jedzenie na czas ? No proszę cię
- Dzięki – mruknął smutno Niall
- Nie martw się Niall ja chętnie wzięłabym udział w tym wyścigu do lodówki – powiedziałam starając się pocieszyć blondyna, a on obdarzył mnie słodkim uśmiechem. 
*** 
Jest 27 ! No chyba najdłuższy jak do tej pory ciągle jęczałyście że krótkie to się postarałam i proszę tylko przepraszam że tak późno ale jeszcze 15 minut jest wtorek :P 
Przepraszam za wszystkie błędy bo rozdział w strasznym pośpiechu pisałam ;D ale zdążyłam. Proszę was też bardzo o komentarze doceńcie to że dla was się poświęcam xDD 
Katy227