* 2 tygodnie
później *
Zaparkowałam
samochód na podjeździe i wyszłam ostrożnie z niego aby nie pośliznąć się na
oblodzonym chodniku. Popatrzyłam w górę na opadające płatki śniegu na moje
włosy. Mimowolnie uśmiechnęłam się na miłe wspomnienie które przyszło mi na
myśl.
- Louis no
pospiesz się – mruknęłam poganiając chłopaka stojąc przed samochodem. Brunet
zamknął domek letniskowy i podszedł do mnie i objął mnie w tali.
- Obiecaj mi, że jeszcze tu wrócimy. Na dłużej – zaznaczył-
Bez problemów tylko ty i ja… no i jeszcze łóżko – dodał szczerząc się
głupkowato.
- Louis – jęknęłam – Daria zaginęła a ty tylko o sobie…
- O nas – poprawił i pogłaskał mnie zimną dłonią od mrozu po
policzku – Zapomnij teraz o innych tutaj jesteśmy tylko ty i ja – po tych
słowach złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Kocham cię – wyszeptałam
- Ja ciebie też – odpowiedział. Na jego włosy spadł powoli
płatek śniegu który po chwili stopniał. Spojrzałam w niebo.
- Popatrz śnieg pada – powiedziałam zauroczona patrząc na
wirujące płatki spadające z nieba.
- Uwielbiam twój uśmiech – oznajmił nagle i znów mnie do
siebie mocno przytulił.
Wyjęłam z
bagażnika małą reklamówkę i ruszyłam z uśmiechem do drzwi. Po cichu weszłam do
środka i zdjęłam mój płaszczyk oraz buty. Gdy już myślała że uda mi się przejść
nie zauważenie jak z pod ziemi wyrósł Louis.
- Gdzie
byłaś ? – zapytał surowym tonem.
- Tu i tam –
odpowiedziałam wymijająco chwyciłam reklamówkę chowając ją za plecami i
podeszłam do Tomlinsona aby pocałować go na powitanie.
- Czyli ?
- No u
Mikayli i później byłyśmy na mieście - skłamałam
- Co tam
chowasz ? – zapytał znowu ponuro.
- Nic –
zaprzeczyłam szybko.
- Przecież
widzę, nie jestem głupi
- To nie dla
twoich oczu – powiedziałam odsuwając się od Louisa.
- Pokarz –
zażądał sięgając za mnie
- Nie –
powiedziałam podniesionym głosem.
- Spotkałaś
się w taki razie jakimś facetem tak ? i to od niego ? – mówił wściekły.
- Co ?! Nie
zwariowałeś ?!
- Przyznaj
się lepiej !
- Louis to
się robi już chore ! Przestań być ciągle chorobliwie zazdrosny ! – wykrzyczałam
tracąc cierpliwość.
- Denerwujesz
się czyli jednak zdradzasz mnie znowu tak ?! – oskarżył mnie patrząc na mnie
uważnie.
- Czy ciebie
już do końca pojebało ?! Mam tego dość gdziekolwiek pójdę czy na kogokolwiek
spojrzę to od razu cię zdradzam.
- To do
cholery gdzie byłaś się pytałem ?! – krzyknął. Po tych słowach coś we mnie
pękło i w moich oczach znalazł się łzy.
- Byłam w
sklepie idioto ! Po prezent na twoje zjebane jutrzejsze urodziny ! –
zdenerwowana rzuciłam reklamówką z prezentem mu po nogi – Zadowolony ?!
- Ewelina –
jęknął przepraszająco gdy wyminęłam go wściekła.
Miałam
serdecznie dość już tego wszystkiego. Odkąd wróciliśmy z domku jest z dnia na
dzień coraz gorzej. Ciągłe jego podejrzenia i sceny zazdrości doprowadzają mnie
do szału. Na początku myślałam, że mu przejdzie, że to tylko chwilowe, że muszę
odzyskać jego zaufanie i starałam się jak mogłam, ale to nic nie daje tylko
ciągle się pogarsza.
Usiadłam
naburmuszona przy wyspie w kuchni obok Harrego w samych bokserkach.
- Problemy w
raju ? – zapytał z głupim uśmiechem.
- Panienka
do towarzystwa już poszła ? – odgryzłam się sarkastycznie.
- Za to że
wam się nie układa nie odgrywaj się na mnie – powiedział oschle i wyszedł z
butelką wody w ręce.
Znowu na
kacu. Harry po tym jak zniknęła Daria totalnie się załamał, a właściwie to nie
poprawka uciekła i na dodatek razem z pieniędzmi które jej pożyczył na niby
operację jej chorej mamy. Po blondynce słuch zaginął. Liam sugerował aby
zgłosić to na policję ale Hazza nie chciał. W zamian za to zaczął pić i ciągle
jakieś panienki sprowadzać do domu. Nie osądzałam go wiem, że ból musi
załagodzić na swój sposób choć jego metody najlepsze to nie były…
**
Gdy
następnego dnia obudziłam się w łóżku obok mnie Louisa już nie było. Przeciągnęłam
się leniwie nie mając ochoty wyjść z ciepłego łóżka. Po paru minutach drzwi się
uchyliły i niepewnie wszedł do pokoju Louis z tacą ze śniadaniem. Uniosłam
jedną brew do góry.
- Louis
Tomlinson zrobił mi śniadanie do łóżka – powiedziałam z niedowierzaniem – Jest
to przynajmniej zjadliwe ? – zapytałam gdy podszedł.
- Jest,
starałem się to w ramach przeprosi za wczoraj. Przesadziłem przepraszam.
- Przesada
to mało powiedziane – mruknęłam biorąc kubek z herbatą do rąk.
- Wiem
zawaliłem nie musisz mi tego przypominać – powiedział ze spuszczonym wzrokiem
siadając na łóżku obok mnie.
- Obiecaj mi
tylko, że dzisiaj na imprezie będziesz się zachowywał – zaproponowałam z brunet
przewrócił oczami – Obiecaj
- Dobrze
obiecuje – ogłosił i sięgnął do mojej miseczki z płatkami żeby mi parę ukraść
ale uderzyłam go w łapę.
- Moje –
powiedziałam z miną obrażonego dziecka.
- Ale ja
zrobiłem – argumentował
- Dla mnie –
uśmiechnęłam się do niego słodko.
- Teraz
podziękuj - poklepał się palcem w policzek. Nachyliłam się ku niemu ale
oczywiście obrócił głowę i pocałunek wylądował prosto w jego usta.
- Jesteś nie
możliwy – skomentowałam.
- Czemu się
czepiasz, dzisiaj moje urodziny więc chyba mi się coś należy.
- Jutro są –
przypomniałam mu – Dzisiaj tylko impreza.
- Ale jutro
ty jedziesz na święta do Polski ja do Doncester więc nie będzie kiedy nawet
wiesz – poruszał śmiesznie brwiami.
- Jak
zasłużysz to znajdziemy czas – podsumowałam całując go w policzek.
*
Oślepił mnie
błysk fleszy gdy wysiadłam z samochodu. Louis szybko zaproponował mi swoje
ramię i weszliśmy do klubu, gdzie impreza już się rozkręciła. Gdy tylko
weszliśmy do środka DJ zapowiedział przybycie solenizanta i mały tłum rzucił
się ku Louisowi aby złożyć mu życzenia. Wyszeptałam brunetowi, że później go
znajdę i sama udałam się do baru po drinka. Moją uwagę zwrócił Zayn siedzący z
boku palącego papierosa.
- Fuj weź to
zgaś – powiedziałam podchodząc do niego. Mulat uśmiechnął się ale spełnił moją
prośbę – Co się stało że nasz słynny Malik sam tu siedzi ?
- Jakoś nie
mam ochoty na zabawę – mruknął, pokiwałam kelnerce aby przyniosła nam po
kieliszku co szybko spełniła.
- Póki Louis
nie wróci ty musisz mi zapewnić rozrywkę, no chyba że nie dasz rady to znajdę
sobie kogoś lepszego… - podpuściłam go.
- Czopku
nikogo lepszego niż ja nie znajdziesz – połknął haczyk i obdarzył mnie szerokim
uśmiechem.
- No to na
parkiet – zaproponowałam od razu, ściągnęłam mu jego kapelusz w stylu Majkela
Jacksona i założyłam na swoją głowę i pociągnęłam go za rękę.
Po paru
głębszych Zayn się rozluźnił i jak widać nabrał ochotę na zabawę nie tylko ze
mną właśnie obserwowałam go jak wywija z jakąś blondynką z jakiegoś zespołu
którego nie pamiętałam nazwy.
- Jak się
bawisz ? – szepnął mi ktoś do ucha za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam już
lekko wstawionego Louisa.
- Ty jak
widać nieźle – skomentowałam jego stan.
- No wiesz z
każdym z gości wypada się napić – uśmiechnął się.
Przy
stanowisku DJ zrobiło się małe zamieszanie i muzyka umilkła. Wszystkie oczy
skierowały się w tamtą stronę, aby ujrzeć spitego Harrego gramolącego się do
mikrofonu.
- Tak więc –
zaczął loczek opornie mówić – Zbliża się dwunasta i chyba wypada mojemu
najlepszemu, a jakże już staremu przyjacielowi złożyć życzenia. Więc Louis
gdziekolwiek tu jesteś – zaczął się rozglądać Harry po sali wytężając wzrok – a
cię nie widzę. W każdym razie wszystkiego najlepszego, no i dużo seksu i w
ogóle szczęśliwego pożycia seksualnego – gadał bez sensu odpychając od siebie
jedną ręką DJ-a który próbował zabrać mu mikrofon.
- Spieprzaj
dziadu – warknął na niego – Tak więc kontynuując proszę o wjazd tortu
oczywiście mojego pomysłu.
Na salę
wjechał ogromny tort w kształcie … gołej kobiety z dwiema świeczkami na
piersiach. No tak czego by się byłoby można spodziewać po Harrym…
Sala
oczywiście wypełniła się śmiechem z czego loczek szczególnie. Odśpiewaliśmy
wszyscy razem „Happy bithday” Louisowi, po czym on sam zdmuchnął świeczki.
- Tak więc
teraz czas na drugą niespodziankę – odchrząknął znów Harry – Tą niespodzianką
jest prezent oczywiście ode mnie … a i reszty chłopaków ale on czeka na
parkingu – wyjaśnił. Louis podekscytowany pociągnął mnie za sobą. Na parkingu stało
nowiutkie Lamborghini Gallardo z czerwoną kokardą. Tommo
nie mógł się opanować ze szczęścia. Gdy chłopcy wyszli z tłumu brunet rzucił
się na nich ściskając po kolei każdego z nich.
- A i najważniejsze
– odezwał się Liam – Kluczyki – zadzwonił nimi przed Lou ale ja sprytnie je
przechwyciłam.
- To będzie
bezpieczne tutaj – podsumowałam chowając kluczyki sobie do stanika.
- Co ? Czemu
? – zawył Tomlinson.
- Pjany
jesteś więc dzisiaj ci nie będą potrzebne – wyjaśniłam
- Widzisz
Louis, takie są baby potrafią zabić nawet największą radość – powiedział Niall
klepiąc pocieszająco klepiąc bruneta.
Ze śmiechem
wróciłam do klubu. Kierując się ciemnych
holem do łazienki ktoś złapał mnie nagle za nadgarstek i obrócił, przywarł
swoim ciałem do ściany po czym gwałtownie wbił się w moje usta. Ogarnął mnie
zapach alkoholu w jego oddechu i słodkich perfum.
- Louis ? –
oderwałam się z pytaniem
-
Przyszedłem odebrać swój drugi prezent – wymruczał mi do ucha przygryzając jego
płatek.
- No ale
chyba nie chcesz zrobić tego w korytarzu – westchnęłam czując jak podniecenie
we mnie narasta.
- Na górze
jest mały gabinecik – mówił całując mnie po szyi – a w nim taka samotna, pusta,
kanapa …
- No to na
co czekasz – odpowiedziałam po czym od razu pociągnął mnie za rękę na górę
tylnymi schodami.
Weszliśmy do
małego pomieszczenia namiętnie się całując.
- Zaczekaj –
oderwał się Louis ciężko dysząc wygrzebał z kieszeni kluczyk do drzwi starając
się celną do dziurki do klucza. Zaśmiałam się z jego nerwowych prób.
- Może pomóc
– zaproponowałam
- Dam radę –
mruknął poczym w końcu przekręcił zamek.
- To na czym
skończyliśmy ? – zapytałam podchodząc do niego odpinając powoli guziki jego
koszuli. Chłopak bez problemu znalazł zamek mojej sukienki którą szybko zsunął
ze mnie obcałowując moją nagą szyję i ramiona.
- Piękna
bielizna – pochwalił mój czarny koronkowy, prześwitujący komplecik.
- A co byś
powiedział gdybym pozbyła się tego ? – zapytałam odpinając stanik przygryzając
dolną wargę. Jego erekcja na ten widok znacznie się powiększyła co widać było
nawet przez spodnie.
- A bez tego
? – powiedziałam zsuwając swoje cienkie figi.
- Podoba jak
cholera – stwierdził podchodząc do mnie potykając się o własne nogi, przez co
mój uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
Swoimi
ciepłymi dłońmi przysunął mnie bliżej siebie. Moje ręce zaczęły się bawić jego
paskiem od spodni. Po chwili i one zjechały w dół. Louis złączył swoje ciepłe
wargi z moimi i zaprowadził mnie na kanapę gdzie położyliśmy się nie
przerywając namiętnego tańca naszych języków. Zarzuciłam nogę na jego biodro
aby być bliżej niego.
W dole
mojego brzucha poczułam pożądanie sięgające zenitu.
- Wejdź we
mnie – wyszeptałam do jego ucha. Tommo uśmiechnął się zadziornie i pozbył się
szybko swoich bokserek i od razu gwałtownie znalazł się we mnie w całej swojej
okazałości na co zareagowałam głośny jękiem. Wbiłam paznokcie w jego nagie pośladki
chcąc go więcej. Chłopak zaczął poruszać swoimi biodrami przez co doprowadzał
mnie do błogości. Czułam jego dłonie poruszające się po całym moim ciele.
-Louis … -
jęknęłam gdy przyspieszył tępo. Czułam jak napięcie w dole mojego brzucha narasta
coraz bardziej sięgając coraz bliżej szczytu. Po chwili doszłam z głośnym
jękiem, a niedługo i on dołączył do mnie wypełniając mój wnętrze swoim
nasieniem.
Opadliśmy ze
zmęczeniem przytulając się do siebie ciężko dysząc.
- Kocham cię
– szepnęłam
- Ja ciebie
też – odpowiedział całując mnie we włosy.
Po chwili
poczułam jak moje powieki stają się coraz cięższe i przytulając się do ciepłej
piersi Tomlinsona zasnęłam.
** Louis **
Patrzyłem
jak Ewelina słodko zasnęła na mnie lecz gdy chciałem już też zasnąć zaczęła się
nie miłosiernie wiercić przez co spadłem z małej kanapy. Z westchnięciem
wziąłem koc leżący obok i czule przykryłem brunetkę. Postanowiłem się ubrać i
zejść jeszcze się pobawić.
- Gdzie do
cholery się moje spodnie – szukałem po ciemku aby nie obudzić Eweliny.
- Kurwa mać –
jęknąłem nadeptując na coś na ziemi. Schyliłem się i jak się okazało były to
kluczyki od mojego nowego samochodu. Uśmiechnąłem się do siebie, ubrawszy się
wyszedłem z pokoju gdzie zastałem schlanego Harrego z butelką wódki w ręce.
- Mam
kluczyki – pochwaliłem się. Na twarzy loczka zamajaczył dziki uśmiech.
- No to
jedziemy !
***
Jak myślicie co zbroją na przejażdżce 1D ?
Przepraszam za środę ale nie dałam rady w zamian ekstra długi przed ostatni rozdział :P Który się skończyć nie chciał ...
Postaram się z następnym jak najszybciej więc czekajcie ;D
Tak co by tu jeszcze chyba wam muszę się pochwalić moją dwóją z ortografii :p Ale za mnie pisarka xDD
A i obiecana scenka +18 ;P
Ps: PRZEPRASZAM Z GÓRY ZA BŁĘDY
Katy227