niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 16 - Na zawsze



Przeciągnęłam się z jękiem starając zmusić się do wstania z ciepłego łóżka. Byłam teraz w swoim starym pokoju, który tak dobrze znałam przed wyjazdem do Londynu, w którym przeżyłam tyle pięknych, ale i bolesnych chwil. Złamane serce znowu dało o sobie znać gdy wspomniałam o Londynie. Wczoraj nie było łatwo wrócić, ale mama jak zawsze przygarnęła mnie pod swoje ciepłe ramiona otaczając swoją miłością, której teraz tak bardzo mi brakuje…
- Mama śniadanie! – zawołał radośnie Tom wchodząc do mojego pokoju, uśmiechnęłam się gdy za nim pociągnął się zapach świeżo parzonej kawy.
- No to idziemy, szybko kto pierwszy! – zawołałam i od razu usłyszałam szybkie kroczki, za którymi podążyłam śmiejąc się.
- Pierwszy! – zawołał chłopczyk, a ja zwykłym krokiem dołączyłam do niego.
- Gratuluję – odpowiedziałam całując go w czółko. 
- Ewelina mogłaś się ubrać, albo przynajmniej kapcie założyć – mruknęła z niezadowoleniem mama, widząc jak stoję na boso w pidżamie.
- Jeszcze się nie rozpakowałam, a po za tym nie jest tak zimno – mówiłam siadając obok taty, a Tom od razu wpakował się na moje kolana.
- Thomas musi wziąć tabletki przed jedzeniem – odezwałam się do mamy gdy postawiła przede mną kubek z kawą.
- No to mu je daj – burknął ojciec z nad gazety ponuro.
- Ja nie widzę może być troszkę trudno – warknęłam w jego stronę, a w kuchni nastała niezręczna cisza.
- Nie to miałem… -zaczął przepraszająco, ale mu przerwałam.
- Ja myślałam, że chociaż wy to będzie mogli zaakceptować gdy tu wrócę, ale jak wyraźniej się myliłam.
- Nie kłóćmy się przy Thomasie – odezwała się moja rodzicielka, sprawiając że wszyscy spojrzeliśmy na mojego synka, który patrzył z wielkimi oczami na nas nie odzywając się. Wiedziałam że chłopczyk, nie rozumiał większości słów, bo rozmawialiśmy po polsku, a on do tego języka dopiero się przyzwyczajał, jednak i tak wyglądał na przestraszonego. Przytuliłam go do swojej piersi znowu całując w główkę.
- Gdzie są te leki? – zapytała mama.
- W walizce na wierzchu – poinformowałam, a ta poszła na górę, aby po chwili wrócić.
- W jakich dawkach? – zapytała mama wyciągając z torebki leki.
- Nie wiem – jęknęłam bezradnie, chowając twarz w dłoniach.
- Jak to nie wiesz? – zdziwiona usiadła obok mnie.
- No myślałam, że ty będziesz wiedziała – odpowiedziałam zakłopotana.
- Ewelina ja jestem tylko pielęgniarką, a te leki są po angielsku nie mogę dać ich na oko – wyjaśniła spokojnym głosem oglądając pudełka.
- To kto je dawał mu wcześniej? – odezwał się w końcu tata – Przecież ktoś musiał.
- Louis – mruknęłam po cichu.
- Kto? – zapytał ojciec, a ja głośno westchnęłam.
- Tom idź się pobawić do pokoju – powiedziałam mu cicho na uszko a ten pobiegł grzecznie – Louis to biologiczny ojciec Thomasa – wydusiłam w końcu z siebie. Wcześniej nie mówiłam nic na temat tego kto począł Toma. Rodzice oczywiście drążyli cały czas, ale ja byłam nie ugięta.
- To on ci to zrobił? – zapytał napiętym głosem tata.
- Co zrobił? – zapytałam nie wiedząc do czego zmierza.
- No zrzucił cię z tych schodów – wyjaśnił
- Nie, tato proszę cię – zaprzeczyłam od razu – Mówiłam ci wczoraj, że to był wypadek.
- No to zadzwoń do niego i zapytaj się o te leki – wiedziałam, że w tej chwili mnie podpuszcza, był policjantem z zawodu, chociaż na emeryturze to ciągle coś z pracy mu zostało.
- Nie mogę do niego zadzwonić – warknęłam zła o to przesłuchanie.
- Czyli jednak bił cię tak, dlatego uciekłaś? A może znowu jesteś w ciąży?
- Tato! – jęknęłam – Louis mnie nie bił i nie zepchnął mnie ze schodów i nie jestem w ciąży!– podniosłam głos zdenerwowana.
- Ewelina spokojnie, my chcemy się tylko dowiedzieć, co się dzieje – wyjaśniła mama głaszcząc mnie po plecach.
- Wiem – westchnęłam próbując zebrać w sobie – Ale zrozumcie i mnie…
- Dobrze nie drążmy już tematu, pojedziemy popołudniu z Tomem do lekarza i dowiemy się co powinien przyjmować – na jej słowa odetchnęłam z ulgą, lecz tata wstał od stołu mrucząc pod nosem niezadowolony, że nic się nie dowiedział.

- Thomas nie wierć się tak – upomniałam synka próbując ubrać mu buty.
- Ale ja nie chce iść – mruknął smutny, a ja westchnęłam głośno.
- Tom musimy iść do lekarza, żeby powiedział jakie leki masz brać – wytłumaczyłam mu spokojnie starając się go przekonać.
- To ja zjem wszystkie – odpowiedział a ja się zaśmiałam.
- Nie możesz zjeść wszystkich – odpowiedziałam kończąc zawiązywać mu buciki.
- Czemu? – zapytał, a w odpowiedzi przeszkodził mi dzwonek do drzwi.
- Tato otwórz! – zawołałam głośno – Bo to mogłoby ci zaszkodzić – zwróciłam się do synka.
- Pić – odezwał się Tom, więc podeszłam po szklankę i jakiś sok, który stał na wierzchu. Na początku trudno mi było opanować takie proste czynności, ale wszystko jest to wyćwiczenia. Włożyłam palec do wewnątrz szklanki opierając go o ściankę i gdy poczułam, że ciecz  dotyka jego czubka wyjęłam go i podałam, chłopcowi napój.
- Ewelina, ktoś przyszedł – odezwał się lekko zdenerwowany ojciec wchodząc do kuchni.
- No tyle słyszałam, kto to? – zapytałam opierając się o blat.
- Nie wiem, jakiś dresiarz z podbitym okiem i pozdzieranymi kostkami – odpowiedział opisując naszego gościa.
- Ale mówił coś? – zapytałam uśmiechając się z powodu zachowania taty.
- No tak, ale nie po naszemu – wyjaśnił, a mi zszedł uśmiech z twarzy.
- Co on chciał? – mówiłam starając ukryć swoją reakcję.
- No mówię ci, że nie wiem, idź tam albo nie zadzwonię po policję – rzucił kierując się do telefonu.
- Nie czekaj! – zawołałam zdenerwowana – Pójdę tam – mruknęłam kierując się powoli do drzwi.
- To ja idę z tobą, ja tam nie ufam takim ludziom – mówił depcząc mi po piętach – Matka stój przy telefonie i jak co dzwoń po policję – zawołał gdy zobaczył ją schodzącą po schodach.
- Co się dzieje? – zapytała zaniepokojona ale je nie miałam czasu na wyjaśnienia po prostu pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi.
- Ewelina… - usłyszałam cichy szept chłopaka i jego ciepłe ramiona, które zamknęły mnie w niedźwiedzim uścisku. Moje serce zabiło szybciej gdy jego zapach otulił mnie, miałam wielką ochotę nie opuszczać tych ramion do końca życia.
- To ty go znasz? – zdziwiony zapytał tata, niszcząc chwilę w której trwaliśmy. Zmieszana nieco odepchnęłam od siebie bruneta.
- Co tu robisz? Jak mnie znalazłeś? – zapytałam puszczając mimo uszu pytanie ojca.
- Zdjęcie ze szpitala gdzie jesteś z Tomem z tyłu był adres – wytłumaczył, a ja miałam ochotę walnąć się w głowę, że o tym nie pomyślałam. W szpitalu po narodzinach jedna z pielęgniarek zrobiła mi zdjęcie, które później mi wysłała zapisując adres na odwrocie.
- O czym oni mówią? – zapytał konspiracyjnym szeptem mojej mamy tata gdzieś za nami.
- Możecie nas zostawić? – zapytałam lekko zirytowana przechodząc na polski.
- My tutaj jesteśmy tylko i wyłącznie dla ciebie- zapewnił mnie ojciec, a ja przewróciłam oczami.
- Po co przyjechałeś? – zwróciłam się oschle do Louisa. Chłopak niepewnie spojrzał za mnie na moich rodziców.
- Uciekłaś.. – zaczął łamiącym się głosem – Zabrałaś Toma i moje serce… zrozum ja nie umiem żyć bez ciebie, potrzebuję cię… A po za tym znalazłem rozwiązanie, wiem że wcześniej znikałem i nic nie mówiłem, ale szukałem jakiegoś sposobu, jakiegoś lekarza czy czegokolwiek, abyś mogła odzyskać wzrok… - mówił próbując jakoś złożyć poprawnie zdanie.
- Czemu mi nie powiedziałeś? – zapytałam mając łzy w oczach.
- Nie chciałem, ci robić fałszywej nadziei. Teraz jednak jestem pewien, że taka operacja jest i może się udać, że znowu możesz być szczęśliwa – mówił z taki przejęciem, że z każdym jego słowem serce rosło mi w piersi. On się tak dla mnie poświęcał, a ja myślałam że znikał wtedy, bo miał mnie dość…
- Louis ja… - zaczęłam przełykając gulę w gardle która mi się pojawiła, ale przerwał mi ojciec, wkraczając między nas.
- Czyli to ten co cię pobił tak?! – podniósł głos.
- Mówiłam ci, że nikt mnie nie pobił! – zirytowałam się
- O co chodzi? – tym razem zapytał Lou, nie rozumiejąc nic z zachowania ojca. 
- Twierdzi, że mnie pobiłeś – mruknęłam załamana już.
- Proszę pana, ja w życiu bym nie podniósł ręki na pańską córę, ja ją kocham – zwrócił się po angielsku do mojego taty.
- On cię nie rozumie… czekaj co ty powiedziałeś? – zapytałam zdziwiona słysząc końcówkę zdania.
- Ja wiem, że to nie jest najlepszy moment, ale tak kocham cię – mówił i klęknął przede mną chwytając moją dłoń – Ewelino Evans, wiem że nie jestem idealny i życie ze mną to nie zawsze będzie bajka, bo sam jestem jak dziecko, ale kocham naszego syna i kocham ciebie z całego serca. Chciałbym przy twoim boku się zestarzeć i czynić cię codziennie najszczęśliwszą kobietą na świecie, patrzeć z tobą jak nasze dzieci dorastają, być z tobą w tych radosnych chwilach ale i tych pełnych bólu już na zawsze. – mówił z trudem dobierając słowa przez zdenerwowanie, wyciągnął z kieszeni małe pudełko i włożył mi je w dłoń aby mogłam „zobaczyć” co to- Uczynisz mnie więc tym szczęśliwcem i wyjdziesz za mnie? – moje ciało po jego słowach odmówiło mi posłuszeństwa, zrobiło mi się gorąco, zbyt gorąco, serce biło mi jak młot. Po policzku spłynęła mi jedna łza, widziałam, że brunet wpatruje się we mnie wyczekująco, ale ja nie potrafiłam wdusić z siebie nawet jednego słowa. Moje uczucia do niego zawsze były takie same kochałam go i nic nie mogło tego zmienić, nawet to jak kiedyś cierpiałam po naszym rozstaniu, jak założył się o mnie z Harrym, mimo że był z Eleanor, te uczucie nadal we mnie trwało i było nie rozerwalne…
- Tak – wyjąkałam w końcu całkowicie się rozklejając gdy poczułam jak zimny pierścionek ląduje na moim palcu idealnie pasując.
- Kocham cię – wyszeptał chłopak i złączył moje wargi ze swoimi, a w moim brzuchu pojawiło się znikąd stado motyli, które łaskotały mnie przenosząc przyjemne dreszcze po całym moim ciele. Jego cudowne wargi napary na moje, otwierając je wpuściłam jego język do środka, który delikatnie zaczął łaskotać mój.
- Rozumiesz coś z tego? – odezwał się gdzieś za nami mój ojciec do mamy.
- Tylko tyle, że masz zięcia – odpowiedziała, a ja odsunęłam się od chłopaka uśmiechając się szeroko.
- Louis – pisnął Tom wychodząc z kuchni biegnąc do nas z otwartymi ramionami.
- Hej mały – przywitał się brunet biorąc go na ręce.
- Zostaniesz z nami? – zapytał chłopczyk.
- Tak, już na zawsze – odpowiedział całując mnie czule w usta. W końcu poczułam się na miejscu z nadzieją na lepsze jutro i całe życie...

Dwa tygodnie później
Dziś dzień długo oczekiwany, niestety nie tak różowy jakbym chciała. Zawiązałam moją szpitalną koszulę i weszłam z powrotem do sali, gdzie czekała na mnie pielęgniarka.
- Możemy już iść? – zapytała, a ja przygryzłam dolną wargę.
- Zaczekajmy jeszcze chwilkę na mojego narzeczonego zaraz powinien być… - poprosiłam wsłuchując się w burzą szalejącą za oknem.
- Dobrze, ale jeśli nie pojawi się za 15 minut, będziemy musieli zacząć operację bez niego – oznajmiła i wyszła.
Może coś mu się stało? Natrętne pytanie chodziło mi po głowie. Warunki na podróż nie były najlepsze, ale ten tam na górze nie mógł być, aż tak wredny. A co jeśli tak?
- Myśl pozytywnie – odetchnęłam głęboko starając się uspokoić, przede mną operacja w dodatku trudna z zagrożeniem życia, a ja nie mogę nawet porozmawiać z Louisem. Całe szczęście Tom został u moich rodziców, nie chciałam aby widział mnie w takim stanie…
Gdzie on jest? Zapytałam sama siebie obejmując ramionami nogi. I po co mi ten cały stres? Mogłam teraz spokojnie siedzieć w fotelu i planować ślub, ale prawda była taka, że pragnęłam zobaczyć to jak idę w białej sukni do ołtarza, a tam stoi Louis w pięknym garniturze z swoim zjawiskowym uśmiechem… Czemu zawsze pragniemy to co jest dla nas najtrudniej osiągalne?
Drzwi nagle otworzyły się z hukiem.
- Ewelina – wysapał mój narzeczony podchodząc do mojego łóżka i przytulając mnie, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Jesteś mokry – stwierdziłam dotykając jego włosów.
- Biegłem… - mówił ciężko nabierając oddech – Korek był, ale musiałem zdążyć więc wyszedłem z auta i przybiegłem – wytłumaczył odsuwając się ode mnie, żeby mnie nie zmoczyć.
- Głuptasie, biegłeś w burzy… - zaśmiałam się, ale ciepło na sercu mi się zrobiło, że tak bardzo mu zależało.
- Ewelina przeze mnie tu jesteś i przeze mnie możesz umrzeć – mówił, ale załamał mu się głos przez łzy.
- Nie mów tak, jestem tu, bo chcę widzieć i jeśli coś mi się stanie nie masz się pod żadnym pozorem za to obwiniać słyszysz? – zapytałam biorąc jego policzki w dłonie, a on nakrył je swoimi.
- Ja znalazłem tą chorą klinikę, gdyby wiedział wcześniej, jakie mogą być konsekwencje tej operacji w życiu bym cię tu nie przywiózł. – po jego słowach westchnęłam głęboko odsuwając się lekko od niego, bo zbyt ciężko było mi mówić o tym przy nim.
- Louis, jeśli mi się coś stanie… - zaczęłam, ale od razu mi przerwał.
- Nic ci się nie stanie, słyszysz? – mówił płacząc przytulając się do mnie przez co i po moich policzkach polały się łzy.
- Ale jeśli… - pociągnęłam głośno nosem – Chcę, abyś ułożył sobie życie z kimś innym…
- Ja nie chcę kogoś innego – jęknął całując moje usta – Dla mnie zawsze będziesz tylko ty i nikt inny – mówił wycierając moje słone łzy, które teraz tworzyły już niemal potok.
- Nie masz patrzeć wstecz, ale zajmij się Tomem i powiedz mu, że go kocham i…
- Ewelina przestań! – zażądał podnosząc mój podbródek do góry – Nie żegnaj się ze mną – poprosił szeptem – Wrócisz tu i wszystko mi powiesz po operacji, więc proszę cię nie rób tego…
- Dobrze – zgodziłam się przytulając się do płaczącego chłopaka, ignorując to że jest mokry i to że może ostatni raz go dotykam chciałam się po prostu nim nacieszyć, nim przyjdzie czas na nieuniknione…
- Kocham cię – wyszeptałam mu do ucha
- Ja ciebie też – mruknął przytulając mnie kurczowo do siebie.
- Już czas – zjawiła się przed drzwiami pielęgniarka.
- Obiecaj mi tylko coś – mruknął Louis odsuwając się lekko ode mnie – Obiecaj mi, że się nie poddasz, że będziesz walczyć mimo wszystko i wrócisz do mnie cała.
- Obiecuję – powiedziałam pewna swoich słów, a Louis złączył swoje wargi z moimi. Te pocałunek był inny, przekazywał całe uczucia jakie do siebie darzyliśmy się. Gorąco przeszło po całym moim ciele rozkoszując się jego ustami. Czułam się jakby jego wargi były jedynym moim ratunkiem, moim tlenem, bez których nie mogę żyć. On był moją jedyną deską ratunku, która ciągle trzymała mnie na powierzchni, zmuszając do walki o to by żyć, a nie tylko istnieć, o to aby być szczęśliwym już zawsze.
Oderwałam się od jego ust muszą nabrać powietrza, z trudem odeszłam od jego ciepłych ramion i usiadłam na wózku, który miał mnie zawieść na salę operacyjną. Louis towarzyszył mnie trzymając za rękę aż pod same drzwi.
- Wróć, tylko o to proszę – mruknął zapłakany puszczając moją dłoń.
Pielęgniarka, kazała mi położyć się na stole, gdzie czekał już przygotowany zespół do rozpoczęcia operacji. Anestezjolog nałożył mi maseczkę na twarz przez którą moje oczy zaczęły się robić coraz cięższe, aby w końcu mogła ogarnąć mnie tylko czarna nicość.   
_______________________________________ 
Tak więc ostatni rozdział. Wiem, że pewnie się zdenerwujecie lekko, bo pozostawiłam was w małej niewiadomej, ale mam i dobre wieści, epilog pojawi się już 6 KWIETNIA w dokładną rocznicę bloga więc to chyba dobry moment. Mam nadzieję, że ostatni rozdział wam się spodobał i nie zawiedliście się ;DD 
Katy227

42 komentarze:

  1. Po raz pierwszy w życiu nie przeszkadza mi ilość dialogów. Przyjemnie się czyta, bo luźna i dobra treść. :)

    http://only-rescue.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej. Tylko tyle umiem teraz wydusić. Rozdział jest niesamowity , Boże płaczę ,a dlaczego ? bo rozdział jest cholernie wzruszający , niesamowicie przekazałaś wszystkie emocje. Szczerze to myślałam , że dzisiaj już skończysz , jak przeczytałam ostanie zdanie `` .. tylko czarna nicość ... `` myślałam , że umarła , ale patrzę a tu jeszcze będzie epilog i nawet nie wiesz jakie kochana masz szczęście ;D ty wiesz , że ten rozdział był wyczekiwany przeze mnie bardzo długo i jak zwykle wzbudziłaś we mnie tyle emocji , chciałam ci napisać co sądzę o blogu tak w całości , ale zrobię to w następnym , bo nie wiem co ta twoja mądra główka wymyśli jakie zakończenie. Ja chce szczęśliwe , jeśli nie zrobisz tego dla mnie zrób to dla Toma , on potrzebuje mamy , zrób to dla Lou on jej potrzebuję. Nie masz pojęcia jak jak się cieszę , że się zgodziła wyjść za Lou. Już sobie wyobrażam ich wesele i ślub , więc mi nie odbieraj tej frajdy ;D to by było chyba na tyle , czekam na epilog kochana :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku! Dziewczyno! Nawet nie wiesz, co ze mną robi te opowiadanie! Nigdy niczegotak nie pprzeżywałam jak tej historii! Masz ogromny talent. Potrafisz wzbudzać emocje. To jest po prostu świetne. Aż brakuje mi słów, żeby napisać, jak bardzo kocham twój blog! Szkoda, że to już koniec. Będę tęsknić za przygodami Eweliny :( no, ale przecież każde opowiadanie musi mieć zakończenie :) Będę z niecierpliwością odliczać dni do epilogu. Jestem bardzo ciekawa czy Ewelina przeżyje operacje!
    xx Jugis
    http://more-than-one-direction.blogspot.com/
    http://my-liam-payne-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. nienawidzę cie! za to że kończysz! nie wybacze ci tego!
    ale rozdział był cudny! tak jak całe to opowiadanie!
    Dziękuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. prosze tylko żeby był happy end ! <3
    świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. cooooooo? Już ostatni? szkoda...
    Rozdzial świetny, tylko się lekko przyczepię do początku gdzie Thomas "wyglądał na przestraszonego" według Eweliny. Tak, wiem szczegół ale się rzuciło więc piszę :D
    Podziwiam cię za to, jak piszesz. Nie łatwo byłoby opisywać życie niewidomej osoby, gdy się tego no cóż, samemu nie przeżyło.
    Nie chcę czytać epilogu, bo wiem, ze to będzie koniec, ale też chcę się dowiedzieć co wymyślisz.
    Mam nadzieję, że skończy się happy endem. Tak, smutne historie są takie wzruszające, ale pierwsza część opowiadania była mega zabawna (przy niektórych rozdziałach bolał mnie brzuch od śmiechu. do tej pory pamiętam akcję z przebieraniem Lou za babcię Eweliny), a w After Party było już dużo dramy. Teraz czas na coś HAPPY.
    Proszę, proszę, proszę, nie uśmiercaj Eweliny. Znaczy jezeli miałaś taki zamiar, bo jeśli nie to dobrze :D
    I zabawnie zakończone opowiadania też są świetne, nie wszystko musi się rysować w czarno-szarych barwach.
    Mam nadzieję, że to co napisałam, będzie zrozumiałe w choć małej części.
    Dziękuję za pracę jaką włożyłaś w to opowiadanie :D
    Pozdrawiam i mam nadzieję, że święta ci dobrze mijają :]]]]
    @_Just_Smile_98

    +proszę, proszę, PROSZĘ, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę nie zabijaj Eweliny,. bo Louis nie bedzie miał po co żyć, Thomas będzie się musiał wychowywać bez matki, Zayn też się pewnie załamie, jej rodzice sobioe z tym, nie poradzą, i my, czytelnicy będziemy płakać. Widzisz? Nie możesz skrzywdzić AŻ tylu osób.
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Proszę Cię nie przestawaj tego pisać, to jest takie piękne!
    Pierwszy raz się popłakałam jak czytałam te opowiadanie...;)
    Szkoda, ale rozumiem Cię doskonale... Możemy liczyć, że przyszłe opowiadanie też będzie takie inspirujące???

    OdpowiedzUsuń
  8. boże rycze jak bóbr płakałam jak jej sie oswiadczał i płakałam jak szła na opwercacje oby epilog był szczesliwy oby w koncu historia eweliny i louisa zakonczyła sie dobrze a nie cały czas zle oby czekam z niecierpliwoscia na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, udało mu się ją odnaleźć! Właśnie na to czekałam jak tylko zobaczyłam, że dodałaś rozdział :) Cieszę się, że tak to się wszystko potoczyło. Louis ją odnalazł, oświadczył się i przy okazji poznał teściów ;) No i jeszcze ta operacja... Wszystko może się jakoś ułożyć... Pisząc "jakoś" oczywiście marzy mi się szczęśliwe zakończenie, ale przyzwyczaiłam się już do tego, że jesteś nieobliczalna, wiec po prostu poczekam na epilog... Rozdział wspaniały i wyczekiwany przeze mnie jak mało który ;)
    Ale nie byłabym sobą, gdybym ci kilku rzeczy nie wytknęła - malutkich, ale zwróciły moją uwagę. Ja też piszę o niewidomej dziewczynie i wiem, że nie jest to łatwe, by uniknąć błędów. I niestety nie udało ci się. Kilka razy napisałaś, że ona coś zobaczyła, a przecież nie mogła... Częsty błąd. Mi też non stop się przydarza... A druga sprawa to o ile dobrze zrozumiałam jej mam jest pielęgniarką. I właśnie tu nie rozumiem... Na lekach musi być napis po łacinie i powinna go umieć odczytać. Ale nawet jeśli tam jest wszystko po angielsku, to są słowniki. Mniejsza z tym. Co mi się naprawdę nie podobało to fakt, że pielęgniarka proponuje, że później pojadą do lekarza się dowiedzieć... Dziecko miało poważną operację i musi przyjmować leki, a ona odkłada to na później... No cóż... doskonały przykład niezbyt oddanej służby zdrowia ;) To oczywiście nie są jakieś tam wielkie błędy, które ci wytykam, a jedynie coś, co mi osobiście się nie spodobało... Wiem, że się czepiam, ale już taka jestem ;)
    Z niecierpliwością czekan na epilog i już wręcz odliczam godziny do momentu, gdy się pojawi :)
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
    Zdrowych i Wesołych Świąt :)

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki niej zaczęłam czytać twojego bloga :P a teraz ona mi kończy swój ;/tylko ty tego nie rób !!!!!!

      Usuń
  10. Tylko żeby ci nie przyszło do głowy jej zabić!!!! Proszę cię nie kończ!! Tak kocham to opowiadanie!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wreszcie LOVE FOREVER! :D
    Nawet nie wiesz jakie musiałam znieść męczarnie czekając na ten rozdział. Wreszcie odetchnęłam z ulgą, chociaż co do treści czuję taki lekki niedosyt. Może jestem jakaś przewrażliwiona dzisiaj, ale po prostu mało mi, MAŁO.
    Ale ogólnie się cieszę, że Lou znalazł Eweline, no a z oświadczynami to naprawdę pojechałaś po bandzie (w sensie oczywiście pozytywnym, jestem mile zaskoczona).
    A jak przeczytałam tekst jej ojca to padłam. "Matka stój przy telefonie i jak co dzwoń po policję" - od razu przypominają mi się te nasze stare polskie filmy jak Kogel Mogel haha xD

    Nie zawracam ci więcej tyłka i kończę swój jakże 'długi' komentarz. Mam nadzieje, że operacja uda się i Ewelina, Louis oraz Tom bedą żyć długo i szczęśliwie.
    Pozdrawiam, życzę dużo weny na przyszłość i zdrowych, spokojnych Świąt Wielkanocnych.


    @riverofcarrots
    http://onedirection-opowiadaniebytheedek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział. Szkoda że kończysz tego blog. Mam nadzieje że uda się operacja i odzyska wzrok. Nie chce żeby umarła i zostawiła Lou i swojego synka.
    Pozdrawiam @JustinePayne81

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham ten blog ! Jej... Tyle czasu czytałam, a tu buum i koniec... Na koniec rozegrałaś to jak mistrz dramatu... I teraz weź się tu zastanawiaj jak to się skończy... Czeeekam z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju, po przeczytaniu tego nie mogę niczego z siebie wydusić... więc ocenie to prosto i zdecydowanie "wspaniale"
    Szkoda że kończysz już bloga bo był chyba moim ulubionym.. no ale cóż to twoja decyzja ;c zawsze zostaje mi drugi twój blog i mam nadzieję że tamten będziesz jeszcze dłuugo prowadzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooo najwspanialszy rozdział pod słońcem. :) Taki romantyczny i subtelny, ach! Nie mogę sobie wyobrazić, że to koniec party hard! Jezusiu chyba będę go wspominała do końca swoich dni seriously... Oczywiście koniec rozdziału jak najbardziej napięty. Mam nadzieję, że nam Eweliny nie uśmiercisz (tzn. mogłabyś tam zatrzymać jej pracę serca, a potem happy end). Ale to już twoja decyzja. Mam nadzieję, że będzie to najlepszy epilog ever! Że będę płakać jak głupia, no!
    A tak w ogóle nie umiem sobie wyobrazić, że to koniec. Dłonie mi się trzęsą. :( Ale pocieszam się tym, iż masz jeszcze drugiego bloga zarówno tak dobrego jak ten!
    Pozdrawiam cię serdecznie i całuje w środek noska. :* Nie zawiedź nas!
    /sensitive-touch/

    OdpowiedzUsuń
  16. Mi się rozdział podoba . Jak każdy na tym blogu . Mam nadzieje ,że opowiadanie zakończysz pozytywnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. no to tak..wczoraj nie dodałam komentarza, więc dzisiaj, proszę :)
    To od początku.. siedze sobie tak wczoraj na twitterze i patrze, a tu nowa interakcja.. BASIA DODAŁA NOWY ROZDZIAŁ ! AJHNFIUFBHCUSAIGBVRIAUFRUQ ! Potem zanim otworzyłam bloga, zaczęłam rozpaczac, że to już ostatni rozdział..że jeszcze tylko epilog i cała ta jakże wspaniała historia się zakończy. Że ty ją zakończysz.. no wiem, wszystko ma swój początek i koniec. ALE TEN BLOG JEST MOIM ULUBIONYM, CHCĘ,ŻEBYŚ TO WIEDZIAŁA :D (to tamtego mi sie nie chce czytac,ale i tak go czytam..więc jak tego skończysz to skupie sie na tamtym bardziej, ok). Powracając do wczorajszego wieczora.......... otworzyłam ten ostatni rozdział w nowej karcie i zaczelam czytac i był taki cudowny i wgl awwwwwwwwwww *-* ten rozdział jest długi, ale tak szybko go przeczytałam,że ojacie, lol xd
    Muszę ci powiedziec,że Lou jest taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaki kochany,że sie jaram i wgl też chce takiego chłopaka haha ;D a Ewelina to szczęściara i po prostu to się musi skończyc szczęśliwie. Odzyska wzrok i zobaczy siebie i swojego narzeczonego, potem już męża, na ślubie. A JEŚLI NIE, TO WIEDZ,ŻE JA WIEM, GDZIE MIESZKASZ! PRZYJEDZIEMY DO CIEBIE Z DARIĄ I NIE BĘDZIE TAK KOLOROWO ^^
    OK, TO CZEKAM NA PROLOG, TO WSZYSTKO ODE MNIE :)
    Jestem z ciebie dumna, jeśli wytrwałaś do końca tego komentarza :D starałam sie jak mogłam, ale i tak jest głupi, lol






    @Cornelia1dxxx

    OdpowiedzUsuń
  18. czekam na epilog* looooool, ale błąd, wstyd mi za siebie xdd

    C.M. :D

    OdpowiedzUsuń
  19. jejku ciekawy rozdział .Czekam na epilog.Zapraszam do siebie : http://koffyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. rozdział bardzo mi się podoba. dosyć wzruszający i oczywiście oświadczyny Louisa mnie zdziwiły ;) szkoda, że to już koniec bo niedawno odkryłam ten blog. ciekawa jestem czy Ewelinie uda się przeżyć.

    zapraszam http://kiss-me-hard-before-you-go-please.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Błagam cie niech będzie Happy end!
    Rozdział jest cudowny a końcówka po prostu niezwykła.. aż słów brakuje.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  22. O jeju przez cały rozdział (aż do momentu pojawienia się Lou) płakałam ten rozdział jest taki piękny!
    Niech chociaż jedno opowiadanie zakończy się dobrze proooooszę!Żebym nie musiała tyle ryczeć co przy innych opowiadaniac!!
    Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozdział jest świetny, boski, genialny, fantastyczny. Już mi go brakuje i nie chce zeby sie już kończył, ale wiem ze nic nie trwa wiecznie i wkońcu coś sie kończy. Ten blog jest moim ulubionym i zawsze mordka mi sie cieszyła jak dodawałaś kolejny rozdział. Nie raz płakałam i nie raz się śmiałam, mam nadzieje ze nie kończysz pisać i nie długo pojawi się link do nowego bloga. Nie moge sie doczekać na epilog i czekam z niecierpliwoscią :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział, czekałam na niego z utęsknieniem. Strasznie podoba mi się twoje opowiadanie szkoda, że już kończysz. Pozostaje mi już tylko 6 kwietnia przeczytać zakończenie. Czekam z niecierpliwością i pozdrawiam :-D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jezu brak mi słów ;'( Popłakałam się... Wzruszające ...
    Nie wiem jak przeżyję epilog. Chyba się załamię. Taki wspaniały blog :) Serio!
    Piekny rozdział. I zakończenie ma być szczęśliwe bo jak nie to zalamię się do reszty. Nie żartuję. Nie piszę tego żeby było Ci miło. Piszę co bedzie naprawdę...
    Kocham tego bloga ♥
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
  26. Czytam od samego początku:)
    niesamowicie piszesz i aż szkoda, że to już koniec :(
    Jednak prosze tylko niech bedzie HAPPY END..":)
    niech Ewelina żyje razem z Louisem i ze swoim synkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Wreszcie razem, mam nadzieję, że już na zawsze, na dobre i złe :) Mam nadzieję że 6 kwietnia będę czytała epilog z Happy End. Proszę.
    Rozdział jak zwykle genialny :) A kto tak Lou poobijał w tej Polsce. Teraz wiadomo dlaczego nie chcą przyjechać do Polski na koncert. Trauma :)

    OdpowiedzUsuń
  28. na początku szczerzyłam się jak głupia do sera, gdy Louis sie oświadczał, a potem, gdy Ewelina się z nim "żegnała" poleciały łzy z moich oczy. byłam jednocześnie rozbawiona, a potem zasmucona w tym rozdziale.
    Czekam na ten epilog z dużą nadzieją xD
    Zapraszam na mój nowy rozdział :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwielbiam Twój blog i mam wielką prośbę nie przestawaj pisać, dziewczyno masz talent !!! DZIĘKUJĘ CI ZA TO OPOWIADANIE

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja cie kocham po prostu nie możesz zabić Eweliny i nie możesz kończyć bloga ja przechodzę załamanie nerwowe!!!!!!!!
    <3 <3 <3 <3 ♣♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Wchodząc tu sama nie wiem czego sie spodziewałam. Czy jestem zaskoczona? Tak. Nigdy bym nie pomyślała, że Louis jej się oświadczy.
    Ta operacja. Myślała, że to już w tym rozdziale zakończysz tą historię, a tu przecież zostaje jeszcze epilog.
    Nie wiem czy się ona uda czy nie, ale gdyby się nie udała to byłabym zadowolona, bo mam już dość historii, które kończą się szczęśliwie. Jeszcze kurwa dopisać "I żyli długo i szczęśliwie." No bez jaj.
    Jak ona umrze to wydaje mi się, że Lou by wybiegł ze szpitala i wpadł pod samochód, a Tomem zajęli by się rodzice Eweliny.
    No nic. Pozostaje mi czekać na kolejny, ciekawy i zaskakujący rozdział. :)
    Pozdrawiam Mila z the--end-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  32. "Matka stój przy telefonie i jak co dzwoń po policję – zawołał gdy zobaczył ją schodzącą po schodach. "-HAHAHAHA to mnie rozwaliło xD
    Dobra powaga..:D
    Kurde jak coś się stanie Ewelinie to ja nie wiem no..Ona ma przeżyć! Ma widzieć i git.
    No cóż.Kocham Twojego bloga i cokolwiek się stanie już tak zostanie..jakie rymy xD

    OdpowiedzUsuń
  33. Jesteś okropna ;( Przez ciebie płaczę ;( Ale to nie zmienia faktu, że rozdział cudowny. Błagam nie kończ tego ;((

    OdpowiedzUsuń
  34. Mój boże to jest cudowne ! Nie sądziłam,że ktoś może tak zajebiście pisać...bez kitu *,*
    Pozostaje mi tylko czekać na CD i przeprosić,że tak krótko :c
    Zapraszam do mnie na rozdzia ł3 turnback-time.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Jaki epilog? To co? Ona umrze? Nieeeeee, no weź nie psuj opowiadania!!! A jeśli chcesz je skończyć to po prostu je skończ i zacznij następne ...Party... :) Z tymi samymi bohatetami. Takie 3 opowiadanie, ale jako dalsza część:D Pozdrawiam, Ziallka

    OdpowiedzUsuń
  36. O boze epilog juz jutro ! Svjlddcklesvklrssd :o jak zawsze super, tylko blagam, nie zabij jej!

    OdpowiedzUsuń
  37. Nominowałam cię do The Versalite Blogger. Więcej info na moim blogu : http://opowiadaniaa1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń