piątek, 28 września 2012

Rozdział 35


* 2 tygodnie później *            
Zaparkowałam samochód na podjeździe i wyszłam ostrożnie z niego aby nie pośliznąć się na oblodzonym chodniku. Popatrzyłam w górę na opadające płatki śniegu na moje włosy. Mimowolnie uśmiechnęłam się na miłe wspomnienie które przyszło mi na myśl.
     - Louis no pospiesz się – mruknęłam poganiając chłopaka stojąc przed samochodem. Brunet zamknął domek letniskowy i podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- Obiecaj mi, że jeszcze tu wrócimy. Na dłużej – zaznaczył- Bez problemów tylko ty i ja… no i jeszcze łóżko – dodał szczerząc się głupkowato.
- Louis – jęknęłam – Daria zaginęła a ty tylko o sobie…
- O nas – poprawił i pogłaskał mnie zimną dłonią od mrozu po policzku – Zapomnij teraz o innych tutaj jesteśmy tylko ty i ja – po tych słowach złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię – wyszeptałam
- Ja ciebie też – odpowiedział. Na jego włosy spadł powoli płatek śniegu który po chwili stopniał. Spojrzałam w niebo.
- Popatrz śnieg pada – powiedziałam zauroczona patrząc na wirujące płatki spadające z nieba.
- Uwielbiam twój uśmiech – oznajmił nagle i znów mnie do siebie mocno przytulił.
Wyjęłam z bagażnika małą reklamówkę i ruszyłam z uśmiechem do drzwi. Po cichu weszłam do środka i zdjęłam mój płaszczyk oraz buty. Gdy już myślała że uda mi się przejść nie zauważenie jak z pod ziemi wyrósł Louis.
- Gdzie byłaś ? – zapytał surowym tonem.
- Tu i tam – odpowiedziałam wymijająco chwyciłam reklamówkę chowając ją za plecami i podeszłam do Tomlinsona aby pocałować go na powitanie.
- Czyli ?
- No u Mikayli i później byłyśmy na mieście - skłamałam
- Co tam chowasz ? – zapytał znowu ponuro.
- Nic – zaprzeczyłam szybko.
- Przecież widzę, nie jestem głupi
- To nie dla twoich oczu – powiedziałam odsuwając się od Louisa.
- Pokarz – zażądał sięgając za mnie 
- Nie – powiedziałam podniesionym głosem.
- Spotkałaś się w taki razie jakimś facetem tak ? i to od niego ? – mówił wściekły.
- Co ?! Nie zwariowałeś ?!
- Przyznaj się lepiej !
- Louis to się robi już chore ! Przestań być ciągle chorobliwie zazdrosny ! – wykrzyczałam tracąc cierpliwość.
- Denerwujesz się czyli jednak zdradzasz mnie znowu tak ?! – oskarżył mnie patrząc na mnie uważnie.
- Czy ciebie już do końca pojebało ?! Mam tego dość gdziekolwiek pójdę czy na kogokolwiek spojrzę to od razu cię zdradzam.
- To do cholery gdzie byłaś się pytałem ?! – krzyknął. Po tych słowach coś we mnie pękło i w moich oczach znalazł się łzy.
- Byłam w sklepie idioto ! Po prezent na twoje zjebane jutrzejsze urodziny ! – zdenerwowana rzuciłam reklamówką z prezentem mu po nogi – Zadowolony ?!  
- Ewelina – jęknął przepraszająco gdy wyminęłam go wściekła.
Miałam serdecznie dość już tego wszystkiego. Odkąd wróciliśmy z domku jest z dnia na dzień coraz gorzej. Ciągłe jego podejrzenia i sceny zazdrości doprowadzają mnie do szału. Na początku myślałam, że mu przejdzie, że to tylko chwilowe, że muszę odzyskać jego zaufanie i starałam się jak mogłam, ale to nic nie daje tylko ciągle się pogarsza.
Usiadłam naburmuszona przy wyspie w kuchni obok Harrego w samych bokserkach.
- Problemy w raju ? – zapytał z głupim uśmiechem.
- Panienka do towarzystwa już poszła ? – odgryzłam się sarkastycznie.
- Za to że wam się nie układa nie odgrywaj się na mnie – powiedział oschle i wyszedł z butelką wody w ręce.
Znowu na kacu. Harry po tym jak zniknęła Daria totalnie się załamał, a właściwie to nie poprawka uciekła i na dodatek razem z pieniędzmi które jej pożyczył na niby operację jej chorej mamy. Po blondynce słuch zaginął. Liam sugerował aby zgłosić to na policję ale Hazza nie chciał. W zamian za to zaczął pić i ciągle jakieś panienki sprowadzać do domu. Nie osądzałam go wiem, że ból musi załagodzić na swój sposób choć jego metody najlepsze to nie były…
**
Gdy następnego dnia obudziłam się w łóżku obok mnie Louisa już nie było. Przeciągnęłam się leniwie nie mając ochoty wyjść z ciepłego łóżka. Po paru minutach drzwi się uchyliły i niepewnie wszedł do pokoju Louis z tacą ze śniadaniem. Uniosłam jedną brew do góry.
- Louis Tomlinson zrobił mi śniadanie do łóżka – powiedziałam z niedowierzaniem – Jest to przynajmniej zjadliwe ? – zapytałam gdy podszedł.
- Jest, starałem się to w ramach przeprosi za wczoraj. Przesadziłem przepraszam.
- Przesada to mało powiedziane – mruknęłam biorąc kubek z herbatą do rąk.
- Wiem zawaliłem nie musisz mi tego przypominać – powiedział ze spuszczonym wzrokiem siadając na łóżku obok mnie.
- Obiecaj mi tylko, że dzisiaj na imprezie będziesz się zachowywał – zaproponowałam z brunet przewrócił oczami – Obiecaj
- Dobrze obiecuje – ogłosił i sięgnął do mojej miseczki z płatkami żeby mi parę ukraść ale uderzyłam go w łapę.
- Moje – powiedziałam z miną obrażonego dziecka.
- Ale ja zrobiłem – argumentował
- Dla mnie – uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Teraz podziękuj - poklepał się palcem w policzek. Nachyliłam się ku niemu ale oczywiście obrócił głowę i pocałunek wylądował prosto w jego usta.
- Jesteś nie możliwy – skomentowałam.
- Czemu się czepiasz, dzisiaj moje urodziny więc chyba mi się coś należy.
- Jutro są – przypomniałam mu – Dzisiaj tylko impreza.
- Ale jutro ty jedziesz na święta do Polski ja do Doncester więc nie będzie kiedy nawet wiesz – poruszał śmiesznie brwiami.
- Jak zasłużysz to znajdziemy czas – podsumowałam całując go w policzek.
*
Oślepił mnie błysk fleszy gdy wysiadłam z samochodu. Louis szybko zaproponował mi swoje ramię i weszliśmy do klubu, gdzie impreza już się rozkręciła. Gdy tylko weszliśmy do środka DJ zapowiedział przybycie solenizanta i mały tłum rzucił się ku Louisowi aby złożyć mu życzenia. Wyszeptałam brunetowi, że później go znajdę i sama udałam się do baru po drinka. Moją uwagę zwrócił Zayn siedzący z boku palącego papierosa.
- Fuj weź to zgaś – powiedziałam podchodząc do niego. Mulat uśmiechnął się ale spełnił moją prośbę – Co się stało że nasz słynny Malik sam tu siedzi ?
- Jakoś nie mam ochoty na zabawę – mruknął, pokiwałam kelnerce aby przyniosła nam po kieliszku co szybko spełniła.
- Póki Louis nie wróci ty musisz mi zapewnić rozrywkę, no chyba że nie dasz rady to znajdę sobie kogoś lepszego… - podpuściłam go.
- Czopku nikogo lepszego niż ja nie znajdziesz – połknął haczyk i obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
- No to na parkiet – zaproponowałam od razu, ściągnęłam mu jego kapelusz w stylu Majkela Jacksona i założyłam na swoją głowę i pociągnęłam go za rękę.
Po paru głębszych Zayn się rozluźnił i jak widać nabrał ochotę na zabawę nie tylko ze mną właśnie obserwowałam go jak wywija z jakąś blondynką z jakiegoś zespołu którego nie pamiętałam nazwy.
- Jak się bawisz ? – szepnął mi ktoś do ucha za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam już lekko wstawionego Louisa.
- Ty jak widać nieźle – skomentowałam jego stan.
- No wiesz z każdym z gości wypada się napić – uśmiechnął się.
Przy stanowisku DJ zrobiło się małe zamieszanie i muzyka umilkła. Wszystkie oczy skierowały się w tamtą stronę, aby ujrzeć spitego Harrego gramolącego się do mikrofonu.
- Tak więc – zaczął loczek opornie mówić – Zbliża się dwunasta i chyba wypada mojemu najlepszemu, a jakże już staremu przyjacielowi złożyć życzenia. Więc Louis gdziekolwiek tu jesteś – zaczął się rozglądać Harry po sali wytężając wzrok – a cię nie widzę. W każdym razie wszystkiego najlepszego, no i dużo seksu i w ogóle szczęśliwego pożycia seksualnego – gadał bez sensu odpychając od siebie jedną ręką DJ-a który próbował zabrać mu mikrofon.
- Spieprzaj dziadu – warknął na niego – Tak więc kontynuując proszę o wjazd tortu oczywiście mojego pomysłu.
Na salę wjechał ogromny tort w kształcie … gołej kobiety z dwiema świeczkami na piersiach. No tak czego by się byłoby można spodziewać po Harrym…
Sala oczywiście wypełniła się śmiechem z czego loczek szczególnie. Odśpiewaliśmy wszyscy razem „Happy bithday” Louisowi, po czym on sam zdmuchnął świeczki.
- Tak więc teraz czas na drugą niespodziankę – odchrząknął znów Harry – Tą niespodzianką jest prezent oczywiście ode mnie … a i reszty chłopaków ale on czeka na parkingu – wyjaśnił. Louis podekscytowany pociągnął mnie za sobą. Na parkingu stało nowiutkie   Lamborghini Gallardo z czerwoną kokardą. Tommo nie mógł się opanować ze szczęścia. Gdy chłopcy wyszli z tłumu brunet rzucił się na nich ściskając po kolei każdego z nich.
- A i najważniejsze – odezwał się Liam – Kluczyki – zadzwonił nimi przed Lou ale ja sprytnie je przechwyciłam.
- To będzie bezpieczne tutaj – podsumowałam chowając kluczyki sobie do stanika.
- Co ? Czemu ? – zawył Tomlinson.
- Pjany jesteś więc dzisiaj ci nie będą potrzebne – wyjaśniłam
- Widzisz Louis, takie są baby potrafią zabić nawet największą radość – powiedział Niall klepiąc pocieszająco klepiąc bruneta.
Ze śmiechem wróciłam do klubu. Kierując  się ciemnych holem do łazienki ktoś złapał mnie nagle za nadgarstek i obrócił, przywarł swoim ciałem do ściany po czym gwałtownie wbił się w moje usta. Ogarnął mnie zapach alkoholu w jego oddechu i słodkich perfum.
- Louis ? – oderwałam się z pytaniem
- Przyszedłem odebrać swój drugi prezent – wymruczał mi do ucha przygryzając jego płatek.
- No ale chyba nie chcesz zrobić tego w korytarzu – westchnęłam czując jak podniecenie we mnie narasta.
- Na górze jest mały gabinecik – mówił całując mnie po szyi – a w nim taka samotna, pusta, kanapa …
- No to na co czekasz – odpowiedziałam po czym od razu pociągnął mnie za rękę na górę tylnymi schodami.
Weszliśmy do małego pomieszczenia namiętnie się całując.
- Zaczekaj – oderwał się Louis ciężko dysząc wygrzebał z kieszeni kluczyk do drzwi starając się celną do dziurki do klucza. Zaśmiałam się z jego nerwowych prób.
- Może pomóc – zaproponowałam
- Dam radę – mruknął poczym w końcu przekręcił zamek.
- To na czym skończyliśmy ? – zapytałam podchodząc do niego odpinając powoli guziki jego koszuli. Chłopak bez problemu znalazł zamek mojej sukienki którą szybko zsunął ze mnie obcałowując moją nagą szyję i ramiona.
- Piękna bielizna – pochwalił mój czarny koronkowy, prześwitujący komplecik.
- A co byś powiedział gdybym pozbyła się tego ? – zapytałam odpinając stanik przygryzając dolną wargę. Jego erekcja na ten widok znacznie się powiększyła co widać było nawet przez spodnie.
- A bez tego ? – powiedziałam zsuwając swoje cienkie figi.
- Podoba jak cholera – stwierdził podchodząc do mnie potykając się o własne nogi, przez co mój uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
Swoimi ciepłymi dłońmi przysunął mnie bliżej siebie. Moje ręce zaczęły się bawić jego paskiem od spodni. Po chwili i one zjechały w dół. Louis złączył swoje ciepłe wargi z moimi i zaprowadził mnie na kanapę gdzie położyliśmy się nie przerywając namiętnego tańca naszych języków. Zarzuciłam nogę na jego biodro aby być bliżej niego.
W dole mojego brzucha poczułam pożądanie sięgające zenitu.
- Wejdź we mnie – wyszeptałam do jego ucha. Tommo uśmiechnął się zadziornie i pozbył się szybko swoich bokserek i od razu gwałtownie znalazł się we mnie w całej swojej okazałości na co zareagowałam głośny jękiem. Wbiłam paznokcie w jego nagie pośladki chcąc go więcej. Chłopak zaczął poruszać swoimi biodrami przez co doprowadzał mnie do błogości. Czułam jego dłonie poruszające się po całym moim ciele.
-Louis … - jęknęłam gdy przyspieszył tępo. Czułam jak napięcie w dole mojego brzucha narasta coraz bardziej sięgając coraz bliżej szczytu. Po chwili doszłam z głośnym jękiem, a niedługo i on dołączył do mnie wypełniając mój wnętrze swoim nasieniem.
Opadliśmy ze zmęczeniem przytulając się do siebie ciężko dysząc.
- Kocham cię – szepnęłam
- Ja ciebie też – odpowiedział całując mnie we włosy.
Po chwili poczułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i przytulając się do ciepłej piersi Tomlinsona zasnęłam.
** Louis **
Patrzyłem jak Ewelina słodko zasnęła na mnie lecz gdy chciałem już też zasnąć zaczęła się nie miłosiernie wiercić przez co spadłem z małej kanapy. Z westchnięciem wziąłem koc leżący obok i czule przykryłem brunetkę. Postanowiłem się ubrać i zejść jeszcze się pobawić.
- Gdzie do cholery się moje spodnie – szukałem po ciemku aby nie obudzić Eweliny.
- Kurwa mać – jęknąłem nadeptując na coś na ziemi. Schyliłem się i jak się okazało były to kluczyki od mojego nowego samochodu. Uśmiechnąłem się do siebie, ubrawszy się wyszedłem z pokoju gdzie zastałem schlanego Harrego z butelką wódki w ręce.
- Mam kluczyki – pochwaliłem się. Na twarzy loczka zamajaczył dziki uśmiech.
- No to jedziemy !  
*** 
Jak myślicie co zbroją na przejażdżce 1D ? 
Przepraszam za środę ale nie dałam rady w zamian ekstra długi przed ostatni rozdział :P Który się skończyć nie chciał ...
Postaram się z następnym jak najszybciej więc czekajcie ;D 
Tak co by tu jeszcze chyba wam muszę się pochwalić moją dwóją z ortografii :p Ale za mnie pisarka xDD 
A i obiecana scenka +18 ;P
Ps: PRZEPRASZAM Z GÓRY ZA BŁĘDY  
Katy227

środa, 19 września 2012

Rozdział 34


- To chyba wszystko – zwróciłam się do Mikayli która odbierała mnie dzisiaj ze szpitala. Minęły dwa dni od kłótni z Louisem i od tamtej pory się z nim nie widziałam. Nie odbierał moich telefonów więc nawet nie wiem czy on wie, że wychodzę dzisiaj. Jak widać nie obchodzę go już postarałam się opanować łzy jakie cisnęły mi się do oczu i już więcej nie płakać.
- To idziemy ? – zapytała moja przyjaciółka na co pokiwałam smutno głową. Rozejrzałam się jeszcze raz po sali specjalnie zwlekając wciąż miałam nadzieję, że Louis się zjawi i powie że mi wszystko wybacza.
Z ciężkim sercem opuściłam szpital. Szłam cicho za Mikaylą patrząc na swoje stopy. Nagle brunetka się zatrzymała przez co wpadłam na nią.
- Chyba ktoś do ciebie – powiedziała z uśmiechem. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam Louisa niedbale opartego o swój samochód. Gdy nasze spojrzenie się spotkały posłał mi szeroki uśmiech.
- Louis – szepnęłam i w moich oczach zebrały się łzy. Puściłam się biegiem przez parking w prosto w jego otwarte ramiona. Kurczowo objęłam się jego mocno.
- Przepraszam ja tak bardzo przepraszam – mówiłam przez płacz i ukryłam twarz w zagłębieniu jego szyi, wdychając jego słodki zapach.
- Nie płacz kocie – powiedział ze śmiechem i wziął moje policzki w swoje dłonie wycierając łzy z nich – Już jestem i ci wybaczam słyszysz ? Kocham cię.
Po tych słowach jego wargi nie pewnie musnęły moje. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele. Oddałam się w pełni jemu i jego miłości. Wiedziałam że go kocham najbardziej na świecie i nigdy przenigdy nie chcę go stracić. Jego ciepłe wargi coraz namiętniej napierały na moje. Wsunęłam swoje ręce w jego włosy przyciągając go jeszcze bardziej do siebie. Przyległam do niego całym swoim ciałem chcąc być jak najbliżej niego.
Za nami rozległy się głośne oklaski i gwizdy, oderwałam się od Louisa z szerokim uśmiechem i zobaczyłam pozostałą czwórę chłopaków stojących z boku razem z Mikaylą.
- Gorzko, gorzko ! – zawołali, Louis nie potrzebując dalszych zachęt znów namiętnie mnie pocałował odchylając mnie lekko do tyłu.
- Moja szkoła ! – zawołał Harry no co zareagowałam śmiechem odrywając się od chłopaka. W tej chwili poczułam się najszczęśliwsza na świecie mając obok siebie cudownego chłopaka i oddanych przyjaciół.
- Teraz pozwól, że cię porwę – powiedział z łobuzerskim uśmiechem Louis i wziął mnie na ręce.
- Tylko zabezpieczajcie się ! – krzyknął za nami Zayn – Jestem zbyt młody i piękny by być wujkiem !
*
Po półgodzinnej jeździe samochodem dojechaliśmy na obrzeża Londynu. Louis zaparkował samochód na żwirowym podjeździe przy małym letniskowym domku. Wyszliśmy z samochodu na mroźne, grudniowe powietrze, szczypujące mnie w policzki.
- Dzisiaj jest cały nasz – oznajmiał brunet pokazując na domek i obejmując mnie w tali.
- Ah tak – powiedziałam wodząc lekko palcem po jego policzku – A co będziemy tam robić ? – zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
- Godzić się – powiedział z zadziornym uśmiechem. Spojrzał na moje wargi i już wiedziałam, że miał ochotę mnie pocałować, ale sprawnie wykręciłam się z jego ramion i chwyciłam do za rękę ciągnąc za sobą.
- Chcę zobaczyć go w środku – oznajmiłam. Chłopak z lekkim ociąganiem spełnił moją prośbę i otworzył mi drzwi domku. Gdy weszliśmy ukazał mi się salon w ciemnych kolorach co dodawało temu miejscu uroku. Po prawej był kominek przed którym leżał puchaty biały dywanik. Pod ścianą ustawiona była garderoba gdzie Louis włożył nasze kurtki, a niedaleko małego telewizora dopasowana do pomieszczenia kanapa. Z boku też znajdowały się drewniane schody na górę.
- Co jest na piętrze ? – zapytałam zerkając na schody.
- Sypialnia i łazienka – odpowiedział uśmiechając się.
- To tam zajrzymy później – uśmiechnęłam się – zimno tu trochę – dodałam po chwili ciszy.
- Rozpalę w kominku – od razu zaproponował chłopak.
Gdy chłopak zajmował się rozpaleniem ognia ja poszłam do kuchni i zrobiłam nam ciepłej herbaty. Kiedy już wróciłam chłopak siedział zadowolony na białym dywaniku przed kominkiem szczerząc się.
- Gotowe – podsumował, uśmiechnęłam się pod nosem widząc jego starania. Usiadłam przy nim przy kominku. Podałam mu kubek z ciepłą herbatą z którego pociągnął łyk i odstawił na bok.
- Wiesz … - powiedział przysuwając się bliżej mnie
- Tak ? – powiedziałam specjalnie nie skupiając na nim swojej uwagi patrzyłam na płomienie pochłaniające drewno w kominku.
- Kocham cię – szepnął zsuwając ramiączko mojej koszulki i całując mnie w nagie ramię.
- Naprawdę ? – zapytałam rozkoszując się dotykiem jego ust na mojej nagiej skórze.
- Wątpisz w to – szepnął przygryzając płatek mojego ucha.
- Myślę, że powinieneś mnie dobrze przekonać.
Na te słowa gwałtownie złączył swoje usta z moimi w żarliwym pocałunku. Poczułam jeszcze smak herbaty na moich wargach którą niedawno pił. Chłopak obrócił mnie tak że teraz leżał on nade mną przyciskając swoje ciało do mojego. Zarzuciłam nogę na jego biodro, a on zaczął gładzić moje udo. Jego druga dłoń powędrowała pod moją koszulkę gładząc moją nagą skórę.
- No dobrze przekonujesz – wydyszałam próbując złapać oddech po pocałunku.
- Ja dopiero zaczynam – szepnął i jednym rucham pozbył się mojej koszulki. Jego ciepłe wargi zaczęły całować mój nagi brzuch przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Sama nie chcę pozostawać mu dłużna pozbyłam się jego bluzki podziwiając jego tors. Chcą przejąć inicjatywę przeturlałam się i teraz ja byłam na górze.
- Tym razem to ja się tobą zajmę – powiedziałam zadziornie i zaczęłam się dobierać do jego spodni.
- Uwielbiam się taką dziką – mruknął szczerząc się głupio.
- Zamknij się – powiedziałam śmiejąc się i złączyłam nasze wargi w namiętnym pocałunku który jeszcze bardziej podniecił mnie do dalszej zabawy …
*
Następnego ranka obudził mnie natarczywy dzwonek mojej komórki. Na oślep nie chcąc przerywać sobie drzemki w ramionach Tomlinsona wygrzebałam ją z szafki nocnej.
- Słucham ? – powiedziałam zaspanym głosem.
- Hej nie przeszkadzam ? – zapytał lekko podenerwowanym głosem Harry.
- Tak przeszkadzasz – jęknęłam otwierając oczy, popatrzyłam na Louisa który przyglądał mi się swoimi niebieskimi ślepkami na które opadały brązowe kosmyki.
- Przepraszam ale … - zaczął loczek kiedy Louis właśnie zanurkował pod kołdrę.
- Ale co ? – zapytałam czując na swoim nagim ciele pocałunki bruneta.
- Daria zniknęła – powiedział z przejęciem w głosie.
- Co ?! – wrzasnęłam gwałtownie się podnosząc kopiąc przy tym Louisa i usłyszałam z dołu jego stłumiony jęk.  
*** 
Jak myślicie co się stało z Darią ? 
Cieszycie się że Louis i Ewelina się pogodzili ?

Tak więc co tu napisać chyba to że nie chciało mi się pisać scenki +18 więc tak wiem karygodnie to skróciłam ;D Ale w ramach rekompensaty powiem że jeszcze jedna tak scena się pojawi przed końcem opowiadania. 
Właśnie co do końca opowiadania wymyśliłam coś co wam może się spodobać no ale nie wyprzedzajmy faktów narazie pozostawię was w niepewności :P 
(ale powiem jedno żeby wątpliwości nie było, zakończenie jest już zaplanowane i bez wątpienia nastąpi) 
To chyba na tyle proszę o komentarze :P 
Katy227

środa, 12 września 2012

Rozdział 33


Otworzyłam moje oczy mrugając kilkakrotnie starając odzyskać ostrość widzenia. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam że jestem w szpitalu. Obok mnie na krześle oparty głową o moje łóżko spał, śliniący się właśnie Louis. Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok. Podniosłam dłoń i odgarnęłam nią kosmyki opadające na jego twarz. Chłopak poruszył się lekko i otworzył oczy. Spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem, podniósł się i mocno mnie do siebie przytulił. Dopiero po chwili wtuliłam się też niego wdychając zapach jego perfum. Teraz poczułam jak bardzo mi tego brakowało, jak bardzo mi jego brakowało. Louis odsunął się i wziął moją twarz w swoje dłonie.
- Nigdy, ale to nigdy więcej mi czegoś takiego nie rób rozumiesz ? – wyszeptał patrząc mi głęboko w oczy i jego ciepłe wargi zachłannie zawładnęły moimi. Poczułam jak przyjemne mrowienie rozchodzi się po moim całym ciele. Pogrążyłam się w czułym pocałunku i świat wokół mnie przestał w ogóle istnieć. Liczyła się dla mnie tylko i wyłącznie ta chwila z Louisem, jego ciepłe wargi na moich, jego oddech łączący się razem z moim i jego język idealnie zgrany z moim własnym.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłam – powiedziałam zdyszana odrywając się od niego.
- Ja bardziej – odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem i pocałował mnie czule w czoło – Musisz odpocząć – wyjaśnił – Ja zawołam lekarza.
*
Parę godzin później grzebałam w jakiej papce która miała przypominać moją kolację.
- Fuj – jęknęłam z obrzydzeniem – To wygląda jak … nie lepiej nie skończę tego zdania – marudziłam grzebiąc w posiłku z krzywą miną. Louis widząc to wybuchnął śmiechem.
- Nie może być aż takie złe – powiedział szczerząc się.
- To, to sobie powąchaj – odpowiedziałam odsuwając od siebie talerz – Mógłbyś przemycić mi coś dobrego z bufetu ? – zapytałam spoglądając na niego błagalnym wzrokiem.
- Nie, nie patrz tak na mnie – wymigiwał się od razu.
- Chcesz żebym tu umarła z głodu ?
- No dobrze przyniosę ci – oznajmił pokonany a na moje usta od razu wskoczył uśmiech – ale pod jednym warunkiem – dodał na co przewróciłam oczami.
- Dobra co chcesz – zgodziłam się bez wahania. Chłopak podszedł do mojego łóżka i usiadła na jego brzegu biorąc mnie za rękę.
- Odpowiesz mi na pytanie – zapowiedział poważnym tonem.
- No dawaj
- Czemu … czemu chciałaś popełnić samobójstwo ? – zapytał a mnie uśmiech odraz zszedł z twarzy. Przed moimi oczami przeleciały po kolei obrazy, pocałunku z Lukiem, szantażu Darii, i scena z łazienki. Cały ból o jakim zapomniałam przy Louisie znów powrócił. Poczucie winy ogarnęło mnie znowu całą swoją mocą.
- To .. to nie miało być samobójstwo – mruknęłam cicho.
- Skoro nie to dlaczego to zrobiłaś ? – drążył dalej, a ja nie wiedziałam co powinnam mu odpowiedzieć znowu skłamać i to prosto w twarz. Miałam już serdecznie dość wszelkich sekretów, tajemnic wokół mnie.
- Z poczucia winy – odpowiedziałam po długiej ciszy – Chciałam to wszystko uciszyć w sobie … - mówiłam dalej coraz bardziej łamiącym się głosem. W oczach pojawiły mi się łzy nad którymi nie mogłam zapanować.
- Nie płacz – szepnął czule Louis i przytulił mnie do siebie mocno.
- Ty nic nie rozumiesz – powiedziałam tkwiąc w jego ramionach.
- To wyjaśnij
- Ja … - przełknęłam gulę w gardle – Ja cię zdradziłam – wyszeptałam w końcu, a chłopak zamarł. Po krótkiej chwili odsunął się ode mnie i zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.
- Powiedz coś – jęknęłam wycierając spływającą łzę po moim policzku.
- A co ci mam do cholery powiedzieć ! – wrzasnął na całą salę, zatrzymując się w końcu i patrząc na mnie z furią w oczach – Robię z siebie idiotę, opowiadam ci że ci ufam, że ci wierzę a ty co ?! Przyprawiasz mi rogi z pierwszym lepszym ledwo tydzień gdy mnie nie ma !
- Przepraszam – wychlipałam przez łzy.
- Przepraszam ?! Serio ?! Tylko tyle masz mi do powiedzenia ?! W dupie mam takie twoje przepraszam ! – Każde kolejne jego słowa były jak nóż wbijające mi się w serce, ale na który z pewnością całkowicie zasłużyłam.
- To był tylko pocałunek z Lukiem nic więcej się nie zdarzyło… chwila słabości …  – mówiłam cicho patrząc na swoje dłonie.
- Chwila słabości ? – prychnął – To jest twój powód aby puszczać się na prawo i lewo !
- Co tu się dzieje ? – weszła do sali pielęgniarka – To jest szpital, a nie miejsce na kłótnie – powiedziała surowym tonem patrząc na Louisa.
- Ja już z nią skończyłem – powiedział oschle brunet i wyszedł z pokoju szybkim krokiem. 
 *
Następnego dnia patrzyłam bezmyślnie w sufit . Nie mając już siły płakać czy użalać się nad sobą, miałam szczerze dość wszystkiego. Koło godziny 10 do moich drzwi ktoś zastukał moje serce przyspieszyło, miałam ogromną nadzieję że to Louis … ale jakie rozczarowanie mnie spotkało gdy w drzwiach ujrzałam Darię.
- Hej – przywitała się podchodząc bliżej
- Czego chcesz ? – warknęłam
- Upewnić się czy wszystko u ciebie dobrze …
- Daruj sobie obie dobrze wiemy po co tu jesteś.
- No to skoro tak to mam nadzieję, że wiesz że nasza umowa dalej obowiązuje …
- Gówno obowiązuje – przerwałam jej – Louis o wszystkim wie i coś mi się zdaję, że Harry chyba też powinien …
- Ani się waż mu powiedzieć – zagroziła mi.
- Bo co ? – uniosłam jedną brew do góry. Blondynka zaniemówiła. Ha 1:0 dla mnie.
- Dobrze to może inaczej … Pozwól mi, że ja mu o wszystkim powiem.
- Niby czemu miałabym to zrobić ? – zapytałam złośliwie.
- Bo nie pozwoliłam ci zdechnąć na tej podłodze w łazience ? – zaproponowała. Na jej słowa przewróciłam oczami.
- Niech cię będzie – uległam – Masz jeden dzień, żeby mu o wszystkim powiedzieć inaczej ja to zrobię jak tylko jutro wróci.
- Zgoda – odpowiedziała.
Do pokoju wszedł lekarz na poranny obchód.
- Przeszkadzam ? – zapytał.
- Nie – zaprzeczyłam – Daria już wychodzi – dodałam uśmiechając się wrednie w jej stronę. Blondyna pokiwała głową i wyszła pożegnawszy się cicho. W końcu teraz ja tu rozdaję karty.  
*** 
Jak myślicie Louis wybaczy Ewelinie i co zrobi Daria ?

No więc jak wszyscy wiecie szkoła wiele komplikuje, a szczególnie za dużo czasu zabiera ... :/ Ale nie martwcie się nie zawieszę mojego bloga z tego powodu choć z miłą chęcią bym to zrobiła ale ... no właśnie ale zbliżam się do końca więc umarzam że nie opłaca mi się to :P Jeszcze od 4 do 5 rozdziałów i kończę opowiadanie tak już mówię żeby nie było niespodzianek xD 
Tak więc jak ktoś to jeszcze czyta to proszę o komentarze :D 
Katy277

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 32



Wyszłam pospiesznie z łazienki i poszłam w stronę pokoju Harrego który w tym czasie zamieszkiwała blondynka. Podeszłam bliżej, drzwi były lekko uchylone spojrzałam dyskretnie do środka i zobaczyłam, że dziewczyna rozmawia przez telefon. Zaintrygowana z kim może rozmawiać postanowiłam przysłuchać się konwersacji.
- ... mówiłam ci kurwa, że oddam ci te pieniądze - usłyszałam zdenerwowany głos Darii - Potrzebuje tylko więcej czasu ... - cisza - Dajcie mi tydzień mój bankomat chwilowo wyjechał ale jak wróci to ... - ktoś po drugiej słuchawki przerwał jej bo zamilkła.
- Dwa dni ! - krzyknęła do słuchawki - Skąd ja ci mam kurwa w dwa dni skombinować 5000 £ !- dziewczyna zdenerwowana chodziła w kółko po pokoju wsłuchując się w swojego rozmówce.
- Ciekawe niby jak mam okraść Harrego, przecież od razu będzie na mnie i będę po uszy w gównie !
Ta rozmowa coraz mniej mi się podobała jak to okraść Harrego ? O co tu do cholery chodzi ? Nie mogłam na takie coś pozwolić. Loczek był moim przyjacielem… W tym momencie przyszedł dźwięk przychodzącego sms'a z mojego telefonu. Daria od razu obróciła głowę w stronę drzwi.
- Muszę kończyć - mruknęła do słuchawki i podeszła do drzwi i zmierzyła mnie wściekłym wzrokiem – Co ty robisz po moim drzwiami ? Nie nauczyli cię, że nie wolno podsłuchiwać ?! – krzyczała zdenerwowana. Podniosłam dumnie głowę do góry. Nie mogłam się dać jej zastraszyć.
- To ja się pytam co ty robisz ? Chcesz okraść Harrego ? – dziewczyna po moich słowach jeszcze bardziej się zdenerwowała jak widać trafiłam w czuły punkt.
- Nie chcesz ze mną zadzierać. Nie słyszałaś tej rozmowy rozumiesz ?
- Grozisz mi ? W każdej chwili mogę powiedzieć Harremu że jesteś z nim tylko dla pieniędzy – dziewczyna zacisnęła wargi w cieką linię za złości – A ja myślałam, że ty go kochasz – dodałam z kpiną.
- Kochasz ? no proszę cię. – prychnęła pogardliwie - Miłość w ogóle nie istnieje to tylko głupie uczucie przez które ludzie prędzej czy później i tak się ranią. A ty jesteś tego najlepszym przykładem. – gdy odpowiedziała to ostatnie zdanie zmroziło mnie w końcu przypomniało mi się po co do niej w ogóle szłam. Louis. Całowałam się z Lukiem, a ona to wszystko widziała… A co jeśli mu powie co wtedy ?
- To może zróbmy tak – powiedziała złośliwie, widząc moje przerażenie na twarzy  – Ty nie powiesz nic Harremu, a ja Louisowi zgoda ? – zapytała ze sztucznym uśmiechem. Sama nie mogąc nie powiedzieć pokiwałam tylko głową na potwierdzenie. Daria zadowolona wróciła do pokoju tym razem zamykając za sobą drzwi.
Teraz właśnie poczułam jak grunt ucieka mi pod nogami. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej plecami. Podciągnęłam nogi do siebie i objęłam je ramionami. Ciężkie łzy znowu polały się po moich policzkach. Co ja najlepszego zrobiłam ? Nie zniosę tego gdy Louis mnie opuści po raz drugi. Ja już nie dam rady bez niego żyć. On był teraz jedyną osobą na której mi zależało, a co jeśli go zabraknie …?Podniosłam się z podłogi i jak na autopilocie poszłam do łazienki. Wygrzebałam żyletki z pudełka i usiadłam na zamkniętej toalecie. Popatrzyłam na żyletki jeszcze raz wzięłam jedną z nich do ręki i już gdy miałam wykonać nacięcie zatrzymałam się centymetr do skóry. Zawahałam się byłam takim tchórzem, że nawet nie potrafiłam ulżyć sobie swoim wewnętrznym bólu. Żyletka wyleciała mi z drżącej ręki. Załkałam znowu dusząc się już moim płaczem. Powinnam cierpieć za to co zrobiłam. To nie był zwykły pocałunek ja go podświadomie chciałam i co więcej odwzajemniłam go. Co by się stało gdyby Daria na nie przerwała czy posunęłam bym się dalej ? Czy zdradziłam by Louisa choć parę minut wcześniej przyrzekałam mu że w życiu nie potrafiłabym tego mu zrobić ?
Zadzwonił mi telefon w kieszeni spodni sięgnęłam po niego od niechcenia i spojrzałam na wyświetlacz. Na nim widniała uśmiechnięta twarz Tomlinsona który właśnie się do mnie dobijał. Wzięłam głęboki oddech próbując się uspokoić i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Słucham – powiedziałam łamiącym się głosem choć chciałam, żeby zabrzmiał on inaczej.
- Ewelina ? – zaczął niepewnie Louis – Płaczesz ?
- Nie skąd – zaprzeczyłam siląc się na radośniejszy ton głosu. Brunet westchnął głęboko.
- Chcę ci coś powiedzieć – oznajmił w końcu.
- Ja tobie też – odpowiedziałam zbierając w sobie odwagę żeby wyznać mu prawdę.
- Pozwól, że ja pierwszy – zaproponował i od razu przeszedł do rzeczy – Ewelina wiem, że wczoraj posunąłem się chyba za daleko z tym oskarżeniami. Nie powinienem tego pochopnie oceniać. Tym bardziej, że w związku najpotrzebniejsze jest właśnie zaufanie. Dlatego też kocham cię i ci ufam, a tym bardziej wierzę ci że między tobą, a Lukiem nic nie było – po tych słowach poczułam się jeszcze bardziej jak gówno. Louis wybaczył mi wszystko mimo tego że wszystko wyglądało tak, że go zdradziłam, ale on uwierzył właśnie mnie. Nie potrafiłam na jego słowa nic odpowiedzieć moje poczucie winy jeszcze bardziej wzrosło. Wiedziałam, że nie zasługuję na takiego chłopaka jak on.
- Jesteś tam – zapytał po tym jak długo się nie odzywałam.
- Jestem – powiedziałam cicho.
- A co ty chciałaś mi powiedzieć ? – zapytał
- Ja… - zaczęłam, ale słowa „zdradziłam cię” nie chciały mi przejść przez gardło. Odchrząknęłam gulę jaka zebrałam się w moim gardle – Ja też cię kocham – powiedziałam w końcu tchórząc przed prawdą.
- Wiem to – powiedział śmiejąc się.
- Louis ja muszę kończyć bo na wykłady się spóźnię – powiedziałam szybko to jedno zdanie i rozłączyłam się nie czekając na jego odpowiedź. Rzuciłam telefonem o ścianę z mojej bezsilności. Łzy równie szybko jak poprzednio znalazły znowu mokrą jeszcze ścieżkę spływając po moich policzkach.
Teraz czułam się po prostu jak nic nie warty zwykły śmieć. W dodatku okłamujący najważniejszą osobę w jej życiu. Miałam już tego dość popatrzyłam jeszcze raz za żyletki leżące na ziemi, ale nie potrafiłam ich użyć, ja po prosu chciałam ulżyć w bólu, ale bałam sobie sprawić jeszcze większy. Podeszłam do szafki z lekami i wysypałam wszystko na blacie w łazience.  Wygrzebałam tabletki nasenne. Otworzyłam pudełko i na trzęsącą się rękę wysypałam dwie tabletki i popiłam wodą z kranu. Jednak sen nie nadchodził wysypałam drżącymi rękami kolejne i kolejne… Chciałam przestać czuć cokolwiek co się działo wokół mnie … Chciałam przestać czuć wszechogarniający mnie ból i poczucie winy. Moje modlitwy w końcu zostały wysłuchane i w końcu wokół mnie zapanowała tylko nicość …  
*** 
Jak widać nie zgadliście z kim rozmawiała Daria :P 
A jak myślicie Ewelina wyzna Louisowi prawdę ?

No więc w końcu jest przepraszam że zawaliłam sobotę ale psychicznie musiałam się przygotować na szkołę. 
Tak więc z powodu właśnie szkoły muszę zmienić dzień publikacji moich rozdziałów na ŚRODĘ ( nie licząc tej jutrzejszej)ponieważ plan lekcji mnie nie oszczędza -,- 
Rozdziały mam nadzieję co tydzień tak jak zawsze, mam nadzieję że ogarnę w końcu szkołę i będzie ok :P  Życzcie mi powodzenia i do następnego xD 
Liczę na wasze komentarze ! 
PS: W razie pytań piszcie do mnie na tt @Katy2277